Trzeba naciskać na Brukselę

Kiedy politycy zrozumieją konieczność rozwoju internetu, e-usług, wspólnego prawa i rynku w Europie? Kiedy pierwszy z nich przegra z tego powodu wybory - wskazują Josh Rice, szef ds. technologii w Microsofcie dla sektora publicznego na świat oraz Leszek Wroński, partner, szef usług doradczych w KPMG w Polsce i Europie Środkowo-Wschodniej.

Publikacja: 09.10.2014 01:06

Josh Rice, szef ds. technologii w Microsofcie dla sektora publicznego na świat.

Josh Rice, szef ds. technologii w Microsofcie dla sektora publicznego na świat.

Foto: materiały prasowe

Jak technologia zmieni zachowania konsumentów w najbliższych 10-20 latach?

Josh Rice:

Już zmieniła naszą codzienność. Zaraz po pobudce zaglądamy do kalendarza w smartfonie i sprawdzamy, kiedy mamy dotrzeć na spotkania, przeglądamy pogodę, informacje finansowe. W najbliższych 5-10 latach wielką szansą dla firm będzie nie zastępowanie codziennych zadań, ale ich ulepszanie. Zaraz po pobudce kalendarz podpowie mi, że skoro mam spotkanie o 8.00 i są korki, powinienem wyjść 15 minut wcześniej. Oprogramowanie sprawdzi za mnie nie tylko, o której jest spotkanie, ale także gdzie, jaka jest pogoda i ruch na ulicach. W przyszłości cały dom będzie podłączony do sieci, informacje więc wyświetli choćby lustro w łazience, które pozna mnie po twarzy. I podpowie nie tylko, że mam wcześniej wyjść, ale też wracając wpaść do spożywczego, bo w lodówce zaraz zabraknie jajek. Technologia zmieni to jak ludzie żyją, pracują i się bawią.

I pewnie zmieni modele biznesowe firm?

J.R.:

Na pewno tak, czego przykładem jest Microsoft, który sprzedawał oprogramowanie – Windowsy, Office itd. – a teraz sprzedaje usługi. Myślimy o serwisach komunikacyjnych, CRM (oprogramowaniu do zarządzania relacjami z klientami – red.) czy cloud computing (usługi przetwarzania w chmurze – red.). Musimy szukać rozwiązań pomagającym użytkownikom tych usług w zwiększeniu produktywności. Kiedyś oprogramowanie Microsoftu działało na urządzeniach od Microsoftu. Teraz Office z chmury używany jest na iPadzie. Inne firmy i branże też będą przechodzić podobne zmiany, choćby agencje pocztowe, które muszą się zmieniać pod ciśnieniem otoczenia.

Na razie jednak firmy chcące prowadzić biznes w sieci zmagają się z całkiem prozaicznymi problemami. Jak pan myśli, dlaczego e-sklepy sprzedające na platformie Allegro.pl nie boją się technologii, ale boją się sprzedawać za granicę?

J.R.:

Bo w każdym kraju jest inny system podatkowy, nawet w obrębie UE. Mały sklep chcący sprzedawać na cały świat np. jakieś odjechane skarpety musiałby zainwestować w platformę e-commerce identyfikującą, skąd pochodzi kupujący i jakie są tam podatki i przepisy eksportowo-importowe. Dla niewielkiej firmy to zbyt kosztowne. Dlatego mały biznes staje się partnerem wielkiego, jak np. Amazonu czy Alibaby, które mogą dostarczyć mu taką platformę. Tyle, że wielcy każą sobie za to oddać dużą część zysku.

W międzynarodowym e-handlu są problemy z szybkością i kosztem przelewów bankowych. Gdy w tym roku płaciłem zaliczkę za znalezioną w internecie kwaterę nad Balatonem przelew trwał ze dwa dni i kosztował kilkanaście złotych, podczas gdy w kraju zajmuje to dwie sekundy i kosztuje 50 groszy.

J.R.:

Przyspieszenie rozliczeń to wielka szansa dla e-handlu.

