Powstanie fundusz dla górnictwa

Kierunki i formy wsparcia kopalń będą przyjęte w ciągu tygodnia, może dwóch. Fundusz powinien zacząć działać niezwłocznie – zapowiada Andrzej Czerwiński, minister Skarbu Państwa w rozmowie z Pawłem Jabłońskim i Michałem Duszczykiem.

Publikacja: 09.07.2015 21:00

Powstanie fundusz dla górnictwa

Foto: materiały prasowe

Rz: Ma pan zapewnioną bardzo krótką kadencję. Na jakich działaniach skupi się pan w ciągu tych czterech miesięcy? Czy będą to tylko działania doraźne, czy też projekty długoterminowe?

Chcę się skoncentrować na przeprowadzaniu zmian w funkcjonowaniu górnictwa oraz dokończeniu budowy gazoportu. Żadnej z tych spraw nie da się załatwić jedną decyzją ani ustawą, obie mają wieloletnią perspektywę i potężne szanse na sukces. Trzeba im jednak poświęcić dużo uwagi, by sprawy nie wymknęły się z rąk.

Jaki ma pan plan dla węgla? Czy będzie realizowany projekt łączenia firm energetycznych z górnictwem?

Nie będę w tej sprawie naciskał na prezesów spółek. Oczekuję, że sami ocenią, czy projekt jest korzystny oraz w jakim powinien być kształcie, a potem wezmą odpowiedzialność za swoje decyzje. Nie zdobędę żadnego entuzjazmu do tych projektów, stosując naciski.

Wiemy, jak skierować sektor kopalniany na ścieżkę rozwojową, jak postawić górnictwo na trwałych fundamentach biznesowych. Konstrukcja, że Skarb Państwa nakazuje swoim spółkom wchłonąć kopalnie, może wytrzymałaby krótki czas. W dłuższej perspektywie jednak przyszłoby nam reformować nie tylko górnictwo, ale i energetykę.

Jaką macie więc receptę?

Chcemy stworzyć fundusz finansujący zmiany. Bez niego trudno będzie uporządkować sprawy na Śląsku. Fundusz tworzyłyby tylko te podmioty, które w perspektywie czasu osiągną z tego korzyść. Do takich podmiotów może zaliczać się energetyka. Elektrownie używają węgla, a paliwo ma znaczący wpływ na koszty. Jeśli koncerny włączą się w realizację programu, to jest realna szansa, że dzięki niemu za kilka lat koszty wydobycia węgla spadną. W konsekwencji spadną też koszty związane z zakupem paliwa dla energetyki. Jeśli firmy ten biznesplan zaaprobują, to powołamy fundusz, precyzyjnie nadzorujący program restrukturyzacji górnictwa.

W jaki sposób pieniądze miałyby być rozdzielane?

To będzie fundusz inwestycyjny z niezależnym komitetem inwestycyjnym. To od jego decyzji będzie zależała polityka inwestycyjna.

Czy z funduszu mogłaby skorzystać – częściowo już prywatna – JSW?

JSW przygotowała plan naprawczy, który realizuje. Widać pierwsze efekty.

W jakiej formie spółki byłyby wspierane? Kredytami?

Moim zadaniem jest znalezienie finansowania i zmontowanie struktury funduszu. Pomysły już mamy i pracujemy nad szczegółami. Jest kilka wariantów, które trzeba przedyskutować z zainteresowanymi.

Kiedy fundusz ruszy?

Kierunki i formy wsparcia kopalń będą przyjęte w ciągu tygodnia, ewentualnie dwóch. Fundusz powinien zacząć działać niezwłocznie.

Będą zwolnienia w kopalniach?

Mamy porozumienie ze związkami zawodowymi i je realizujemy. Nie oszukamy ludzi, którzy z obawą, ale życzliwie podeszli do proponowanych zmian. Dotrzymamy obietnic wynegocjowanych w styczniowym porozumieniu.

