PO ściga się z PiS na obietnice

Do niedawna szybki spadek cen akcji banków na warszawskiej giełdzie tłumaczono obawami o zwycięstwo PiS w jesiennych wyborach parlamentarnych.

Publikacja: 08.07.2015 22:00

Waldemar Grzegorczyk

Waldemar Grzegorczyk

Foto: Fotorzepa, Waldemar Kompała Waldemar Kompała

Wiadomo – przewalutowanie frankowych kredytów czy wprowadzenie specjalnego podatku grozi mocnym zmniejszeniem zysków tej branży. Ale po tym, gdy rządząca PO złożyła w Sejmie swój projekt ustawy w sprawie frankowiczów, pewnie wielu finansistów z przerażeniem zorientowało się, że znikąd nie ma już dla nich ratunku.

Trzeba przyznać, że bankowcy trochę polityków sprowokowali, przygotowując wcześniej własną propozycję przewalutowania, która chroniła wyłącznie ich interesy. Wiadomo było, że temat kredytów frankowych w tym sezonie wyborczym będzie mocno „grany", zwłaszcza po szokującym skoku kursu szwajcarskiej waluty do ponad 5 zł na początku roku.

Trudno ocenić, ile głosów w zwycięskich wyborach prezydenckich przysporzyła Andrzejowi Dudzie obietnica przewalutowania kredytów, ale z pewnością stratedzy PO uznali, że tego tematu nie mogą tak po prostu zostawić PiS do zagospodarowania. I tak oto okazało się, że to, co do niedawna było z wielu względów niemożliwe, stało się w kampanii wyborczej nie tylko możliwe, ale i głęboko uzasadnione.

Wyraźnie zresztą widać, że PO dzielnie stanęła do wyścigu z PiS na obietnice poprawy ciężkiego losu elektoratu. Niekontrolowana eksplozja tzw. elastycznych form zatrudnienia, niskie płace, dyskryminacja młodych na rynku pracy, brak bodźców finansowych i infrastruktury zachęcającej do posiadania dzieci – to tematy, którymi rządzący nie chcieli się przez ostatnie lata zająć, tłumacząc się odpowiedzialnością za finanse państwa.

Teraz okazuje się, że finanse państwa nie narzucają aż takich ograniczeń, kiedy trzeba walczyć o zachowanie władzy. Ba, możliwe jest nie tylko zwiększanie wydatków, ale nawet jednoczesne obniżanie podatków!

Każdy, kto zarządza jakimkolwiek budżetem, wie, że tak się nie da zrobić. Kłopot w tej sytuacji będą mieli publicyści i komentatorzy starający się ustawiać PiS w roli nieodpowiedzialnych populistów, a PO jako gospodarczych realistów. Programy obu partii tuż przed wyborami stają się tak podobne, że nie wiadomo, komu kibicować. Albo raczej – kogo się bać...

Opinie Ekonomiczne
Stanisław Stasiura: Kanada – wybory w czasach wojny celnej
Opinie Ekonomiczne
Adam Roguski: Polscy milionerzy wolą luksusowe samochody i spa niż nieruchomości
Opinie Ekonomiczne
Grzegorz W. Kołodko: Szeroki świat czy narodowy zaścianek?
Opinie Ekonomiczne
Leszek Pacholski: Interesy ludzi nauki nie uwzględniają potrzeb polskiej gospodarki
Materiał Promocyjny
Jak Meta dba o bezpieczeństwo wyborów w Polsce?
Opinie Ekonomiczne
Damian Guzman: Czy polskie firmy będą przenosić się do Rumunii?