Leszek Wroński:

Łatwiej dziś transferować pieniądze wewnątrz rynku UE, niż między UE a USA. Europa nie ma się czego wstydzić. Polskie systemy bankowe, wdrażane w końcu lat 90. i na początku dwutysięcznych, są bardzo nowoczesne. Nasze rozwiązania bankowości internetowej i mobilnej są stawiane za przykład w wielu krajach. Systemy bankowe, które KPMG jako firma doradcza pomagała wdrażać bankom w Polsce, są wykorzystywane jako referencje z tego obszaru na całym świecie.

J.R.:

Polska jest świetnym przykładem innowacji. Nawet w USA nie mamy w standardzie bankowym kart chipowych, które stały się normą w Polsce.

L.W.:

Dynamiczny rozwój płatności i bankowości mobilnej powoduje ewolucję całego ekosystemu płatniczego.

J.R.:

Innowacyjny potencjał Europy jest wysoki, czasami nawet większy niż Północnej Ameryki, ale żyjemy w bardzo podzielonym i mocno regulowanym otoczeniu. Ludzie odpowiedzialni za regulacje powinni być szybsi. Trzy lata temu UE przyjęła plan uwolnienia potencjału chmury obliczeniowej, z czego najbardziej skorzystałyby firmy małe i średnie. Ale zmiany postępują w takim tempie, w jakim drepcze małe dziecko. Prywatny sektor musi naciskać na administrację w Brukseli, by uwolnić potencjał innowacji.

Co konkretnie wymaga wyjaśnienia?

J.R.:

Choćby problem ochrony i prywatności danych, miejsca ich przechowywania, ich suwerenności. W Europie musi powstać jednolity rynek cyfrowy.

Problem w tym, że rządy państw narodowych wcale nie chcą oddać władzy Brukseli?

J.R.:

Telekomy narzekają, że darmowy internet hamuje ich biznes. Powinny raczej pomyśleć o ograniczeniu kosztów i zamiast trzymać dane w kraju przetransferować je do usług w chmurze. Sektor prywatny musi być bardziej rzutki i naciskać na rządy.

E-handel hamują też inne mocno podzielone rynki, choćby pocztowy. E-sklep w Szczecinie chcący wysyłać produkty do klientów w położonym 140 km dalej Berlinie musi ponieść sześć razy większą opłatę pocztową niż za przesyłkę do oddalonego o 900 km Przemyśla. To absurd.

J.R.:

Miejmy nadzieję, że się zmieni. Ale trzeba naciskać, by do zmian doszło. Pakiety danych mkną przez granicę. To z czym jest problem, to systemy logistyczne

Jak dużo czasu zajmie integrowanie tych rynków w ramach UE?

J.R.:

Trudno powiedzieć, bo problem jest dużo szerszy niż e-handel. Ale są jaskółki zmian. Choćby roaming zagraniczny w telekomach – opłaty znikną za dwa lata. Roaming to świetny przykład zmiany modelu binesowego. W dalekiej przeszłości telekomy zarabiały na połączeniach długodystansowych. Lokalne były w cenie abonamentu. Kiedy połączenia długodystansowe były w cenie, telekomy zaczęły zarabiać na transferze danych, także na roamigu danych. Kiedy na tym nie będą mogły zarabiać, będą musiały znaleźć coś innego. Firma, która wyznaczy nowy kierunek, dużo skorzysta, inni będą musieli pójść za nią. Np. w USA Verison postawił na zarabianiu w sieci na odpłatnym dostarczaniu treści. W przyszłości telekomunikacja będzie wyglądała inaczej niż dziś.

Ale czy klienci zechcą za treści płacić? Przyzwyczaili się, że w sieci wszystko jest gratis.

L.W.:

Ogólnoświatowe badania KPMG pokazują, że w żadnym kraju konsumenci nie chcą płacić za treść w internecie. Czyli dla większości spółek udostępniających treść w kanałach elektronicznych model przychodowy jest nadal oparty na reklamie. Warto też dodać, że istnieje coraz więcej treści, która jest pozyskiwana przez firmy on-line bez żadnych opłat. Młodzi muzycy udostępniają swoje utwory w sieci za darmo licząc, że tą drogą zbudują popularność, która pozwoli im zarabiać dając koncerty w świecie realnym. Firmy telekomunikacyjne coraz bardziej spychane są do roli dostawcy infrastruktury telekomunikacyjnej, który musi zapewnić niezawodny dostęp do coraz szybszego internetu. Konieczna jest stała modernizacja sieci mobilnych i stacjonarnych sieci światłowodowych. Wyzwaniem nowego ładu biznesowego jest sfinansowanie tych olbrzymich nakładów przy pogarszającej się kondycji finansowej telekomów.

