Czy reset Amerykanów z Rosją jest możliwy, w sytuacji gdy Moskwa przedstawiała wojnę na Ukrainie jako konflikt z NATO?
Reset pozwalający im przejść z pozycji państw walczących na konkurujące ze sobą, lub współpracujące nie jest moim zdaniem możliwy. W tej chwili te państwa walczą ze sobą w obszarze bezpieczeństwa, gospodarczym i politycznym. Mamy do czynienia z działaniami wrogimi. Rosja ustawiła sobie na pozycji wroga sojusz, któremu przewodzą Stany Zjednoczone. Sami Rosjanie uważają, że reset z USA jest dosyć problematyczny. W tym zakresie nie jestem optymistą, pomimo zmiany retoryki administracji prezydenta Donalda Trumpa.
Czy patrząc na wypowiedzi przedstawicieli administracji Trumpa, które podważają obecność USA w NATO, sojusz północnoatlantycki przetrwa?
Tak, bowiem jest ważnym elementem nacisku Stanów Zjednoczonych na Europę poprzez projekcję bezpieczeństwa. NATO rozkłada parasol bezpieczeństwa nad obszarem, na którym Stany Zjednoczone robią interesy. Tak naprawdę USA współpracują gospodarczo z Europą, a nie z Rosją. Zresztą potencjał ekonomiczny tego państwa można porównać do wielkości rynku Włoch. Na Rosję trzeba patrzeć głównie jako miejsce projekcji agresji, niebezpieczeństwa. To państwo nie prowadzi w zasadzie soft power.
Stany Zjednoczone nie wyjdą z NATO, bo to spowodowałoby zakłócenie spokojnej, bezpiecznej wymiany gospodarczej z Europą. Ale jednocześnie będą chciały, wykorzystując różne formy nacisku, wymóc na Europie większą odpowiedzialność za bezpieczeństwo. Zresztą sami Rosjanie obserwują, że Stany Zjednoczone nie wycofują się z Europy, ale rozszerzają swoją obecność przy granicach z Rosją.
Czytaj więcej
Elon Musk i Mike Lee to za mało by wyprowadzić Amerykę z Sojuszu. To długa procedura. Ale przede wszystkim sam Donald Trump musi rozważyć, czy Ameryce opłaca się pozbycie się sojuszników. To raczej wątpliwe.
Jest szansa na zakończenie wojny na Ukrainie czy bardziej na jej zamrożenie? Czy to jest możliwe do osiągnięcia poza Unią Europejską i Wielką Brytanią?
Patrząc z perspektywy kluczowych stolic, czyli Waszyngtonu, Moskwy, Kijowa, Brukseli, sytuacja wygląda na skomplikowaną. Rosja dzisiaj została zahipnotyzowana propozycjami Donalda Trumpa i część obserwatorów rosyjskich przyjęła je z entuzjazmem. Ale analitycy rosyjscy, którzy na chłodno patrzą na sytuację, wskazują, że za tymi słowami nic nie ma. Na razie w Moskwie wygrywa opcja: porozmawiajmy z administracją Trumpa, ale też sprawdźmy jej skuteczność. Dla Kremla swoistym papierkiem lakmusowym byłoby doprowadzenie przez Trumpa do podpisania porozumienia z prezydentem Zełenskim na wydobycie minerałów złóż ziem rzadkich. Za inwestycjami Stanów Zjednoczonych siłą rzeczy poszłaby projekcja bezpieczeństwa. Na razie jednak ten projekt zakończył się fiaskiem. W mojej ocenie jest to błąd prezydenta Ukrainy. Amerykanie chcieli bowiem załatwić dwie sprawy: pokazać swoją sprawczość, że są zdolni do zmuszenia Kijowa do pewnych działań, i wprowadzenia niejako bocznymi drzwiami opcji projekcji bezpieczeństwa – poprzez swoisty outsourcing, czyli zaangażowaniu komponentu zbrojnego krajów europejskich.