Pan Ireneusz Dąbrowski, członek RPP, wspiera się argumentem o „kontrolowanym wzroście płac” i nadmiernych marżach [pisał na Twitterze: „Przestrzeń do obniżki stóp procentowych pojawi się, kiedy wzrost płac będzie pod kontrolą przy spadającej CPI” – red.], choć sam NBP, w którym pracował pod przywództwem prezesa, ostrzega przed dwucyfrowymi przyspieszającymi w tym roku zwyżkami ULC [unit labor costs, czyli koszty nominalne na pracownika – red.] i dwucyfrowymi zwyżkami nominalnych wynagrodzeń w gospodarce narodowej.
Pani Gabriela Masłowska, członkini RPP, w swoich wynurzeniach bez skrępowania woła o niższą wartość złotego [wywiad dla PAP Biznes z 18 lipca – red.], a jako skuteczny instrument do osiągnięcia tego szczytnego celu wskazuje obniżkę stóp procentowych. Wszystko w trosce o dobro polskiej gospodarki oczywiście.
Członek RPP pan Wiesław Jańczyk – dotąd raczej milczący nie bez przyczyn były poseł PiS – dosłownie przeskakuje samego siebie, twierdząc, że wrzesień–październik na niewielkie obniżki, startujące z 25 pkt, będzie OK.
W wywiadzie dla PAP Biznes z 21 lipca mówi m.in.: „Podstawowy warunek do obniżek stóp procentowych to potwierdzenie wyników projekcji w kolejnych miesiącach, czyli przede wszystkim pewność, że znajdujemy się na ścieżce postępującej dezinflacji. W tym zakresie czekamy, aż kolejne dane potwierdzą zejście inflacji do jednocyfrowych wartości. Kolejnym kluczem do oceny sytuacji może być fakt, że jeżeli obecny poziom stóp procentowych był właściwy przy inflacji powyżej 18 proc., to słusznym wydaje się zastanowienie, czy są one właściwe przy inflacji w okolicy 11 proc., przy jej trendzie spadkowym”.