Negatywną, ale i immanentną specyfiką polityki – nie tylko polskiej – jest składanie przez polityków niewykonalnych deklaracji, co do czego muszą przecież Oni zdawać sobie sprawę. Często deklaracji nie tylko głupich, ale składanych kontra suwerenowi, na którego się jakże mocno powołują. Deklaracji niewykonalnych – czy to z braku środków finansowych, czy możliwości infrastrukturalnych lub po prostu dlatego, że nie pozwala na to prawo. A warto przypomnieć (szczególnie w dobie, gdy część komentatorów traktuje Brukselę jako ciało obce, jako czyste Zło), że prawo, do którego musimy się stosować, to nie tylko przyjmowane przez Sejm ustawy. To również orzeczenia sądowe (w aspekcie możliwych do przewidzenia orzeczeń w podobnych sprawach) oraz unijne normy, w tym jedna z ważniejszych – czyli zasada swobodnego przepływu kapitału.