Jak radzić sobie z e-administracją? W Polsce jej rozwój idzie opornie. Jeśli już serwisy są, to niewygodne. Nawet najbardziej zaprawieni w bojach użytkownicy Facebooka czy Twittera mają problemy z korzystaniem z nich. Jak zmienić nastawienie urzędników i polityków?

J.R.:

Kiedy politycy zrozumieją potrzebę rozwoju e-usług urzędowych? Wtedy, kiedy pierwszy z nich przegra z tego powodu wybory. Sieć pomagała już wygrać wybory, np. Barackowi Obamie. Ale na razie nikt nie przegrał z powodu braku zrozumienia dla rozwoju infrastruktury internetu w Europie, potrzeby budowy wspólnego prawa i tworzenia wspólnego rynku. Poczekajmy na tego pierwszego, który przegra, a wtedy ruszy lawina.

L.W.:

Budowa systemów informatycznych dla e-administracji nie powinna być trudniejsza od rozbudowy szeroko pojętej infrastruktury. Wiemy, ile czasu zajęło rozwiązanie problemów ze zbudowaniem autostrad w Polsce. Nasza administracja działa coraz lepiej, co pokazał fakt, że w ubiegłym roku 5 mln ludzi wypełniło swój PIT online.

Ale w przeszłości serwery padały.

J.R.:

To jeszcze jeden argument za chmurą. Tuż przed północą 30 kwietnia [termin rozliczeń PIT – red.] potrzeba bardzo wielkiej mocy obliczeniowej, ale już dwie minuty po północy – zerowej.

Problemy z e-administracją znikną, gdy do głosu dojdzie młode pokolenie?

L.W.:

O wiele łatwiej przewidzieć zmiany technologii, niż sposób jej wykorzystania przez ludzi. Wiemy jak będzie rozwijać się technologia mikroprocesorów przez najbliższe pięć lat, ale niemal niemożliwe jest przewidywanie, jak ludzie będą jej używać. Komórkowa sieć 3G powstała dla rozmów wideo. Dziś niemal nikt z nich nie korzysta.

J.R.:

To jak dobry e-serwis może zmienić otoczenie, pokazuje historia e-sądu w Polsce. Wstępnie zakładano, że obsłuży do 100 tys. spraw rocznie. Dlaczego tyle? Bo w Niemczech obsługuje 200 tys. spraw, a wasz kraj jest w przybliżeniu dwa razy mniejszy. Pierwszy milion spraw w Polsce został obsłużony już po 15 miesiącach, bo liczba spraw o drobne należności mocno wzrosła. Wcześniej nikt o ich zwrot nie zabiegał, bo nie wierzył w skuteczność zwykłej procedury sądowej. Można znaleźć wiele podobnych przykładów dotyczących funkcjonowania rządu, biznesu, spraw socjalnych. Nikt nie może w pełni przewidzieć jak technologia zmieni rzeczywistość.

Jak technologia zmieni zachowania konsumentów w najbliższych 10-20 latach?

Josh Rice:

Pozostało jeszcze 99% artykułu
Opinie Ekonomiczne
Dlaczego warto pomagać innym, czyli czego zabrakło w exposé ministra Sikorskiego
Opinie Ekonomiczne
Leszek Pacholski: Interesy ludzi nauki nie uwzględniają potrzeb polskiej gospodarki
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof A. Kowalczyk: Jak skrócić tydzień pracy w Polsce
Opinie Ekonomiczne
Stanisław Stasiura: Kanada – wybory w czasach wojny celnej
Materiał Promocyjny
Tech trendy to zmiana rynku pracy
Opinie Ekonomiczne
Adam Roguski: Polscy milionerzy wolą luksusowe samochody i spa niż nieruchomości