Ograniczenie kosztów to tylko jeden z elementów pakietu dla górnictwa. Równolegle wprowadzamy plan zwiększenia sprzedaży węgla. Chcemy rozszerzyć jego zbyt poprzez finansowanie innowacyjnych projektów wykorzystania tego surowca w trzech technologiach, wśród nich jest zgazowanie węgla. Pilotażowy projekt realizuje spółka z Kędzierzyna-Koźla należąca do Grupy Azoty. Docelowo będzie mogła uzyskiwać rocznie 2 mln ton węgla do przerobu np. na wodór i gaz syntetyczny.

Mamy też wspólny projekt z rządem Japonii, dotyczący naziemnej gazyfikacji. W tym kraju pracują dwie takie instalacje. Budowana jest trzecia, najnowocześniejsza na świecie instalacja zgazowania z wychwytywaniem wodoru do ogniw paliwowych. Dzięki temu efektywność energetyczna będzie wynosić 67 proc., czyli najwięcej na świecie. Zużywać będzie 3,5 mln t importowanego węgla rocznie. Chcielibyśmy z tych doświadczeń i technologii skorzystać.

Japończykom się opłaca, bo nie mają własnych surowców. Ale czy to się opłaci Polsce?

Musimy zbadać tę technologię w naszych warunkach i ocenić jej potencjał. Dotychczasowe wyniki są obiecujące. Dziś najlepsza elektrownia konwencjonalna w Europie ma 46 proc. sprawności, w Polsce – 35 proc., a w procesie spalania stosowanym przez Japończyków już teraz uzyskuje się 50 proc. To realna korzyść, tym bardziej że my mamy własne olbrzymie zasoby węgla.

Dzięki nowym technologiom moglibyśmy w ciągu pięciu lat zwiększyć o 10 mln t zbyt tego surowca do innych celów niż spalanie na energię. Zużycie węgla w Europie będzie ograniczane, ale dzięki tym technologiom kopalnie miałyby nowe możliwości sprzedaży.

Czy energetyka będzie chciała kupować drogi polski węgiel i narażać się na strajki w kopalniach? Może taniej bedzie importować?

Nie będziemy zabraniali kupowania węgla z zagranicy, ale będziemy przestawiali górnictwo na taki model, dzięki któremu polskie kopalnie poradzą sobie z globalną konkurencją i będą miały dobrą ofertę. To będzie czynnikiem stabilizującym ceny energii elektrycznej. Nie zgadzamy się na to, by ratowanie górnictwa odbiło się na cenie energii dla gospodarstw domowych. Konstruujemy taki model biznesowy dla górnictwa, by nie przyniósł on żadnego tąpnięcia.

Deklaruje pan przykładanie sporej wagi do dokończenia gazoportu. Poprzednicy tak nie czynili?

Mówię wyłącznie o swoim czasie. Poświęciłem go sporo na rozeznanie się w różnych aspektach związanych z budową terminalu LNG, spotkałem się z włoskim ambasadorem – wykonawcą inwestycji jest firma z Włoch – by zobaczyć, czy mogę liczyć na jego przychylność. Jestem zadowolony z kierunku, w którym ten proces się toczy.

Budowa jest mocno opóźniona za sprawą Włochów, którzy chcieli dodatkowych pieniędzy. Wywalczą je?

Zwłoka i dodatkowe roboty przy tej inwestycji są efektem splotu kilku okoliczności. Za część z nich odpowiada wykonawca, ale są też niezależne od wykonawcy, takie jak kryzys budowlany z 2012 r. Konsorcjum wykonawców otrzymuje wynagrodzenie zgodnie z umową. Nie wypłacimy mu żadnych nieuzasadnionych pieniędzy.

To kiedy inwestycja będzie gotowa?

Zdecydowałem, że za doprowadzenie tej inwestycji do końca odpowiedzialny będzie jeden człowiek – Jan Chadam, prezes Gaz-Systemu. Ma kompetencje, by podejmować decyzje i informować mnie o trudnościach, których sam nie może rozwiązać.

Osobiście nadzoruję ten projekt. Byłem w Świnoujściu, zobaczyłem postępy, rozmawiałem z wykonawcami. Włosi chcą podtrzymać dobrą markę swojej firmy i szukają wyjścia z impasu. Chcemy podpisać z nimi porozumienie w formie aneksu do umowy.

