Polska lokomotywa gospodarcza ledwo zaczęła się rozpędzać, a już traci parę. Ekipa analityków Credit Agricole Polska jako pierwszy zespół ekonomistów obniża swoje prognozy wzrostu PKB z 2,8 do 2,3 proc. w tym roku i z 4,6 proc. do 3,5 proc. w kolejnym.
Donald Tusk i Andrzej Domański tracą swobodę manewru w finansach. Budżet już jest napięty, skąd brać na prezenty?
3,5 proc. to nadal bardzo przyzwoite tempo wzrostu. Obniżka prognoz – a jest bardzo prawdopodobne, że w ślad za CA zaczną robić to także inne zespoły ekonomistów – świadczy jednak o tym, że obraz rysującej się na horyzoncie bonanzy gospodarczej może się okazać mirażem. A to oznacza, że premier Donald Tusk z ministrem finansów Andrzejem Domańskim, zamiast zyskać większą swobodę manewru w budżecie, będą musieli się zmagać z rosnącym u koalicjantów i elektoratu apetytem na wydatki.
Zmuszą ich do tego rosnące wydatki zbrojeniowe, uruchomiona w piątek procedura nadmiernego deficytu będąca efektem „wypracowanego” przez PiS ponad 5-proc. deficytu finansów publicznych, a grożąca w przyszłości ograniczeniem transferów z Brukseli, oraz czarna wizja przebicia w dalszej perspektywie przez dług publiczny konstytucyjnej bariery 60 proc. PKB, która groziłaby im spotkaniem z Trybunałem Stanu.
Czytaj więcej
Ze względu na ryzyko powrotu stagnacji w strefie euro zespół uznanych ekonomistów Credit Agricole...
Wzrost płacy minimalnej? Rozliczenia PiS? Liberalizacja prawa aborcyjnego? Jak zaspokoić oczekiwania wyborców?
Teoretycznie mogliby – wzorem PiS – puścić część długu z dymem inflacji. Ale, po pierwsze, obecny rząd nie może w tym dziele liczyć na współpracę Rady Polityki Pieniężnej, której nominowana przez PiS większość po październikowych wyborach przepoczwarzyła się z gołębi w jastrzębie. A po drugie – i ważniejsze – przygoda z ponad 18-proc. wzrostem cen stała się dla polskich konsumentów i wyborców silną szczepionką przypominającą traumę drożyzny i nie da się już bagatelizować groźby nadmiernej inflacji, jak to czynił PiS.