Przed wakacjami było już wiadomo, że we wrześniu Komisja Odpowiedzialności Konstytucyjnej rozpocznie prace nad wstępnym wnioskiem o postawienie prezesa NBP przed Trybunałem Stanu. Nie było jednak wiadomo, jaką linię obrony przygotuje w okresie wakacyjnym Adam Glapiński i jego otoczenie. Dziś wiemy już, że obok tradycyjnych występów na konferencjach prasowych pojawił się nowy element – publikacja NBP „Narodowy Bank Polski w czasie megaszoków ekonomicznych po pandemii i w kryzysie energetycznym. Historia sukcesu”.
Prezent dla sejmowej komisji
Moim zdaniem okres wakacyjny wyraźnie nie sprzyjał rzetelnemu przygotowaniu się do dalszej obrony mocno już wcześniej nadwątlonej reputacji Adama Glapińskiego jako prezesa banku centralnego. Co więcej, jego nowe powakacyjne i prowokacyjne inicjatywy wskazują, że kurs na centralizację władzy oraz upolitycznianie NBP zostanie utrzymany, a może i zaostrzony. Niezależnie więc od dokumentów dotyczących wcześniejszego okresu komisja sejmowa będzie miała możliwość zapoznania się z kolejnymi dokonaniami. Po zapoznaniu się z książką uważam, że wbrew intencjom jej autora jest ona dla komisji swoistym prezentem, gdyż dostarcza dodatkowych argumentów za odwołaniem go ze stanowiska prezesa NBP.
Z wydanej książki prezes NBP wydaje się być na tyle dumny, że zdecydował się na przetłumaczenie jej na język angielski i na wykupienie reklamy, by propagować darmowy do niej dostęp. Opublikowanie jej na początku września sugeruje, że miała to być ważna część ataku wyprzedzającego wobec rozpoczęcia prac przez komisję. Taki cel prawdopodobnie jest powodem tego, że nie udało się zadbać o recenzję wydawniczą, co negatywnie rzutuje na jakość publikacji.
Już z samego tytułu, a właściwie z całej treści na okładce, wynika, że odnosi się on tylko do rozdziału 1, gdyż tematy pozostałych rozdziałów zostały określone jako „ponadto”. Nasuwa się więc pytanie, czy te dodatkowe tematy („dlaczego złoty, a nie euro”, „złoto i rezerwy” oraz „znaczenie gotówki w obiegu”) należy również traktować jako część „historii sukcesu”, czy może raczej jako wybrane elementy historii niepowodzeń, co przynajmniej sugerowałoby podjęcie próby obiektywnej oceny.
Powyższe pytanie by się nie nasuwało, gdyby publikacja opatrzona została wstępem, w którym autor nie tylko wskazałby jej cel i uzasadnił wybór głównych wątków, ale także, a nawet przede wszystkim, omówił występujące między nimi zależności. W takim brakującym wstępie autor powinien był jednak przede wszystkim określić, jak w świetle współczesnej wiedzy rozumie on kryteria oceny tego, czy prowadzoną przez bank centralny politykę można uznać za sukces czy za niepowodzenie.