Aktualizacja: 21.02.2025 19:05 Publikacja: 16.08.2024 04:30
Foto: Adobe Stock
Zwracałem kiedyś uwagę na wysokie koszty zewnętrzne, w tym społeczne, wynikające z aktualnej polityki energetycznej („Rzeczpospolita” 4.01.2023 r.). Wedle niektórych źródeł wynoszą nawet 29 mld euro rocznie, a są skutkiem zanieczyszczenia powietrza w efekcie spalania węgla – to wydatki na leczenie chorób, absencja chorobowa, krótsza długość życia, a także straty w rolnictwie i przemyśle.
W wyniku kryzysu energetycznego, spowodowanego głównie wojną w Ukrainie, społeczeństwo dodatkowo obciążone zostało wzrastającymi kosztami energii, które pomimo środków łagodzących są coraz bardziej uciążliwe, szczególnie dla gospodarstw cierpiących na ubóstwo energetyczne. Biorąc pod uwagę dochodzenie do cen rzeczywistych produkcji energii, należy spodziewać się, że sytuacja się pogorszy. Wszystko wskazuje na to, że ceny uprawnień do emisji gazów cieplarnianych będą rosły, a handel emisjami obejmie także inne sektory, w tym gospodarkę komunalną. Choć dochody ze sprzedaży uprawnień do emisji są kierowane do budżetu państwa, czyli stanowią zysk nas wszystkich, to ich wpływ na najbiedniejsze gospodarstwa domowe jest negatywny.
W produkcji sprzętu AGD od lat byliśmy numerem jeden w Europie, podobnie jak w transporcie międzynarodowym czy wytwarzaniu mebli. Ale teraz we wszystkich trzech sektorach tracimy pozycję. Bo stajemy się za drodzy.
Podobno postęp polega na tym, że światem przestają rządzić prawa dżungli zastąpione prawami zdrowego rozsądku. Czasem to się jednak cofa.
Europa, złapana przez Donalda Trumpa na spalonym, połyka właśnie własny język w obawie przed utratą konkurencyjności wobec USA. I odkręca Europejski Zielony Ład. „Drill, babby, drill”, piekła nie ma.
Mamy jeszcze czas, by Europa nam nie „odjechała” z inwestycjami w niskoemisyjne hutnictwo, bo nasze opóźnienie nie jest jeszcze duże.
Trwały pokój zachęci do powrotu pokaźną część z 800 tys. Ukraińców pracujących w Polsce. Nietrwały, z ryzykiem kolejnej wojny, zatrzyma ich, ale skłonić może polskie władze do odwieszenia powszechnego poboru.
Sygnał wysłany przez premiera może być odbierany pozytywnie jako deklaracja większej swobody prowadzenia działalności gospodarczej, jednak jeśli szybko nie pojawią się konkretne rozwiązania, entuzjazm może osłabnąć.
Konkurencyjność Europy w wyścigu technologicznym mocarstw nie tylko słabnie, ale wręcz upada. Gdzie leży sedno ospałości Unii Europejskiej i jakie przyjąć kierunki rozwiązań, aby obudzić kontynent z innowacyjnego letargu, zanim będzie za późno?
Prezes Adam Glapiński jest kosztownym megaszokiem, nie tylko dla Narodowego Banku Polskiego – pisze były członek Rady Polityki Pieniężnej.
Dyskusje, który model jest lepszy: czy lepiej płacić wyższe składki, czy podatki – można toczyć bez końca. Pewne jest jednak, że daniny na rzecz państwa trzeba płacić. I że będą one rosły.
Szybki wzrost wynagrodzeń niepokoi wielu lobbystów biznesu prywatnego. Ja jednak uważam, że mamy do czynienia z etapem naturalnego procesu.
Obniżki prognoz dla polskiej gospodarki zwiastować będą trudne czasy dla budżetu. I problemy z zaspokajaniem wyostrzonych apetytów wyborców kosztownymi prezentami. Co zrobią politycy?
W czerwcowych wyborach do Parlamentu Europejskiego w wielu ważnych krajach UE zapowiada się sukces ugrupowań populistycznych. Warto spojrzeć na to zjawisko w kontekście toczącej się hybrydowej wojny Zachodu z Rosją.
Co wyjaśnia obojętność europejskich liderów biznesu wobec możliwej prezydentury Trumpa? Czy trwają działania w celu przeniesienia produkcji poza Europę? Dlaczego?
Masz aktywną subskrypcję?
Zaloguj się lub wypróbuj za darmo
wydanie testowe.
nie masz konta w serwisie? Dołącz do nas