Między rozumem, a konfiturami

Andrzej Duda, prezydent elekt, w pierwszym wywiadzie mówiąc o Leszku Balcerowiczu, stwierdził że „Polacy powinni pamiętać kto – przede wszystkim w sferze gospodarczej – doprowadził nasz kraj do obecnej sytuacji, kto chciał wszystko prywatyzować".

Publikacja: 06.06.2015 19:55

Piotr Aleksandrowicz

Piotr Aleksandrowicz

Foto: Fotorzepa/Waldemar Kompała

Rozumiem z tego, że chodzi o to, iż Balcerowicz w latach 90 tworzył podwaliny gospodarki rynkowej, czego nie może wybaczyć żaden socjalista. Ale być może o to, że sprowadził jako prezes NBP inflację z dwucyfrowej do jednocyfrowej na początku XXI wieku, co było okropną zbrodnią.

Godzi się jednak przypomnieć, że od 15 lat Balcerowicz nie ma już żadnego wpływu na rząd i niczego nie prywatyzuje. Od piętnastu lat Polską rządzą socjaliści - kolejno lewicowi, narodowi i socjaldemokratyczni, zawsze zwolennicy etatyzmu, gospodarki państwowej, udający prywatyzację lub sprowadzający ją do zera. To dzięki nim mamy to co mamy i jak rozumiem, pan Duda ze stanu obecnego, mimo że go współtworzył, jest niezadowolony.

Wydaje mi się jednak, że Polska potrzebuje rządów formacji politycznej pana prezydenta- elekta, by zrozumieć, jakie skutki ma dla rozwoju gospodarczego etatyzm i jak w państwowo-prywatnej gospodarce jedna grupa obywateli - klasa urzędnicza, pracownicy firm państwowych, zatrudnieni w instytucjach publicznych - żyje kosztem innych, niezależnie od tego, jak nazywa się partia aktualnie rządzącej ekipy.

Czytam właśnie dostępne w sieci eseje, jakie wydał Fraser Institute i George Mason University na temat wolności gospodarczej i jej związków z przedsiębiorczością oraz wzrostem gospodarczym. Związki są oczywiste i wielokrotnie udowodnione w analizach. Więcej wolności oznacza dobry klimat dla przedsiębiorczości i wyższy wzrost gospodarczy. Głównym obszarem zainteresowań są Stany Zjednoczone, które od początku stulecia w rankingu wolności gospodarczej Fraser Institute spadły z 3 na 12 miejsce (Polska w ostatnim rankingu była na 48 miejscu), ale obserwacje są ogólne.

Jedna z ciekawszych jest taka. W każdym społeczeństwie istnieje pewna grupa ludzi przedsiębiorczych - pisze Russell Sobel. W krajach, w których instytucje chronią prawa własności, nie są skorumpowane, istnieje niezależny system sądowy, rządy mają ograniczone możliwości transferu bogactwa przez opodatkowanie i regulacje, otóż w takich krajach jest bardziej prawdopodobne, że ludzie kreatywni zaczną się angażować w produktywną rynkową przedsiębiorczość i aktywności tworzące bogactwo, na przykład wytwarzanie innowacyjnych produktów.

Tam natomiast gdzie nie ma silnych instytucji, istnieje większe prawdopodobieństwo, że ci sami ludzie zaangażują się w manipulowanie procesem politycznym czy prawnym, by załapać się na transfer bogactwa za pomocą nieproduktywnej przedsiębiorczości politycznej czy prawnej, np. w lobbying czy pozwy. Ta realokacja wysiłków bierze się z tego, że struktura instytucjonalna określa nagrody osobiste i finansowe związane z inwestowaniem przedsiębiorczej energii. W jednych państwach te nagrody płyną z produktywnej aktywności rynkowej, w innych z aktywności politycznej czy prawnej.

Wielu polityków , intelektualistów, publicystów pomstuje na biurokrację, szczegółowo wylicza błędy regulacji i niesprawności administracji, krytycznie ocenia deficytowe firmy państwowe, opowiada się za rynkiem. Ci sami ludzie domagają się jednak nowych przepisów regulujących kolejne aspekty życia codziennego (np. rynek pożyczek, transport autobusowy albo handel węglem), uważają, że państwowa powinna być produkcja prądu, nawozów sztucznych, przeładunek kontenerów albo wytwarzanie oleju opałowego, a w praktyce rządzenia uprzywilejowują państwowe uczelnie albo korporacje. Ba, nawet kolejka linowa na Kasprowy powinna być według nich państwowa. I robią wszystko, by tak było.

Czy w tym jest jakaś logika? Otóż jest. Jak poskrobać okaże się bowiem, że zestaw poglądów godzi się, zapewne z bólem, z wynikami racjonalnego poznania, natomiast postępowanie jest efektem poszukiwania i konsumpcji konfitur.

Rozumiem z tego, że chodzi o to, iż Balcerowicz w latach 90 tworzył podwaliny gospodarki rynkowej, czego nie może wybaczyć żaden socjalista. Ale być może o to, że sprowadził jako prezes NBP inflację z dwucyfrowej do jednocyfrowej na początku XXI wieku, co było okropną zbrodnią.

Godzi się jednak przypomnieć, że od 15 lat Balcerowicz nie ma już żadnego wpływu na rząd i niczego nie prywatyzuje. Od piętnastu lat Polską rządzą socjaliści - kolejno lewicowi, narodowi i socjaldemokratyczni, zawsze zwolennicy etatyzmu, gospodarki państwowej, udający prywatyzację lub sprowadzający ją do zera. To dzięki nim mamy to co mamy i jak rozumiem, pan Duda ze stanu obecnego, mimo że go współtworzył, jest niezadowolony.

Pozostało jeszcze 80% artykułu
Opinie Ekonomiczne
Dlaczego warto pomagać innym, czyli czego zabrakło w exposé ministra Sikorskiego
Opinie Ekonomiczne
Leszek Pacholski: Interesy ludzi nauki nie uwzględniają potrzeb polskiej gospodarki
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof A. Kowalczyk: Jak skrócić tydzień pracy w Polsce
Opinie Ekonomiczne
Stanisław Stasiura: Kanada – wybory w czasach wojny celnej
Materiał Promocyjny
Tech trendy to zmiana rynku pracy
Opinie Ekonomiczne
Adam Roguski: Polscy milionerzy wolą luksusowe samochody i spa niż nieruchomości