W poniedziałek Korea Północna po raz pierwszy oficjalnie potwierdziła, że jej żołnierze walczyli z Ukraińcami u boku Rosjan i że pomogli wojskom rosyjskim wyprzeć Siły Zbrojne Ukrainy z terenu obwodu kurskiego. Dwa dni wcześniej udział północnokoreańskich żołnierzy w walkach w obwodzie kurskim po raz pierwszy potwierdzili Rosjanie.
Pytany o te doniesienia minister spraw zagranicznych Radosław Sikorski powiedział w Radiu Zet, że nie będzie potwierdzał czegoś, czego mu jeszcze nie przekazano urzędowo. - Natomiast wojska Korei Północnej już brały i biorą udział, no i potężne dostawy, także uderzenia w Ukrainę rakietami koreańskimi, więc w tym sensie (Korea Północna - red.) przystąpiła do wojny już jakiś czas temu - dodał.
Czytaj więcej
Donald Trump wezwał przywódcę Rosji, Władimira Putina, by ten „przestał strzelać, usiadł i podpis...
Ukraina nie może już liczyć na USA? Radosław Sikorski komentuje
Sikorski zaznaczył, że potwierdzenie doniesień oznaczałoby, że „mamy azjatyckie wojska, azjatycki kraj w Europie walczący chyba (pierwszy raz - red.) od czasów Czyngis-chana”. - Bardzo ciekaw jestem jak na to zareaguje prezydent Stanów Zjednoczonych, bo to, że Rosja chce zniszczyć Ukrainę, bo Ukraina jest rywalem do schedy po Rusi Kijowskiej i alternatywnym modelem rządzenia narodami wschodniosłowiańskim, to przecież wiemy. Pytanie, kiedy to zrozumie prezydent Stanów Zjednoczonych - mówił szef MSZ.
Czy Ukraina może jeszcze liczyć na USA? - Nadal otrzymuje wsparcie, broń nadal przepływa przez nasze centrum w Jasionce, nadal Stany Zjednoczone dzielą się danymi wywiadowczymi – odparł Sikorski podkreślając, że „Europa w tej chwili robi więcej i finansowo, i wojskowo”. Polityk Platformy Obywatelskiej ocenił przy tym, że rozmowy amerykańsko-ukraińskie są ważne. Wyraził też nadzieję, że niedawne spotkanie prezydentów USA i Ukrainy, Donalda Trumpa i Wołodymyra Zełenskiego, do którego doszło w Watykanie, może być przełomowe.