Jacek Jaśkiewicz: Dla kogo polityka energetyczna Polski

Transformacja energetyczna w kierunku ograniczania cen energii poprzez jej oszczędności i wykorzystanie OZE jest w interesie społeczeństwa i rozwoju kraju.

Publikacja: 16.08.2024 04:30

Jacek Jaśkiewicz: Dla kogo polityka energetyczna Polski

Foto: Adobe Stock

Zwracałem kiedyś uwagę na wysokie koszty zewnętrzne, w tym społeczne, wynikające z aktualnej polityki energetycznej („Rzeczpospolita” 4.01.2023 r.). Wedle niektórych źródeł wynoszą nawet 29 mld euro rocznie, a są skutkiem zanieczyszczenia powietrza w efekcie spalania węgla – to wydatki na leczenie chorób, absencja chorobowa, krótsza długość życia, a także straty w rolnictwie i przemyśle.

W wyniku kryzysu energetycznego, spowodowanego głównie wojną w Ukrainie, społeczeństwo dodatkowo obciążone zostało wzrastającymi kosztami energii, które pomimo środków łagodzących są coraz bardziej uciążliwe, szczególnie dla gospodarstw cierpiących na ubóstwo energetyczne. Biorąc pod uwagę dochodzenie do cen rzeczywistych produkcji energii, należy spodziewać się, że sytuacja się pogorszy. Wszystko wskazuje na to, że ceny uprawnień do emisji gazów cieplarnianych będą rosły, a handel emisjami obejmie także inne sektory, w tym gospodarkę komunalną. Choć dochody ze sprzedaży uprawnień do emisji są kierowane do budżetu państwa, czyli stanowią zysk nas wszystkich, to ich wpływ na najbiedniejsze gospodarstwa domowe jest negatywny.

Owszem, łagodzą skutki wzrostu cen energii działania promujące odnawialne źródła energii (OZE) i efektywność energetyczną budynków. Jednak programy wsparcia dla instalacji paneli fotowoltaicznych, pomp ciepła, magazynów energii i termomodernizacji dotyczą głównie ludzi zaradnych, których stać na zainwestowanie w to części swoich dochodów. Ponadto efekty tych przedsięwzięć są częściowo ograniczone, bo nie towarzyszył im rozwój sieci i ogniwa fotowoltaiczne są wyłączane w razie nadprodukcji energii w dni słoneczne i przeciążenia sieci.

Jak ograniczyć wzrost cen energii

Ceny energii elektrycznej na rynku spot w Polsce należą do najwyższych w Europie. Podwyższa je stara infrastruktura energetyczna, w dużej części złożona z niskosprawnych turbozespołów opalanych węglem, jak i sieci elektroenergetycznej.

Tymczasem konkurencyjność gospodarki zależy w dużej mierze właśnie od cen energii. Można je obniżyć dzięki transformacji w kierunku maksymalnego wykorzystania OZE i rezygnacji z węgla. Powinniśmy wspierać instalacje kompleksowe, w których zależne od pogody OZE będą się nawzajem uzupełniać, a nadmiar energii będzie magazynowany lub wykorzystany np. do produkcji zielonego wodoru.

Takim rozwiązaniom sprzyjałaby energetyka rozproszona w postaci klastrów i spółdzielni energetycznych, a także obywatelskich społeczności energetycznych, które mogłyby w pewnym stopniu być samowystarczalne. Dotyczy to również zakładów przemysłowych. Dodatkowo preferowane powinny być rozwiązania integrujące z rozwojem energetyki lokalnej i z działaniami na rzecz gospodarki obiegu zamkniętego, zgodnie z hierarchią postępowania z odpadami.

W wyniku większego wykorzystania OZE zmianie uległaby rola energetyki centralnej, skupiającej się interwencyjnie na zapewnieniu bezpieczeństwa dostaw. Poza wszystkimi zaletami wykorzystania lokalnych OZE dałoby się zredukować straty na przesyle energii.

Co utrudnia rozwój energetyki rozproszonej

Dlaczego przy rosnących cenach energii i prognozach dalszego ich wzrostu rozwój energetyki rozproszonej następuje tak wolno? Dla prosumentów to wysokie koszty instalacji, pomimo różnych systemów wsparcia, odmowy podłączenia do sieci, wyłączenia w razie przeciążenia sieci oraz niezachęcające ceny energii sprzedawanej do sieci.

W celu popularyzacji szerszego lokalnego wykorzystania energii z OZE już w 2017 r. opracowano na zlecenie Ministerstwa Energii koncepcję funkcjonowania klastrów energii. W opracowaniu tym, poza wskazówkami dotyczącymi ekonomiki i organizacji klastrów, zidentyfikowano bariery do wyeliminowania. Obecnie, według orientacyjnych informacji, mamy w Polsce zaledwie około 70 takich klastrów, na różnym etapie organizacji i funkcjonowania. To pokazuje, jak niewiele w tym zakresie zrobiono.

Ponieważ to jeden z bardziej racjonalnych kierunków rozwoju wykorzystania OZE, a także rozwoju energetyki rozproszonej, należałoby ponownie przeanalizować przeszkody. Zwłaszcza że energetyka rozproszona może mieć istotne znaczenie w dobie ataków terrorystycznych i na wypadek agresji zbrojnej.

