Resort zdrowia po raz pierwszy potwierdził, że chce, by leki refundowane były stosowane zgodnie z dokumentami rejestracyjnymi. Lekarze protestują, bo uważają, że ważniejsza jest ich wiedza medyczna. Alarmują, że jeśli będą stosować się do zaleceń resortu zdrowia, to np. w pediatrii nie będą mogli stosować około 80 proc. leków.
Komunikat na stronie internetowej Ministerstwa Zdrowia umieściła rzecznik resortu Agnieszka Gołąbek. Napisała, że dokument rejestracyjny (czyli Charakterystyka Produktu Leczniczego) jest dokumentem "systematycznie aktualizowanym" w oparciu o dane uzyskiwane już po wprowadzeniu leku na rynek. "Przepisy nakładają na podmiot odpowiedzialny (firmę - red.) obowiązek uaktualniania dokumentacji, w tym tekstu ChPL wg najnowszej wiedzy" - pisze Agnieszka Gołąbek.
Zupełnie co innego twierdzą eksperci medyczni. - Po wprowadzeniu leku na rynek, szczególnie wtedy, gdy upłynie okres ochrony patentowej leku, firmy nie mają żadnego finansowego interesu w prowadzeniu badań potwierdzających skuteczność farmaceutyku w kolejnych wskazaniach - mówi Krzysztof Łanda z fundacji Watch Health Care.
Lek przecież i tak na rynku jest, lekarze go używają. Czasem są to leki bardzo tanie i powszechnie stosowane, mimo że w ich dokumentach rejestracyjnych nie ma wszystkich wskazań. - Te leki działają, tylko firmie nie opłaca się tego potwierdzać - mówi Łanda.