O 6 tys. zwiększy się do 2026 r. liczba studentów medycyny – z obecnych 8309 do 14 309 – zakłada Krajowy Plan Odbudowy i Zwiększania Odporności. Część skorzysta z rządowego kredytu na studia po polsku – trzeba będzie go odpracować w publicznej ochronie zdrowia. By zrobić miejsce dla nowych studentów, rząd planuje rozbudowę infrastruktury i rozwiązania do nauki zdalnej.
Brak nauczycieli i sal
– Trzeba ją rozbudować znacznie, bo już dziś brakuje miejsc i na niektórych zajęciach studenci siedzą na podłodze. Na mojej uczelni do anegdoty przeszedł wykład dla całego 300-osobowego roku w sali na 180 miejsc – mówi Jakub Kosikowski, rezydent onkologii i były szef Porozumienia Rezydentów, który studia skończył w 2016 r.
Czytaj także: Dodatek covidowy także dla rezydentów i stażystów
Również rektorzy przyznają, że uczelnie już są przepełnione i gdyby musieli przyjąć dodatkowych studentów, nie byłoby gdzie ich pomieścić.
– Ale rozbudowa infrastruktury – budowa nowych laboratoriów czy prosektoriów – nie rozwiąże wszystkich problemów. Będziemy potrzebować więcej nauczycieli akademickich. Już dzisiaj mamy duże problemy kadrowe, jeśli chodzi o nauczycieli przedmiotów przedklinicznych, jak anatomia, fizjologia czy histologia człowieka. O takich specjalistów jest trudno. Również klinicyści wolą zarabiać na rynku usług zdrowotnych, zamiast podejmować mniej intratną pracę na uczelni – mówi prof. Marcin Gruchała, rektor Gdańskiego Uniwersytetu Medycznego, przewodniczący Konferencji Rektorów Akademickich Uczelni Medycznych.