Pod koniec roku przypłyną statki z gazem?

Nie wyobrażam sobie innego scenariusza. W innym wypadku musielibyśmy mówić nie o porozumieniu, ale obciążeniu wykonawcy kosztami.

Budowa gazoportu opóźnia się, a za gaz dostarczany przez Gazprom znowu płacimy najwięcej w Europie. Co z renegocjacją cen w kontrakcie jamalskim?

LNG do bieżącego bilansu gazowego nie jest niezbędne. To asekuracja na wypadek problemów z dostawami z innych źródeł. Gdyby Rosjanie zakręcili nam całkowicie kurek, będziemy w stanie zapewnić 100 proc. krajowych potrzeb z innych kierunków. Posiadanie terminalu sprawia, że jesteśmy w uprzywilejowanej pozycji w relacjach z Gazpromem. Rosjanie widzą, że jesteśmy zdywersyfikowani. Zadaniem PGNiG jest uzyskanie korzystnych warunków kontraktu. Będę rozmawiał na ten temat z prezesem PGNiG.

Ceny rosyjskiego gazu, zależne od cen ropy, spadły. Mali i średni klienci PGNiG jednak nie czują, by ich rachunki za gaz były niższe.

Ceny gazu spadają już od dłuższego czasu, ale taryfy – nie. W ciągu czterech miesięcy przygotuję rozwiązania, które wzmocnią konkurencję na naszym rynku gazowym. Powinniśmy iść śladem elektroenergetyki, by zbudować konkurencyjny rynek gazu. Trzeba to zrobić w mądry sposób, by chronić odbiorcę i nie stracić pozycji konkurencyjnej na rynku.

Czyli jak?

Ktoś z kimś musi na rynku konkurować. Mamy silny PGNiG, teraz trzeba znaleźć przynajmniej jeszcze jeden podmiot. Mam pomysł, jak to zrobić.

A ma pan pomysł, jak odpolitycznić władze spółek Skarbu Państwa?

Mam. Rozmawiałem o nim z panią premier, która jest zainteresowana zneutralizowaniem wpływów politycznych na firmy. Trzeba wykorzystać potencjał menedżerski drzemiący w spółkach publicznych. Te firmy powinny być tak samo silne, jak prywatne. Nie chcę, by państwowe spółki były źródłem finansowania aktualnych politycznych potrzeb. Zarząd i rada nadzorcza powinny być wybierane z klucza profesjonalnego, a nie politycznego.

Nie mogę zapewnić, że w tej kadencji uda się przeforsować ten pomysł, ale jestem w stanie przygotować rozwiązania, które mogą być przyjęte po wyborach. Kluczem jest ustalenie, kto będzie desygnował do rad nadzorczych.

Przygotuje pan kolejne prywatyzacje spółek?

Nie zaniechamy naszej codziennej pracy, ale budżetowi nie jest już potrzebny pilny zastrzyk pieniędzy z prywatyzacji. Prywatyzacja przestała być głównym celem MSP.

CV

Andrzej Czerwiński funkcję szefa resortu skarbu objął w połowie czerwca tego roku. Był posłem PO na Sejm IV, V, VI i VII kadencji. Przewodniczący Parlamentarnego Zespołu ds. Energetyki oraz sejmowej Podkomisji ds. Energetyki. Były prezydent Nowego Sącza. Absolwent Akademii Ekonomicznej w Krakowie.

Opinie Ekonomiczne
Stanisław Stasiura: Kanada – wybory w czasach wojny celnej
Opinie Ekonomiczne
Adam Roguski: Polscy milionerzy wolą luksusowe samochody i spa niż nieruchomości
Opinie Ekonomiczne
Grzegorz W. Kołodko: Szeroki świat czy narodowy zaścianek?
Opinie Ekonomiczne
Damian Guzman: Czy polskie firmy będą przenosić się do Rumunii?
Materiał Promocyjny
Jak Meta dba o bezpieczeństwo wyborów w Polsce?
Opinie Ekonomiczne
Marek Góra: Nieuchronność dłuższej aktywności zawodowej