Atlas rusza na duże zakupy

W połowie roku Atlas otworzy zakład produkcyjny na Białorusi. Modernizuje też fabrykę w Rumunii. Planuje kolejne przejęcia w Czechach, na Ukrainie oraz na Węgrzech

Publikacja: 25.03.2011 01:20

Henryk Siodmok

Henryk Siodmok

Foto: Fotorzepa, Jak Jakub Ostałowski

„Rz": Atlas ma 20 lat, 18 firm w swojej grupie i łączne przychody w wysokości ponad miliard złotych rocznie. Kogo z branży przejmie w najbliższym czasie?

Henryk Siodmok, prezes grupy Atlas:

Mamy dwa kryteria rozwoju: geograficzne, czyli zdobywanie udziałów na rynkach naszego regionu Europy, np. w Rumunii i na Białorusi, oraz asortymentowe. Niedawno Atlas przejął Izolmat – gdańskiego producenta pap, oraz kupił większościowe pakiety udziałów rumuńskiej grupy Cesal-Romcolor. W tym roku zainwestowaliśmy w warszawską firmę Chemiks, producenta m.in. posadzek przemysłowych.

Atlas zaczynał od rynku klienta indywidualnego. Teraz kierujmy swoją ofertę również do dużych firm. Chcemy zaoferować inwestorom i firmom wykonawczym rozwiązania kompleksowe w zakresie chemii budowlanej: od piwnicy po dach.

Na rynku trwają spekulacje, czy grupa zainwestuje najpierw w hydroizolacje, np. w styropapę, czy w wytwórnię perlitu. Czego Atlasowi brakuje, aby podbił rynek generalnych wykonawców?

Nie brakuje nam zbyt wiele. Mamy na oku pewne firmy, dopinamy właśnie warunki ich przejęcia.

Czy przejęcia zawsze się udają?

Statystycznie przynajmniej połowa się nie udaje. Ale nie w naszym przypadku. Nie inwestujemy bowiem w duże podmioty, tylko w małe, przeważnie bez związków zawodowych. Co ważne – nasze przejęcia są przyjazne. Zależy nam, aby byli właściciele tych firm czy ich zarządy zostali i dalej pracowali.

Daje pan jakieś gwarancje zatrudnienia?

Nie, nie ma takiej potrzeby. Z reguły są to firmy prywatne, które były dość efektywne.

Ile czasu zajmują przygotowania do przejęcia?

Negocjacje z firmami trwają maksymalnie do sześciu miesięcy.

Jak pan wyszukuje kolejnych członków grupy?

Różnie. Czasami robimy badanie rynku i szukamy najlepszego wśród podmiotów z danej branży, umawiamy się na spotkania, negocjujemy. Innym razem docierają do nas firmy, które poszukują nowego inwestora. Ale są i takie sytuacje, gdy kupujemy z rekomendacji naszego partnera, z którym już współpracujemy.

Tak było w przypadku ostatniego przejęcia, czyli Chemiksu?

Tak. Kupiliśmy firmę z rekomendacji naszego partnera.

A skąd pomysł, by kupić udziały w rumuńskim Cesalu-Romcolorze, wytwórcy chemii budowlanej?

Dotarła do nas firma konsultingowa, która była wynajęta przez tamtą stronę i przekonała nas.

A jak znalazł pan partnera na Białorusi?

Poznaliśmy tam grupę pośredników handlowych, rozmawialiśmy z nimi o możliwościach ekspansji na rynku białoruskim, a oni umożliwili nam spotkania w różnych firmach państwowych. W ten sposób wieść o tym, że Atlas szuka partnera na Białorusi, szybko się rozniosła. Gdy byliśmy już zaawansowani w rozmowach z jedną dużą firmą państwową, zjawił się białoruski pośrednik, który wskazał jeszcze innego zainteresowanego. Byłem wówczas po wizytach w tamtejszych hurtowniach oraz sklepach budowlanych i wiedziałem, że najczęściej sprzedawane są tam produkty Tajfuna. Okazało się, że chodzi właśnie o tę firmę. Od 2009 r. jest w grupie. Kończymy w Grodnie budowę nowej fabryki. Będzie otwarta w połowie tego roku.

Jeden deweloper opowiadał, że jak się jedzie inwestować na wschód Europy, to ma się dużo pieniędzy i mało doświadczenia. Natomiast jak się wraca stamtąd, to ma się dużo doświadczenia, a znacznie mniej pieniędzy. Atlas też poległ w Rosji...

Wcale nie polegliśmy, sprzedajemy tam nadal. Wycofaliśmy się jednak ze względu na konieczność budowania intensywnych związków lokalnych, do czego Atlas nie był skłonny. Dlatego klimat nam tam nie sprzyjał. Atlas swoją fabrykę dobrze sprzedał. Zresztą swojej konkurencji, która produkuje także dla nas.

Na Białorusi klimat jest bardziej sprzyjający?

Na Białorusi nie spotkaliśmy się z takimi potrzebami jak w Rosji. Tak dobre podejście do inwestorów, z jakim mamy do czynienia w Grodnie, spotyka się chyba tylko w Singapurze. Liczę, że doświadczenie białoruskie będzie szczęśliwe dla Atlasa. Wprowadzamy tam dużo nowych produktów, rozwijamy sieć sprzedażową.

A jak idą interesy w Rumunii?

Tam dopiero zaczynamy. W Cesalu-Romcolorze jesteśmy od ubiegłego roku. To firma, która ma wiele produktów, ale jeszcze małe udziały rynkowe. Właściciele, którzy pozostali w firmie, mają w niej 20 procent.

Ile Atlas zainwestuje w Rumunii?

