Maciej Albinowski: Edukacja także dla dorosłych

W Polsce uważa się, że państwo jest odpowiedzialne za edukację dzieci i młodzieży. A dorośli niech radzą sobie sami. Ten błąd będzie nas kosztował coraz więcej.

Publikacja: 23.12.2022 03:00

Maciej Albinowski: Edukacja także dla dorosłych

Foto: Adobe Stock

System edukacji był jednym z czynników sukcesu gospodarczego III RP. Osoby wykształcone w PRL miały relatywnie wysokie kompetencje, dzięki czemu Polska była atrakcyjnym miejscem dla zagranicznych inwestycji. Dodatkowo boom edukacyjny po 1989 r. dostarczał kadr dla nowoczesnej gospodarki, która potrzebowała specjalistów w sektorach usługowych.

Niestety jednocześnie wiele osób dorosłych znalazło się na marginesie życia gospodarczego, gdyż ich kwalifikacje nie odpowiadały potrzebom rynku. Państwo nie inwestowało w edukację osób dorosłych, ponieważ to brak miejsc pracy był postrzegany jako główny problem. W ówczesnych warunkach szybki wzrost gospodarczy był możliwy pomimo pozostawienia sporej części populacji poza rynkiem pracy.

Nowe czasy wymagają nowych polityk

Starzenie się ludności powoduje, że dzisiaj przed polskim rynkiem pracy stoją nowe wyzwania, a niska stopa bezrobocia nie jest już wyznacznikiem sukcesu. Po pierwsze, problemem jest obecnie niedobór pracowników zarówno tych wysoko wykwalifikowanych, jak i wykonujących prace proste.

Po drugie, dofinansowanie systemu emerytalnego będzie coraz większym obciążeniem dla finansów publicznych. Dlatego konieczne jest ograniczenie spadku liczby pracowników w relacji do liczby emerytów. Wspieranie edukacji osób dorosłych powinno być jedną z trzech systemowych odpowiedzi na oba te wyzwania. Pozostałe dwa obszary polityki, które muszą reagować na starzenie się ludności, to system emerytalny oraz polityka imigracyjna.

Aktualizowanie kwalifikacji jest konieczne, aby móc cieszyć się długą i satysfakcjonującą aktywnością zawodową. Nowe technologie i zmiany w strukturze gospodarki sprawiają, że zmieniają się rynkowe wymagania wobec pracowników. Analizy Instytutu Badań Strukturalnych pokazują, że wdrażanie nowych technologii prowadzi do obniżenia zatrudnienia starszych kobiet, czyli grupy o przeciętnie najniższych kompetencjach cyfrowych. Widzimy również, że w tych krajach europejskich, gdzie ludzie pracują dłużej, wyższa jest także aktywność edukacyjna 40- i 50-latków.

Uzasadnienie dla roli państwa

Szkolenia zawodowe mają przeważnie pozytywny wpływ na zatrudnienie osób dorosłych. W ostatnich latach wykazały to badania w Niemczech, Holandii czy w Stanach Zjednoczonych. Skuteczne są szkolenia organizowane we współpracy z pracodawcami. Przygotowują one do pracy w zawodach, gdzie występuje niedobór pracowników. Natomiast badania ze Szwajcarii i Niemiec sugerują, że mniej efektywne okazały się programy, w których uczestnicy otrzymywali niewielkie vouchery (np. 500 euro) na wybrane przez siebie szkolenie.

Oczywiście edukacja w młodym wieku przynosi większe korzyści. 20-latkowie mają szansę wykorzystywać nabyte umiejętności przez 40 czy 50 lat, a więc znacznie dłużej niż 40-latkowie. Osoby młodsze mają też generalnie większe zdolności uczenia się. Gdybyśmy więc mieli wybierać: kształcić młodzież czy dorosłych, to odpowiedź byłaby jednoznaczna.

Natomiast obecnie w Polsce wiele publicznych wydatków ma niską społeczną stopę zwrotu. Można z nich zrezygnować i zrobić miejsce dla wydatków, które mają sens. Pytanie, czy naprawdę chcemy wypłacać 13. emerytury 60-latkom, czy też zainwestujemy w dokształcanie 40- i 50-latków, tak żeby jako 60-latkowie mogli mieć satysfakcjonującą pracę?

Dlaczego państwo miałoby finansować naukę osób dorosłych? Z podobnych powodów, dla których finansuje kształcenie młodzieży. Całkowite korzyści z edukacji przewyższają korzyści indywidualne. Zwrot dla społeczeństwa to nie tylko wyższe podatki wygenerowane dzięki pracy przeszkolonej osoby. Czasem jest to także korzyść dla konsumentów, którzy mają większą dostępność do określonych usług, np. do opieki zdrowotnej.

