Dziś giełdowy TIM to jeden z liderów dystrybucji materiałów elektrotechnicznych. Na jego bazie powstały także notowane na GPW Elektrotim i Sonel. Pierwszy zajmuje się montażem instalacji elektrycznych, drugi jest producentem aparatury pomiarowej. Łączne obroty trzech spółek sięgają pół miliarda złotych.
Andrzej Kowalski przed stworzeniem Sante sprzedawał zdrową żywność. Aby rozwozić towar, kupił 27-letnią nysę z silnikiem mercedesa. Popsuła się po przejechaniu 300 metrów.
Natomiast pierwszym samochodem Ziołopeksu zarejestrowanego przez Jana Kolańskiego w Piątkach Małych w 1991 r. był 11-letni żuk. Na podłączenie telefonu i faksu biznesmen musiał czekać do 1992 r.
Dziś Kolański jest jednym z najbogatszych Polaków. W 2010 r. z majątkiem wycenianym na 475 mln zł zajął 45. miejsce na liście tygodnika „Wprost”. Kontroluje m.in. notowaną na giełdzie Jutrzenkę, którą na polskim rynku słodyczy wyprzedzają tylko amerykański gigant Kraft Foods i grupa Lotte, właściciel Wedla.
[srodtytul]Siła rodzimej marki [/srodtytul]
Na pytanie o największy sukces wielu twórców polskich fortun odpowiada, że jest nim stworzenie własnej marki. Szczególnie wtedy, gdy dzięki niej udaje się im konkurować z międzynarodowymi koncernami.
– Gellwe ma dla mnie największą wartość, ponieważ stworzyłem ją od zera, bez pomocy specjalistów, na których mnie nie było wówczas stać – wspomina Wiesław Włodarski. W ubiegłym roku był bliski sprzedaży Gellwe norweskiemu koncernowi Rieber & Son, właścicielowi Delecty. Na transakcję wycenianą na 135 mln zł nie zgodził się jednak Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów. Włodarski stworzył także markę Tiger, która odebrała pozycję lidera rynku napojów energetycznych austriackiemu Red Bullowi.
Bezkonkurencyjna na polskim rynku, mimo prób podjętych przez takich gigantów, jak Henkel, jest marka Atlas.
Wszystko zaczęło się od receptury kleju do glazury, który na początku lat 90. trafiał do nas jedynie z Zachodu. Stworzyło ją trzech inżynierów prowadzących firmę budowlano-montażową: architekt Andrzej Walczak, budowlaniec Grzegorz Grzelak i elektryk Stanisław Ciupiński (obecnie niezwiązany z Atlasem).
Po dwóch latach dołączyli do nich Roman Rojek i Mariusz Jurkowski, którzy zajęli się przede wszystkim promocją produktów. Obecnie Atlas to grupa licząca kilkanaście fabryk, której roczne przychody przekraczają 1 mld zł. Coraz mocniejszą pozycję zdobywa nie tylko w Polsce. Buduje już drugą fabrykę na Białorusi. Zakład za 5 mln euro ma być otwarty w I kwartale 2011 r.
Mimo prób zagranicznych gigantów, m.in. francuskiego Ducros, dominującej pozycji na polskim rynku przypraw nie dały sobie odebrać rodzime firmy stworzone po 1989 r. W ścisłej czołówce są Prymat i Kamis, założony przez Roberta Kamińskiego.
Przewagę nad konkurencją udało się zdobyć firmom, które były pionierami w swoich branżach. W roku 1999 firma Technologie Gazowe Piecobiogaz wybudowała pierwszą w Polsce bezobsługową kopalnię gazu ziemnego, a rok później zrealizowała pierwszy program gazyfikacji i uciepłownienia miast i gmin.
Firmę, początkowo działającą pod nazwą Piecobiogaz, 16 lat temu założyli Małgorzata i Jerzy Wiśniewscy. W ten sposób narodziło się PBG, największa firma budowlana notowana na giełdzie, wyceniana na ok. 3,2 mld zł.
[srodtytul]Liczy się upór[/srodtytul]
Fala pomysłów na biznes nie wyczerpała się w Polsce tuż po 1989 r. Aby zarobić na czesne w 1996 r. Wojciech Buczkowski, prezes Komputronika – czołowej sieci sklepów komputerowych w Polsce – otworzył z bratem punkt serwisujący komputery.
Pierwsza siedziba Komputronika miała 4 mkw. i mieściła się w firmie prowadzonej przez ojca Wojciecha Buczkowskiego. W lutym 1998 r. Komputronik, jako jedna z pierwszych firm w Polsce, zajął się sprzedażą komputerów przez Internet. Do dziś Komputronik.pl to jeden z najpopularniejszych sklepów z komputerami i podzespołami w sieci.
Spektakularnych sukcesów po 1989 r. nie brakuje, jednak olbrzymiej liczbie spółek, które wówczas powstały, nie udało się wyjść z garażu czy kawalerki.
Krzysztof Pawiński osiągnięcia Maspeksu tłumaczy koncentrowaniem się na rozwoju firmy. – Od początku byliśmy nastawieni na pełną kumulację kapitału i brak konsumpcji. Tymczasem często w innych firmach pierwsze zarobione pieniądze były „przejadane”, a nie inwestowane – mówił w jednej z rozmów z „Rz”.
– Z badań amerykańskich wynika, że w ponad 90 proc. powodem upadku firm jest błąd człowieka, a nie trudne okoliczności rynkowe – mówi Andrzej Sadowski.
Dodaje, że kluczem do sukcesu jest determinacja. – Jeżeli brakuje ducha przedsiębiorczości i wytrwałości w realizacji marzeń, to nie pomogą ani szkolenia, ani granty z Unii Europejskiej – podkreśla.