Dla kogo są dokumenty strategiczne UE

Optymalne rozwiązania powinna przedstawiać polityka energetyczna, ale jej nie ma, bo trudno jest uznać za aktualny dokument PEP 2040 (Polityka energetyczna Polski do 2040 r.) opracowany w 2021 r. W lutym 2024 r. Polska przesłała do Komisji Europejskiej wstępny „Krajowy plan na rzecz energii i klimatu” (KPEiK), ale zawiera on tylko jeden scenariusz rozwojowy oparty na dotychczasowych środkach realizacyjnych (WEM, with existing measures), czyli bez zasadniczych zmian w stosunku do PEP 2040.

Mimo to przewiduje on znaczące zwiększenie redukcji emisji gazów cieplarnianych (35 proc. wobec 1990 r.), wzrost udziału OZE (do 29,8 proc. w finalnym zużyciu energii) i obniżkę zużycia energii pierwotnej w porównaniu z PEP 2040. Biorąc pod uwagę doświadczenia z realizacji PEP 2040, nie zapewnia on jednak skutecznych instrumentów realizacyjnych.

Ponadto proponowane wskaźniki nie są zbyt ambitne w stosunku do dokumentów strategicznych Unii Europejskiej, a także biorąc pod uwagę cele dotyczące konkurencyjności polskiej energetyki, poprawy jakości powietrza i związanej z tym redukcji kosztów zewnętrznych. Można mieć nadzieję, że cele na skalę wyzwań rozwojowych Polski przedstawi kolejny scenariusz – WAM (with additional measures), który – jak wskazuje Ministerstwo Klimatu – dostępny będzie na dalszym etapie prac.

Opracowanie „Krajowego planu na rzecz energii i klimatu” nie zwalnia z potrzeby przygotowania długoterminowej polityki energetycznej kraju, bo zawiera on jedynie cele do 2030 r., a ze względu na długotrwałe procesy inwestycyjnej w energetyce, polityka taka powinna sięgać co najmniej 2050 r. i być zsynchronizowana z dokumentami strategicznymi UE.

W dyskusji przewijają się głosy, że dokumenty takie jak KPEiK czy strategia transformacji do gospodarki niskoemisyjnej z horyzontem czasowym na 30 lat, wynikające z rozporządzenia Parlamentu Europejskiego i Rady w sprawie zarządzania Unią Energetyczną, są opracowywane dla Unii Europejskiej. Trzeba jednak podkreślić, że dokumenty te są przede wszystkim potrzebne Polsce. To od nich zależeć będzie dalszy rozwój kraju, konkurencyjność gospodarki i związany z tym poziom życia społeczeństwa. Warunkiem jednak jest, aby zawierały one przemyślaną, optymalną koncepcję rozwoju energetyki, w maksymalnym stopniu opartą na OZE i skuteczne instrumenty realizacyjne, gwarantujące osiągnięcie celów.

Jeśli takiej polityki energetycznej nie będziemy potrafili sformułować i jej skutecznie realizować, czeka nas wzrost kosztów energii dla społeczeństwa i przemysłu, powodujący obniżenie poziomu życia i pogorszenie konkurencyjności naszych produktów na rynkach światowych. Dlatego transformacja energetyczna w kierunku ograniczania cen energii poprzez oszczędności energii i jak najszersze wykorzystanie OZE jest w interesie społeczeństwa i rozwoju kraju.

Dr inż. Jacek Jaśkiewicz jest ekspertem BCC

Zwracałem kiedyś uwagę na wysokie koszty zewnętrzne, w tym społeczne, wynikające z aktualnej polityki energetycznej („Rzeczpospolita” 4.01.2023 r.). Wedle niektórych źródeł wynoszą nawet 29 mld euro rocznie, a są skutkiem zanieczyszczenia powietrza w efekcie spalania węgla – to wydatki na leczenie chorób, absencja chorobowa, krótsza długość życia, a także straty w rolnictwie i przemyśle.

W wyniku kryzysu energetycznego, spowodowanego głównie wojną w Ukrainie, społeczeństwo dodatkowo obciążone zostało wzrastającymi kosztami energii, które pomimo środków łagodzących są coraz bardziej uciążliwe, szczególnie dla gospodarstw cierpiących na ubóstwo energetyczne. Biorąc pod uwagę dochodzenie do cen rzeczywistych produkcji energii, należy spodziewać się, że sytuacja się pogorszy. Wszystko wskazuje na to, że ceny uprawnień do emisji gazów cieplarnianych będą rosły, a handel emisjami obejmie także inne sektory, w tym gospodarkę komunalną. Choć dochody ze sprzedaży uprawnień do emisji są kierowane do budżetu państwa, czyli stanowią zysk nas wszystkich, to ich wpływ na najbiedniejsze gospodarstwa domowe jest negatywny.

Pozostało 83% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Gospodarka wciąż w strefie cienia
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: Nie czarne, ale już ciemne chmury nad kredytobiorcami
Ekonomia
Marek Ratajczak: Czy trzeba umoralnić człowieka ekonomicznego
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Klęska władz monetarnych
Materiał Promocyjny
Energetycznych wyspiarzy będzie przybywać
Opinie Ekonomiczne
Andrzej Sławiński: Przepis na stagnację