Już budowa stadionów na Euro 2012 pokazała, że pośpiech nie jest zawsze dobrym doradcą. Z wykonawcą obiektu we Wrocławiu najpierw w błysku fleszy podpisywano umowę, by niedługo potem wyrzucać go z placu budowy, oskarżając o nieudolność.
[link=http://blog.rp.pl/blog/2010/03/15/piotr-mazurkiewicz-w-atom-pilnie-zainwestuje/]Skomentuj na blogu[/link]
Z budową pierwszej w Polsce elektrowni atomowej na taką wpadkę nikt nie może sobie pozwolić. Wszystkim zależy, by ruszyła jak najszybciej, jednak opór społeczny ciągle jest bardzo duży. Choć w kwietniu tego roku miną 24 lata od awarii reaktora w Czarnobylu, Polacy doskonale ją pamiętają i sceptycyzm wobec energetyki jądrowej nie słabnie. Protesty doprowadziły też do wstrzymania budowy elektrowni w Żarnowcu i ciągle według ostatnich badań tylko 42 proc. Polaków popiera ich budowę.
Przy wyborze partnera do budowy deklaracje, czy ktoś zatrudni 5 czy 10 tysięcy osób i ilu podwykonawców na tym może skorzystać, nie powinny przesłonić realnych możliwości zakończenia projektu. Błędy spowodują w opinii publicznej nieodwracalne skutki, a przy wymuszanym przez Brukselę odchodzeniu od elektrowni węglowych przy jednocześnie rosnącym zapotrzebowaniu na energię bez atomu po prostu sobie nie poradzimy. Będzie to też wyzwanie dla rządu, aby dzięki umiejętnej kampanii przekonać opinię społeczną, że energetyka jądrowa to dla Polski jedyna alternatywa. Słynne z proekologicznego podejścia kraje jak Szwecja czy Finlandia już dawno doszły do tego wniosku.