Owszem, w wielu przypadkach prywatny zwrot z edukacji jest wystarczająco wysoki, aby ludzie dokształcali się bez interwencji państwa. I tak np. w Polsce w ciągu ostatniej dekady podwoiła się liczba osób pracujących jako specjaliści IT. Ale nawet gdy indywidualne korzyści wydają się obiecujące, to na przeszkodzie do kształcenia może stanąć brak środków. Łatwiej wziąć w banku kredyt na zakup czegoś materialnego niż na inwestycję w swoje kompetencje.

Polska na tle UE

W Polsce edukacja osób dorosłych jest znacznie mniej popularna niż w krajach zachodnich czy w bałtyckich. W 2021 r. mniej niż 5 proc. Polaków w wieku 45–54 lat deklarowało uczestnictwo w zorganizowanych szkoleniach w ciągu ostatnich czterech tygodni. W 13 krajach Unii Europejskiej analogiczny odsetek przekraczał 10 proc., a wśród liderów – w Finlandii i Szwecji, wynosił około 30 proc.

Polityki publiczne wspierające edukację osób dorosłych mają w Polsce bardzo ograniczoną skalę. W 2021 r. budżet Krajowego Funduszu Szkoleniowego finansującego szkolenia dla pracowników wyniósł zaledwie 260 mln zł, czyli mniej niż 20 zł na pracownika. Oferta urzędów pracy jest skierowana głównie do osób bezrobotnych, a osoby pracujące przed 45. rokiem życia nie mogą liczyć na dofinansowanie kształcenia. W 2021 r. z dofinansowania do szkoleń poprzez urzędy pracy skorzystało zaledwie 29 tys. osób.

W krajach zachodnich funkcjonują polityki, które realnie wspierają edukację osób dorosłych. Na przykład w Szwecji pracownik ma prawo do bezpłatnego urlopu szkoleniowego lub obniżenia wymiaru czasu pracy, a koszty szkolenia i życia pokrywają granty i pożyczki w wysokości kilkuset euro tygodniowo. Kwota publicznego dofinansowania uwzględnia m.in. liczbę wychowywanych dzieci. Podobne urlopy są też we Francji, Austrii, Danii i Finlandii.

W wielu krajach popularne są ulgi podatkowe dla przedsiębiorców i pracowników, obniżające podstawę podatku dochodowego o koszty szkoleń. W krajach poważnie traktujących edukację osób dorosłych ważną rolę odgrywają kampanie informacyjne promujące poszczególne programy.

Dotychczas edukacja osób dorosłych była w Polsce na marginesie polityk publicznych. Nasz wzrost gospodarczy był wspierany przez korzystną strukturę demograficzną, czyli przez duży udział osób młodych w populacji. Jednak szybko postępujące starzenie się ludności wymaga zdecydowanej reakcji.

Nie stać nas, żeby osoby w wieku 50 czy 60 lat wypadały z rynku pracy ze względu na brak kwalifikacji do wykonywania satysfakcjonującej pracy. Budowę nowego systemu wsparcia najlepiej zacząć od projektów pilotażowych, których efekty będą poddane profesjonalnej ocenie.

Dr Maciej Albinowski pracuje w Instytucie Badań Strukturalnych

System edukacji był jednym z czynników sukcesu gospodarczego III RP. Osoby wykształcone w PRL miały relatywnie wysokie kompetencje, dzięki czemu Polska była atrakcyjnym miejscem dla zagranicznych inwestycji. Dodatkowo boom edukacyjny po 1989 r. dostarczał kadr dla nowoczesnej gospodarki, która potrzebowała specjalistów w sektorach usługowych.

Niestety jednocześnie wiele osób dorosłych znalazło się na marginesie życia gospodarczego, gdyż ich kwalifikacje nie odpowiadały potrzebom rynku. Państwo nie inwestowało w edukację osób dorosłych, ponieważ to brak miejsc pracy był postrzegany jako główny problem. W ówczesnych warunkach szybki wzrost gospodarczy był możliwy pomimo pozostawienia sporej części populacji poza rynkiem pracy.

Pozostało 89% artykułu
Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Gospodarka wciąż w strefie cienia
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: Nie czarne, ale już ciemne chmury nad kredytobiorcami
Ekonomia
Marek Ratajczak: Czy trzeba umoralnić człowieka ekonomicznego
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Klęska władz monetarnych
Materiał Promocyjny
Klimat a portfele: Czy koszty transformacji zniechęcą Europejczyków?
Opinie Ekonomiczne
Andrzej Sławiński: Przepis na stagnację