Aktualizacja: 24.11.2024 12:22 Publikacja: 16.08.2024 04:30
Foto: Adobe Stock
Zwracałem kiedyś uwagę na wysokie koszty zewnętrzne, w tym społeczne, wynikające z aktualnej polityki energetycznej („Rzeczpospolita” 4.01.2023 r.). Wedle niektórych źródeł wynoszą nawet 29 mld euro rocznie, a są skutkiem zanieczyszczenia powietrza w efekcie spalania węgla – to wydatki na leczenie chorób, absencja chorobowa, krótsza długość życia, a także straty w rolnictwie i przemyśle.
W wyniku kryzysu energetycznego, spowodowanego głównie wojną w Ukrainie, społeczeństwo dodatkowo obciążone zostało wzrastającymi kosztami energii, które pomimo środków łagodzących są coraz bardziej uciążliwe, szczególnie dla gospodarstw cierpiących na ubóstwo energetyczne. Biorąc pod uwagę dochodzenie do cen rzeczywistych produkcji energii, należy spodziewać się, że sytuacja się pogorszy. Wszystko wskazuje na to, że ceny uprawnień do emisji gazów cieplarnianych będą rosły, a handel emisjami obejmie także inne sektory, w tym gospodarkę komunalną. Choć dochody ze sprzedaży uprawnień do emisji są kierowane do budżetu państwa, czyli stanowią zysk nas wszystkich, to ich wpływ na najbiedniejsze gospodarstwa domowe jest negatywny.
GUS opublikował właśnie dane na temat stanu polskiej gospodarki w II kwartale. I nie są to wcale dane bardzo optymistyczne, choć na pierwszy rzut oka mogą się takie wydawać.
Raty kredytów wyższe nawet o połowę? Choć prawdopodobieństwo takiego scenariusza nie jest dziś wysokie, nie jest on jednak niemożliwy.
Homo oeconomicus zaczął być prezentowany jako „bezduszna" i „agresywna" maszyna do kalkulowania kosztów i korzyści, działająca wedle zasady, że ekonomiczny cel, czyli maksymalizacja własnych korzyści, uświęca środki.
Nikt od 20 lat tak bardzo nie nakręcił wzrostu cen w Polsce, jak pandemia pod rękę z lekceważącą inflację Radą Polityki Pieniężnej.
Europejczycy są coraz bardziej przekonani, że mogą wpłynąć na ochronę klimatu poprzez zmianę codziennych nawyków
Analiza skutków rządów 50 populistycznych liderów, w różnych okresach i krajach, wykazała, że ich ambitne plany kończą się nieodmiennie trwałym spowolnieniem wzrostu.
Konkurencyjność Europy w wyścigu technologicznym mocarstw nie tylko słabnie, ale wręcz upada. Gdzie leży sedno ospałości Unii Europejskiej i jakie przyjąć kierunki rozwiązań, aby obudzić kontynent z innowacyjnego letargu, zanim będzie za późno?
Prezes Adam Glapiński jest kosztownym megaszokiem, nie tylko dla Narodowego Banku Polskiego – pisze były członek Rady Polityki Pieniężnej.
Dyskusje, który model jest lepszy: czy lepiej płacić wyższe składki, czy podatki – można toczyć bez końca. Pewne jest jednak, że daniny na rzecz państwa trzeba płacić. I że będą one rosły.
Szybki wzrost wynagrodzeń niepokoi wielu lobbystów biznesu prywatnego. Ja jednak uważam, że mamy do czynienia z etapem naturalnego procesu.
Obniżki prognoz dla polskiej gospodarki zwiastować będą trudne czasy dla budżetu. I problemy z zaspokajaniem wyostrzonych apetytów wyborców kosztownymi prezentami. Co zrobią politycy?
W czerwcowych wyborach do Parlamentu Europejskiego w wielu ważnych krajach UE zapowiada się sukces ugrupowań populistycznych. Warto spojrzeć na to zjawisko w kontekście toczącej się hybrydowej wojny Zachodu z Rosją.
Co wyjaśnia obojętność europejskich liderów biznesu wobec możliwej prezydentury Trumpa? Czy trwają działania w celu przeniesienia produkcji poza Europę? Dlaczego?
Jak zmieniał się przez wieki dystans gospodarczy, dzielący Polskę od zachodniej części Europy? I jak na tym tle wyglądało 20 lat naszego członkostwa w Unii?
Masz aktywną subskrypcję?
Zaloguj się lub wypróbuj za darmo
wydanie testowe.
nie masz konta w serwisie? Dołącz do nas