Czas dla Putina się kończy. Trump przejrzał jego taktykę?

Jeśli w tym tygodniu nie dojdzie do przełomu w negocjacjach między Rosją i Ukrainą, Ameryka wycofa się z rozmów – ostrzegł sekretarz stanu Marco Rubio.

Publikacja: 28.04.2025 17:12

Czas dla Putina się kończy. Trump przejrzał jego taktykę?

Foto: REUTERS/Sputnik/Mikhail Metzel

Wygląda na to, że Donald Trump przejrzał taktykę Kremla: grę na czas, aby wymusić kolejne ustępstwa na Ukraińcach. – Jestem bardzo zawiedziony tymi bombardowaniami – oświadczył w niedzielę w New Jersey prezydent, odnosząc się do rosyjskich ataków na cele cywilne, do których doszło mimo wcześniejszego ostrzeżenia w tej sprawie Białego Domu. –To nie jest moja wojna. To jest wojna Bidena i Obamy. Jeśli chodzi o utratę przez Ukrainę Krymu, musicie do nich się z tym zwrócić – powiedział Trump, odnosząc się do pytania o los półwyspu. 

Kreml jest przekonany, że Trump chce się uwolnić od tej wojny

Rosja miała do tej pory nadzieję, że prezydent USA pójdzie na kolejne ustępstwa, bo bardziej niż doprowadzenie do trwałego pokoju jego celem jest uwolnienie się od kosztów zaangażowania w tę wojnę. Stąd Amerykanie nie byli gotowi ponieść ciężarów koniecznych, aby Ukraina na trwałe została zabezpieczona. Nie ma więc mowy o udziale Stanów w ewentualnej misji pokojowej, która miałaby gwarantować bezpieczeństwo Ukrainy. 

Czytaj więcej

Władimir Putin ogłosił tymczasowe zawieszenie broni na Ukrainie

Jednak w ostatnim czasie Trump zdaje się mnożyć sygnały, że kompletna porażka Ukraińców, która przypominałaby upokarzające warunki wycofania się Amerykanów z Afganistanu w sierpniu 2021 r., też nie byłaby dla niego do zaakceptowania. Pytany o to, jakie sprawy podnosił Wołodymyr Zełenski w trakcie sobotniego spotkania w rzymskiej bazylice Świętego Piotra, Donald Trump wspomniał, że domagał się on więcej broni.

Tym razem Trump nie odrzucił jednak na wstępie takiej możliwości. Pochwalił nawet Ukraińca, mówiąc, że przyjął on „spokojną”, bardziej skłonną do kompromisu postawę. Jeszcze w trakcie lotu powrotnego z Włoch do Ameryki Trump ostrzegł Putina, że w razie braku porozumienia Stany mogą nałożyć na Rosją sankcje bankowe oraz sankcje wtórne, czyli odnoszące się do krajów prowadzących handel z Moskwą. 

Wywiad szefa rosyjskiej dyplomacji Siergieja Ławrowa dla CBS pokazuje, że Rosji nie zależy na pokoju

Kreml przynajmniej na razie nie zamierza jednak zmienić taktyki. W obszernym wywiadzie dla programu „Face the Nation” w telewizji CBS szef rosyjskiej dyplomacji Siergiej Ławrow nie chciał zobowiązać się do przerwania ostrzału Ukrainy. Wbrew faktom zapewniał, że Rosjanie nigdy nie biorą na cel obiektów cywilnych, chyba że są wykorzystywane do celów wojskowych. Wdając się w subtelną grę słów, zapewniał, że choć Moskwa jest gotowa do bezwarunkowego zawieszenia broni, to przecież musi ono jednak pewne warunki zawierać. Bo zdaniem Ławrowa raz jeszcze zostanie ono wykorzystane przez Kijów do przygotowania się do nowej ofensywy.

To jest klasyczna rosyjska taktyka gry na czas. Wynika ona z przekonania Putina, że przedłużanie wojny leży w jego interesie, bo choć powolne i okupione ogromnymi stratami w ludziach, to jednak Rosjanie robią pewne postępy na froncie.

Wiele wskazuje jednak na to, że ekipa Trumpa zamiary Putina dopiero odkrywa. Steven Witkoff, deweloper z Nowego Jorku, któremu prezydent powierzył zadanie prowadzenia rozmów z Rosjanami, spotkał się już cztery razy z rosyjskim przywódcą. Po każdej z takich rozmów przejmował jakąś własną przynajmniej część narracji Putina. Problem w tym, że Witkoff miał do tej pory zerowe doświadczenie w sprawach rosyjskich. Podobnie jest z sekretarzem stanu Markiem Rubiem i doradcą ds. bezpieczeństwa narodowego Mikiem Waltzem. Do rozmów z Amerykanami Putin oddelegował osoby o niepomiernie większym doświadczeniu. Ławrow pozostaje szefem rosyjskiej dyplomacji od 21 lat. Jurij Uszakow był ambasadorem Rosji w Waszyngtonie, a Kiriłł Dmitrijew, który stoi na czele funduszu rosyjskich rezerw walutowych, jest absolwentem uniwersytetów Stanforda i Harvarda. 

Czytaj więcej

Radosław Sikorski: Ukraina nie walczyła o Krym, ale USA zapominają o jednym

Mimo amerykańskich koncesji w sprawie uznania aneksji Krymu i zamknięcia drogi Ukrainy do NATO, przynajmniej dopóki Donald Trump pozostaje w Białym Domu, Moskwa chce więcej. Naciska w szczególności na redukcję ukraińskich sił zbrojnych, choć od pewnego czasu nie podnosi już kwestii wycofania alianckich wojsk ze wschodniej flanki NATO. 

Wygląda na to, że Donald Trump przejrzał taktykę Kremla: grę na czas, aby wymusić kolejne ustępstwa na Ukraińcach. – Jestem bardzo zawiedziony tymi bombardowaniami – oświadczył w niedzielę w New Jersey prezydent, odnosząc się do rosyjskich ataków na cele cywilne, do których doszło mimo wcześniejszego ostrzeżenia w tej sprawie Białego Domu. –To nie jest moja wojna. To jest wojna Bidena i Obamy. Jeśli chodzi o utratę przez Ukrainę Krymu, musicie do nich się z tym zwrócić – powiedział Trump, odnosząc się do pytania o los półwyspu. 

Pozostało jeszcze 87% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Konflikty zbrojne
Żołnierze Kima. Putin nie dałby bez nich rady
Konflikty zbrojne
Władimir Putin ogłosił tymczasowe zawieszenie broni na Ukrainie
Konflikty zbrojne
Australia obiecała Ukrainie czołgi, ale ich nie przekaże?
Konflikty zbrojne
Strzały na granicy Indii z Pakistanem. Indie informują o „niesprowokowanym” ostrzale
Materiał Promocyjny
Jak Meta dba o bezpieczeństwo wyborów w Polsce?
Konflikty zbrojne
Rosyjscy żołnierze w Korei Północnej? Kreml tego nie wyklucza