Oczekiwania związane z wygodą, terminowością dostawy i dostępnością zamówionego towaru nawet tego samego dnia przestają więc dziwić.
Na znaczeniu zyskuje zakres oferty produktowej. To, że większość klientów będzie wolała zrobić zakupy z poziomu smartfona tu i teraz, uzupełniając standardową listę zakupową o mozzarellę lub paluszki z opcją dostarczenia za trzy godziny, jest oczywiste. Ci operatorzy, którzy będą w stanie zagwarantować klientom taką dostawę, odniosą sukces.
Obecnie w internecie skoncentrowane jest mniej niż 4 proc. światowego handlu. W ciągu dziesięciu lat ten udział ma jednak wzrosnąć nawet do 50 proc. To, że nie będzie miejsca dla większości dużych powierzchni handlowych – takich jak centra handlowe czy hipermarkety – jest jasne. Z klasycznego handlu zostaną tylko showroomy i małe sklepiki osiedlowe, plus dodatkowy format, którego jeszcze nie ma na rynku, a który będzie odpowiedzią na potrzeby konsumentów za dziesięć lat. Już teraz obserwujemy gigantyczny odpływ klientów z centrów handlowych do sieci, które dysponują ofertą w wersji elektronicznej i zapewniają dostawę zamówienia pod wskazany adres.
To jednak nie koniec zmian. Tradycyjne biznesy będą po prostu szybko traciły na znaczeniu. Najlepszym przykładem jest Google, który w połowie 2008 r. zajmował się aplikacją Google Maps, wprowadzając usługę autonawigacji. W tym czasie kurs akcji Garmina, największego producenta klasycznych nawigacji samochodowych, spadł na NASDAQ ze 130 do 40 dol. Pokazuje to, jak w ciągu jednego dnia, gdy pokazano projekt, który zmieni układ sił na rynku, duży gracz przestał się liczyć. Dlatego trzeba sobie jasno powiedzieć: wiele sieci i centrów handlowych będzie miało problemy. Nie ominie to nawet bardzo silnych dziś graczy. Ci, którzy nie potrafią postawić na właściwe trendy, przegrają.
Analizy rynkowe potwierdzają, że kluczem do sukcesu w najbliższych latach będzie efektywne wykorzystanie sieci punktów „kliknij i odbierz" – zarówno tych tradycyjnych, jak i zautomatyzowanych. Obecnie Leclerc ma w Polsce około 40 sklepów, Tesco ma ich około 450, z czego takich, gdzie opłaca się uruchomić usługę click & collect, jest mniej więcej 100. Paczkomatów InPost jest 1300, a do końca roku będzie ich już 1700. To pokazuje, gdzie jest przewaga i główne problemy rozwoju sektora online dedykowanego branży spożywczej. Chodzi o dystrybucję, która jest wąskim gardłem w rozwoju marżowego biznesu.