Reklama
Rozwiń

Paweł Wojciechowski: 500 milionów euro kary

Od 3 listopada 2021 r. codziennie doliczany jest kolejny milion euro kary nałożonej przez Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej (TSUE) na nasz kraj. Do jutra uzbiera się 500 mln euro, czyli 1,85 mld zł!

Publikacja: 17.03.2023 03:00

Paweł Wojciechowski: 500 milionów euro kary

Foto: Adobe Stock

To kwota ogromna, ale i tak to tylko 2 proc. rachunku, jakie polskie społeczeństwo musi zapłacić za rażące błędy rządu. Pozostałe 98 proc. to mierzalne skutki braku dostępu do funduszy europejskich. W październiku 2021 r. instytut Oxford Economics przedstawił ekonomiczne konsekwencje ostrego konfliktu Polski z UE. Mateusz Urban obliczył, że wstrzymanie środków z Krajowego Planu Odbudowy (KPO) i funduszy strukturalnych do końca 2023 r. oznacza skumulowany spadek PKB (tylko w latach 2022–2023) łącznie o 1,4 pkt proc. Albo 8 proc. PKB w całej unijnej perspektywie finansowej, czyli do końca 2026 r.

Dziś ten negatywny scenariusz się sprawdza. Upór Zjednoczonej Prawicy nie przynosi żadnych korzyści, ale same straty. Konflikt w Trybunale Konstytucyjnym, do którego prezydent skierował ustawę o Sądzie Najwyższym, nie rokuje nadziei na to, by udało się odblokować pieniądze przed końcem roku.

Czytaj więcej

TK: kary TSUE spadły z wokandy

Wzorując się na analizie Oxford Economics, można oszacować skumulowany koszt łamania praworządności przez PiS. Przeliczony na obywatela wynosi on w cenach stałych 3200 zł za okres 2022–2023 r. Być może Polacy nie rozumieją ani istoty sporu, ani co oznacza utrata miliardów lub nawet milionów euro. Znają natomiast wartość średniej emerytury lub połowy średniego wynagrodzenia. To zdecydowanie lepsza prezentacja kosztu składającego się przecież głównie z utraconych korzyści. Ta pokaźna kwota to nie „garść drobniaków, którymi sypnęła Komisja”, jak przekonuje europoseł Karol Karski, oczywiście z PiS. To suma, której brak będzie miał istotne konsekwencje dla nas wszystkich.

Warto pamiętać także, że oprócz kosztów mierzalnych są też niemierzalne, np. wynikłe ze wzrostu kosztów obsługi długu publicznego z powodu niższej wiarygodności państwa lub niższego poziomu inwestycji prywatnych z powodu przewlekłości postępowań, niskiej jakości działania wymiaru sprawiedliwości. Dochodzi do tego jeszcze niekorzystny dla gospodarki problem opóźniania decyzji inwestycyjnych. A przecież stopa inwestycji nadal jest dramatycznie niska, w 2022 r. nie przekroczyła 17 proc. PKB.

Brak nadziei na pieniądze z KPO wywołał zastój w inwestycjach. Są one bardzo mocno skorelowane z cyklem udostępniania środków unijnych. Jak ich nie ma, to inwestycje czekają. To nie jest błaha sprawa. Analitycy z Oxford Economics uważają, że w porównaniu ze scenariuszem bazowym brak środków z UE zmniejsza poziom inwestycji rządowych o 20 proc.!

Warto też zapytać, czy ostry konflikt wokół praworządności w Polsce przynosi w ogóle jakiekolwiek korzyści. Część polityków PiS nadal lansuje tezę o tym, że za pieniędzmi z UE kryją się ogromne zobowiązania. Owszem, Fundusz Odbudowy, z którego powinien być finansowany polski KPO, ma być zasilany z dochodów własnych UE. Takich choćby jak podatek od plastiku czy część ze sprzedaży certyfikatów klimatycznych.

Po pierwsze, jednak ten podział jest asymetryczny: otrzymamy po prostu więcej, niż wpłacimy do unijnej kasy. Po drugie, model finansowy funduszu został tak skonstruowany, że finansują go wszystkie państwa, nawet te, które nie uruchomią swoich środków, tak jak Polska czy Węgry. Lansowane są też argumenty godnościowe – aby nie poddawać się unijnemu szantażowi. Jednak czy godności sprzyja łamanie praworządności bądź pozbawianie Polaków należnych im pieniędzy? Na tak postawione pytanie nikt w PiS jeszcze przekonująco nie odpowiedział.

To kwota ogromna, ale i tak to tylko 2 proc. rachunku, jakie polskie społeczeństwo musi zapłacić za rażące błędy rządu. Pozostałe 98 proc. to mierzalne skutki braku dostępu do funduszy europejskich. W październiku 2021 r. instytut Oxford Economics przedstawił ekonomiczne konsekwencje ostrego konfliktu Polski z UE. Mateusz Urban obliczył, że wstrzymanie środków z Krajowego Planu Odbudowy (KPO) i funduszy strukturalnych do końca 2023 r. oznacza skumulowany spadek PKB (tylko w latach 2022–2023) łącznie o 1,4 pkt proc. Albo 8 proc. PKB w całej unijnej perspektywie finansowej, czyli do końca 2026 r.

Pozostało jeszcze 83% artykułu
Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Gospodarka wciąż w strefie cienia
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: Nie czarne, ale już ciemne chmury nad kredytobiorcami
Ekonomia
Marek Ratajczak: Czy trzeba umoralnić człowieka ekonomicznego
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Klęska władz monetarnych
Materiał Promocyjny
Najlepszy program księgowy dla biura rachunkowego
Opinie Ekonomiczne
Andrzej Sławiński: Przepis na stagnację
Materiał Promocyjny
„Nowy finansowy ja” w nowym roku