Sądzę, że w ciągu trzech lat do 8 mln euro.

A na Białorusi?

W ciągu dwóch lat zainwestujemy tam podobną kwotę.

Gdzie będzie następny przystanek za granicą?

W dalszym ciągu w naszym rejonie Europy. Planujemy inwestycje na Ukrainie, w Czechach, na Węgrzech.

Tam kleje do płytek lepiej się sprzedają?

Produkty, które przez wiele lat wykazywały dynamikę wzrostową w Polsce, teraz lepiej sprzedają się gdzie indziej. Na przykład dwa lata temu rynek płytek ceramicznych w Polsce miał około 80 mln mkw. i stanowił około 400 tys. ton. Był wart 62 – 65 mln zł. W najbliższych latach nie można oczekiwać w tym segmencie rynku wzrostu, dlatego szukamy nowych możliwości.

Dlaczego Atlas woli działać za granicą z lokalnym partnerem, a nie jako samodzielna firma?

Od momentu znalezienia działki, uzyskania pozwoleń i wybudowania fabryki może minąć nawet trzy - pięć lat. Jeżeli pojawia się możliwość przejęcia firmy, która ma odpowiednią cenę i odpowiednie kompetencje, to warto wejść z nią w spółkę. Formalności są prostsze, gdy ma się partnera na miejscu.

Trudno znaleźć takiego partnera?

Przed rokiem 2009 było bardzo trudno znaleźć firmę w branży chemii budowlanej, która szukałaby inwestora. Po dwóch latach kryzysu takich szans jest coraz więcej. Widać zniechęcenie właścicieli, brak wiary, że rynek szybko się odbije, oraz problemy finansowe. W tym momencie łatwiej nam rozważać przejęcia, bo firmy mają akceptowalną cenę.

Dużo niższą niż przed kryzysem?

Nawet o połowę. Kryzys zawsze stwarza niepowtarzalne szanse  inwestowania. Korzystamy z tego.

Jak kryzys zmienił wyniki grupy Atlas?

Nasze obroty w kolejnych latach są trudno porównywalne, bo skład grupy stale się zmienia. W niektórych firmach mieliśmy przejściowy spadek obrotów, ale udało nam się utrzymać lub poprawić marże.

Straty w eksporcie?

Były to spadki nawet kilkudziesięcioprocentowe w 2009 r. w porównaniu z 2008 r. To nas zmusiło do szukania nowych klientów i dostawców. W 2009 i 2010 r. udało nam się pozyskać wielu nowych odbiorców, i to nie tylko na wschodzie, ale i na zachodzie Europy.

Skąd pan bierze pieniądze na inwestycje?

Z bieżących środków własnych firmy. Poza tym banki bardzo chętnie wspierają nas, gdy trzeba.

Dlaczego nie z giełdy?

To byłoby zbyt drogie.

—rozmawiała Grażyna Błaszczak

 

Atlas wyrósł z garażu

• Firma powstała w 1991 r. Założyło ją trzech łodzian: Grzegorz Grzelak, Andrzej Walczak i Stanisław Ciupiński. W garażu mieszali kleje i fugi w legendarnej dziś betoniarce, odmierzając składniki na wadze szalkowej. W 1992 r. do zespołu dołączyło dwóch gdańszczan – Roman Rojek i Mariusz Jurkowski.

• W ciągu kilku lat ich firma zdobyła pozycję lidera na polskim rynku chemii budowlanej. Mimo wielu propozycji zagranicznych inwestorów nie sprzedali jej. Sami zaczęli wchodzić w spółki z innymi przedsiębiorstwami, przejmować je, i tak powstała grupa Atlas. Dziś dwóch z założycieli jest w radzie nadzorczej Atlasa i na liście najbogatszych Polaków.

• W skład grupy Atlas wchodzi 18 podmiotów gospodarczych: głównie producenci chemii budowlanej i dostawcy surowców, ale też firma transportowa oraz z branży energetycznej.

CV

Henryk Siodmok

ma 45 lat, w grupie Atlas jest od 2006 r. – najpierw jako członek zarządu, potem prezes. Doktor nauk ekonomicznych, absolwent Akademii Ekonomicznej w Krakowie oraz studiów MBA ISEAD w Fontainebleau. Zanim przyszedł do Atlasa, był wiceprzewodniczącym rady nadzorczej grupy Lotos SA. W latach 2003 – 2004 wiceprezes w US Pharmacia. Wcześniej (2000 – 2003) prezes zarządu w Carman Polska, a w latach 1997 – 2000 prezes FLiD Drumet SA. Wcześniej prezes Tenneco Automotive Polska.

„Rz": Atlas ma 20 lat, 18 firm w swojej grupie i łączne przychody w wysokości ponad miliard złotych rocznie. Kogo z branży przejmie w najbliższym czasie?

Henryk Siodmok, prezes grupy Atlas:

Pozostało jeszcze 98% artykułu
Opinie Ekonomiczne
Stanisław Stasiura: Kanada – wybory w czasach wojny celnej
Opinie Ekonomiczne
Adam Roguski: Polscy milionerzy wolą luksusowe samochody i spa niż nieruchomości
Opinie Ekonomiczne
Grzegorz W. Kołodko: Szeroki świat czy narodowy zaścianek?
Opinie Ekonomiczne
Leszek Pacholski: Interesy ludzi nauki nie uwzględniają potrzeb polskiej gospodarki
Materiał Promocyjny
Jak Meta dba o bezpieczeństwo wyborów w Polsce?
Opinie Ekonomiczne
Damian Guzman: Czy polskie firmy będą przenosić się do Rumunii?