Władca monopoli

Carlos Slim Helu, meksykański multimiliarder. Nikt nie był zaskoczony, kiedy kupował udziały w Apple’u. Kiedy zdecydował się na 6,4 proc. „New York Timesa”, Amerykanie zamarli

Publikacja: 12.09.2008 05:39

Władca monopoli

Foto: Rzeczpospolita

Zamarli, choć Slim tłumaczy, że dla niego nie jest to inwestycja strategiczna, tylko finansowa.

Carlos Slim Helu wywodzi się z rodziny Libańczyków, ale urodził się w Meksyku, dokąd wyemigrowali jego rodzice. W marcu 2008 r, według magazynu „Forbes”, z majątkiem w wysokości 60 mld dol. był drugi na liście najbogatszych ludzi świata – za Warrenem Buffettem, a przed Billem Gatesem. W jego portfelu, oprócz sieci telefonii komórkowej Movil, największego operatora w Ameryce Łacińskiej, znajdują się przedsiębiorstwa z wielu sektorów, w tym banki. Jego spółki giełdowe tworzą jedną trzecią całej kapitalizacji meksykańskiego parkietu, a majątek jego rodziny to 5 proc. meksykańskiego PKB.

Slim swoją fortunę zawdzięcza monopolom. A wszystko zaczęło się w 1991 r., kiedy firma telekomunikacyjna Telmex uzyskała monopol w branży. Dzięki niej Carlos Slim zbudował swoje imperium. Ale efektem tego monopolu są piekielnie drogie rozmowy telefoniczne w Meksyku. Monopol ma także jego Televisa kontrolująca 70 proc. meksykańskich kanałów telewizyjnych. Firmy multimiliardera działają także w bankowości, Internecie, ubezpieczeniach, prowadzą olbrzymią sieć sklepów detalicznych i restauracji. Należą do niego udziały w amerykańskich sieciach luksusowych domów towarowych – Sears i Saks Fifth Avenue, w tym ostatnim inwestorem jest dobry znajomy Slima, saudyjski książę Al Walid. Ciężko jest znaleźć branżę, w której Slim nie prowadzi interesów.

Niedawno meksykańskie gazety spekulowały, że swoim bogactwem przegonił Buffetta. Miliarder stwierdził wtedy, że nie przywiązuje do tego wagi. Podobnie jak Warren Buffett i Bill Gates, Slim też przeznacza dużą część majątku na działalność charytatywną.

Na początku swej kariery, we wczesnych latach 90., był podejrzany o finansowe oszustwa (w związku z zakupem akcji Telmeksu za zbyt niską, według fachowców, cenę). Dziś stara się odbudować nadwerężoną tym faktem reputację. Głośna staje się jego działalność filantropijna. W 2007 roku na zwołanej przez siebie konferencji przedstawił projekt mający pozwolić na sfinansowanie (z jego kieszeni) laptopów dla najuboższych meksykańskich dzieci. I zrealizował go.

Slim uważa, że wielkim błędem inwestorów jest myślenie, iż tradycyjne biznesy, jak choćby sieć sprzedaży, to przeżytek, bo przyszłością gospodarki jest Internet. On sam nie używa komputera, chwali się jednak, że już potrafi włączyć i wyłączyć laptopa, który jego dzieci podarowały mu na gwiazdkę. – Nie jestem fanem elektroniki, tylko papieru – mówi. Trudno w to wierzyć, skoro tyle zainwestował w telekomunikację, Internet i komputery. Ale tłumaczy: to tak, jak z szachami i z golfem, albo się nauczysz w nie grać, gdy jesteś młody, albo nie nauczysz się wcale. Slim w szachy nie gra, w golfa – tak.

Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Nie strzelajcie do flipperów
Opinie Ekonomiczne
Aleksandra Ptak-Iglewska: Wraca dramat błonicy. Pora uzależnić 800+ od szczepień
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Stara bida i bankowy chłopiec do bicia
Opinie Ekonomiczne
Prof. Elżbieta Chojna-Duch: Strategiczna autonomia w Europie
Opinie Ekonomiczne
Marek Tatała: Czy deregulacja się opłaca?
Materiał Promocyjny
Konieczność transformacji energetycznej i rola samorządów
Opinie Ekonomiczne
Maciej Miłosz: Niemiecka bazooka finansowa odpali przemysł
Materiał Promocyjny
Sezon motocyklowy wkrótce się rozpocznie, a Suzuki rusza z 19. edycją szkoleń