Janusz Jankowiak: Stara metoda utrzymania władzy

Z Polskiego Ładu nic nie wynika dla modernizacji gospodarki, wzrostu konkurencyjności czy podniesienia wartości dodanej.

Aktualizacja: 17.05.2021 22:36 Publikacja: 17.05.2021 21:00

Janusz Jankowiak: Stara metoda utrzymania władzy

Foto: PAP

Podobnie jak w pierwszej kadencji polityka gospodarcza rządu koncentruje się nie na wytwarzaniu, ale podziale. Wytwarzanie obecne było tylko w zapowiedziach (Strategia na rzecz Odpowiedzialnego Rozwoju). W praktyce pozostał jedynie podział.

Wcześniej transfery finansowane były z długu i z poszerzonej bazy podatkowej (w trzech czwartych koniunktura, w jednej czwartej uszczelnienie podatków). Obecne propozycje jako źródło finansowania wydatków wskazują redystrybucję wewnątrz systemu podatkowego i finansowanie zewnętrzne (fundusze unijne). Na tym etapie trudno precyzyjnie oszacować koszt Polskiego Ładu. Zamyka się on w okresie dekady w kwocie zbliżonej do 700 mld zł.

Główny cel programu

Polski Ład, jak słusznie zauważył w trakcie prezentacji programu Jarosław Kaczyński, jest kontynuacją polityki rządu, gdzie punktem centralnym pozostaje podział. Tyle że teraz cel realizowany ma być z wykorzystaniem innych narzędzi (redystrybucja). To strategia, która ma jeden cel: zapewnienie poparcia wystarczającego do utrzymania władzy. Priorytetem jest więc polityczna skuteczność. Ekonomiczna efektywność (sfera wytwarzania) ma znaczenie marginalne.

Zapowiedź zwiększenia kwoty wolnej od podatku i waloryzacji progów podatkowych to kroki w dobrym kierunku. Zredukowanie klina ma jednak nastąpić poprzez ujednolicenie wysokości składki zdrowotnej i sposobu jej liczenia. W efekcie tylko pracownicy, ale i przedsiębiorcy mają ją odprowadzać według stawki 9 proc. od podstawy opodatkowania, jednak już bez dotychczasowego odliczania części składki od podatku. Oznacza to, że od ok. 7–8 tys. zł dochodu miesięcznie wyższa kwota wolna i zwaloryzowane progi nie rekompensują ubytku dochodu rozporządzalnego zredukowanego przez liniową stawkę składki zdrowotnej.

Przy wyższych dochodach, co dotyczy głównie prowadzących działalność gospodarczą, obciążenia składką zdrowotną (dotąd zryczałtowaną) rosną kilkunastokrotnie, sięgając w skali roku nawet kilkudziesięciu tysięcy złotych. Dotyczy to najbardziej dynamicznej grupy pracowników, którzy w zamian za partycypację w zwiększonych dochodach NFZ nie otrzymują nic. Nie tylko dlatego, że nie korzystają (poza nagłymi przypadkami) z publicznej służby zdrowia, ale też dlatego, że zwiększony strumień finansowania nie jest w jakikolwiek sposób związany ze strukturalną reformą polepszającą jakość i dostępność usług zdrowotnych.

Zapowiedź zerowej stawki PIT dla emerytur do 2,5 tys. zł miesięcznie stoi w jaskrawej sprzeczności z planem pobrania 15 proc. „opłaty przekształceniowej" przy przenoszeniu środków z likwidowanych OFE na IKE. Uzasadnieniem takiej opłaty było bowiem pobranie z góry kwoty odpowiadającej średniej efektywnej stawce opodatkowania emerytur.

Zerowa stawka PIT zmniejsza ponadto dochody samorządów. Ten ubytek ma być rekompensowany wzrostem rządowej subwencji. Ale doświadczenia samorządów po redukcji PIT nie są budujące.

Ingerencja w rynek

Zapowiedź gwarancji (do 100 tys. zł) dla wkładu własnego przy ubieganiu się o kredyt hipoteczny poważnie ingeruje w rynkowe zasady finansowania zakupu mieszkań przez banki. Popyt na rynkowe kredyty hipoteczne jest olbrzymi. Gwarancje państwa dla części odpowiadającej wkładowi własnemu zmieniają wagi ryzyka dla banku. Przesunie to cześć podaży na kredyty z gwarancjami rządowymi, zmniejszając obciążoną większym ryzykiem pulę kredytów w pełni rynkowych.

Zapowiedź objęcia gwarancjami również domów jednorodzinnych (do 70 mkw.), bez wymogu zezwolenia na budowę, nie jest uderzeniem w interesy deweloperów albo właścicieli terenów, którymi często są lokalne samorządy.

Wielki rządowy program inwestycyjny jest hasłem, które powtarza się od lat, a towarzyszy mu stały spadek stopy inwestycji. Inwestycje infrastrukturalne były i będą nadal finansowane głównie ze środków unijnych.

Podział i redystrybucja, a nie sfera wytwarzania są głównym obszarem zainteresowania koalicji rządowej. Z Polskiego Ładu nic nie wynika dla modernizacji gospodarki, wzrostu konkurencyjności czy podniesienia wartości dodanej. Proponowanym metodom redystrybucji, wprowadzającym większe obciążenia daninami dla dochodów średnich i wyższych (od 7–8 tys. zł), nie towarzyszy gwarancja uzyskania bardziej dostępnych i lepszej jakości usług publicznych.

Program ma wyraźnego adresata, a jest nim wyborca Zjednoczonej Prawicy. To kontynuacja wypróbowanej, skutecznej strategii politycznej zapewniającej utrzymanie władzy. Kosztem jest petryfikacja najbardziej newralgicznych i wymagających największych zmian obszarów gospodarki, precyzyjnie opisanych we wstępie do Krajowego Planu Odbudowy, ale które Polski Ład pomija.

Autor jest dwukrotnym laureatem konkursu NBP i „Rzeczpospolitej" na najlepszego analityka makroekonomicznego roku oraz głównym ekonomistą Polskiej Rady Biznesu

Podobnie jak w pierwszej kadencji polityka gospodarcza rządu koncentruje się nie na wytwarzaniu, ale podziale. Wytwarzanie obecne było tylko w zapowiedziach (Strategia na rzecz Odpowiedzialnego Rozwoju). W praktyce pozostał jedynie podział.

Wcześniej transfery finansowane były z długu i z poszerzonej bazy podatkowej (w trzech czwartych koniunktura, w jednej czwartej uszczelnienie podatków). Obecne propozycje jako źródło finansowania wydatków wskazują redystrybucję wewnątrz systemu podatkowego i finansowanie zewnętrzne (fundusze unijne). Na tym etapie trudno precyzyjnie oszacować koszt Polskiego Ładu. Zamyka się on w okresie dekady w kwocie zbliżonej do 700 mld zł.

Pozostało 86% artykułu
Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Gospodarka wciąż w strefie cienia
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: Nie czarne, ale już ciemne chmury nad kredytobiorcami
Ekonomia
Marek Ratajczak: Czy trzeba umoralnić człowieka ekonomicznego
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Klęska władz monetarnych
Materiał Promocyjny
Klimat a portfele: Czy koszty transformacji zniechęcą Europejczyków?
Opinie Ekonomiczne
Andrzej Sławiński: Przepis na stagnację