Wiele problemów z budową terminalu LNG w Świnoujściu, jeśli nie wszystkie, ma swoje źródło w braku właściwego przygotowania i planu projektu tego przedsięwzięcia. Kontrola NIK, której wyniki niedawno ujawniono, właściwie nie odnosi się do tego problemu – a stworzyła go ustawa o budowie gazoportu z 2009 r. Rodzi to podejrzenie, że planu projektu nie było, a kontrolerzy NIK tego nie zauważyli. Jeśli to prawda, moglibyśmy mówić o ich zawodowej kompromitacji.
Grzech pierworodny
Ustawa wskazuje spółkę Gaz-System jako „koordynatora" projektu, ale nie precyzuje, co to oznacza. Koordynacja to nie zarządzanie. Ustawa nie dawała Gaz-Systemowi uprawnień kierowniczych i firma nie miała upoważnień do podejmowania wiążących decyzji. Nie zezwalała spółce na egzekwowanie obowiązków. Brak upoważnienia do zarządzania projektem jest poważnym błędem ustawy.
Nakazuje ona Gaz-Systemowi opracowanie harmonogramu projektu. Ale harmonogram to tylko mała część planu, który każdy projekt musi mieć, o czym wie każdy słuchacz podstawowego kursu zarządzania projektami. Procesy wprowadzania zmian, zarządzania ryzykiem, rozstrzygania sporów, zawierania umów – to tylko niektóre elementy dobrze przemyślanego planu projektu.
Niezwykle ważną częścią planu musi być określenie struktury powiązań pomiędzy podmiotami zaangażowanymi bezpośrednio i pośrednio w jego realizację. Ważne projekty mają zwykle określone zasady niezależnego nadzoru jakościowego. Brak planu świadczy o nieprzygotowaniu projektu do realizacji i w zasadzie może być podstawą do zakończenia audytu z wynikiem negatywnym.
Realizację terminalu LNG raport NIK widzi jako ciąg osobnych zdarzeń, słabo osadzonych w kontekście procesów zarządzania projektem. Koncentrowanie się na jakości poszczególnych działań oznacza, że kontrolerzy uważają, iż głównym czynnikiem wpływającym na sukces projektu jest właściwa realizacja pojedynczych działań przez osoby i zespoły. Nie jest to zgodne z wiedzą o zarządzaniu.