Nowy prezes ma mocne wejście. Philips wczoraj ogłosił, że projektowanie oraz produkcję telewizorów przenosi do nowej spółki joint venture założonej z tajwańskim TPV.
Holendrzy będą mieli w niej tylko 30 proc. akcji, ale za roczne opłaty (od 2013 r. ma to być przynajmniej 50 mln euro) przekazują TPV także prawa do wykorzystywania swojej marki w produkcji telewizorów na większości rynków. W Chinach, Indiach czy USA Philips już wcześniej sprzedał licencję na produkcję telewizorów. – Philips, tracąc kontrolę nad mocno kojarzonym z marką segmentem, dużo ryzykuje. Wszelkie wpadki będą oddziaływały też na inne segmenty działalności – mówi jeden z konkurentów.
Na rynku sprzedaży telewizorów od kilku lat karty rozdają Azjaci – zwłaszcza Samsung i LG. Szanse na odrobienie dystansu Philips ma tylko teoretycznie, więc może dlatego zdecydował się na de facto wycofanie się z niego.
Gdy w lipcu 2010 r. Philips ogłosił, że na stanowisku prezesa następcą odchodzącego na emeryturę Gerarda Kleisterlee zostanie Frans van Houten, akcje zdrożały 0,4 proc. Wczoraj traciły, ale nieznacznie – w ciągu dnia o 0,3 proc. Na pewno analitycy spodziewają się po nim odważnych decyzji, ma opinię speca od restrukturyzacji.
Prezes był choćby doradcą zarządu grupy ING, w której pracował przy projekcie wydzielenia działalności ubezpieczeniowej i bankowej, co było jednym z warunków otrzymania pomocy rządowej. Odpowiadał także za proces restrukturyzacji w spółce ASM International produkującej półprzewodniki.