Podobnie jak w pierwszej kadencji polityka gospodarcza rządu koncentruje się nie na wytwarzaniu, ale podziale. Wytwarzanie obecne było tylko w zapowiedziach (Strategia na rzecz Odpowiedzialnego Rozwoju). W praktyce pozostał jedynie podział.
Wcześniej transfery finansowane były z długu i z poszerzonej bazy podatkowej (w trzech czwartych koniunktura, w jednej czwartej uszczelnienie podatków). Obecne propozycje jako źródło finansowania wydatków wskazują redystrybucję wewnątrz systemu podatkowego i finansowanie zewnętrzne (fundusze unijne). Na tym etapie trudno precyzyjnie oszacować koszt Polskiego Ładu. Zamyka się on w okresie dekady w kwocie zbliżonej do 700 mld zł.
Główny cel programu
Polski Ład, jak słusznie zauważył w trakcie prezentacji programu Jarosław Kaczyński, jest kontynuacją polityki rządu, gdzie punktem centralnym pozostaje podział. Tyle że teraz cel realizowany ma być z wykorzystaniem innych narzędzi (redystrybucja). To strategia, która ma jeden cel: zapewnienie poparcia wystarczającego do utrzymania władzy. Priorytetem jest więc polityczna skuteczność. Ekonomiczna efektywność (sfera wytwarzania) ma znaczenie marginalne.
Zapowiedź zwiększenia kwoty wolnej od podatku i waloryzacji progów podatkowych to kroki w dobrym kierunku. Zredukowanie klina ma jednak nastąpić poprzez ujednolicenie wysokości składki zdrowotnej i sposobu jej liczenia. W efekcie tylko pracownicy, ale i przedsiębiorcy mają ją odprowadzać według stawki 9 proc. od podstawy opodatkowania, jednak już bez dotychczasowego odliczania części składki od podatku. Oznacza to, że od ok. 7–8 tys. zł dochodu miesięcznie wyższa kwota wolna i zwaloryzowane progi nie rekompensują ubytku dochodu rozporządzalnego zredukowanego przez liniową stawkę składki zdrowotnej.
Przy wyższych dochodach, co dotyczy głównie prowadzących działalność gospodarczą, obciążenia składką zdrowotną (dotąd zryczałtowaną) rosną kilkunastokrotnie, sięgając w skali roku nawet kilkudziesięciu tysięcy złotych. Dotyczy to najbardziej dynamicznej grupy pracowników, którzy w zamian za partycypację w zwiększonych dochodach NFZ nie otrzymują nic. Nie tylko dlatego, że nie korzystają (poza nagłymi przypadkami) z publicznej służby zdrowia, ale też dlatego, że zwiększony strumień finansowania nie jest w jakikolwiek sposób związany ze strukturalną reformą polepszającą jakość i dostępność usług zdrowotnych.