Bogusław Chrabota: Jastrzębie szpony Andrzeja Dudy

Prezydent Andrzej Duda złamał słowo i zaangażował się w kampanię Karola Nawrockiego. W sposób bezkompromisowy i z osobistą pasją. Paradoksalnie może na tym wiele ugrać.

Publikacja: 28.04.2025 16:12

Bogusław Chrabota: Jastrzębie szpony Andrzeja Dudy

Foto: PAP/Marian Zubrzycki

Jeśli ktoś miał złudzenia, że urzędujący prezydent wywiąże się z własnej obietnicy i nie zaangażuje w kampanię Karola Nawrockiego, to wykazał się wyjątkową naiwnością. Dlaczego to zrobił? Bo Andrzej Duda jest z krwi i kości pisowcem, wychowankiem środowiska Jarosława Kaczyńskiego. Idee i poglądy jego partii, osobiste uprzedzenia i obsesje prezesa ma w swoim politycznym DNA. Tak jest i tak było zawsze, nawet wtedy, kiedy swoje decyzje próbował maskować wyższą racją, czyli ponadpartyjnym interesem publicznym. Staje się też – pod koniec kadencji – bardziej pragmatyczny.

Dlaczego Andrzej Duda poparł Karola Nawrockiego?

Prócz tego, że napawa go przerażeniem wizja prezydentury kogoś takiego jak Rafał Trzaskowski, to świetnie rozumie, że taki prezydent nie dałby mu wsparcia w momencie rozliczania jego osoby z przypadków łamania konstytucji czy spraw niższej rangi związanych z jego otoczeniem. Musi też myśleć o swojej przyszłości, która poza potencjalnym układem na prawicy rysuje się dość mgliście.

Czytaj więcej

Na co może liczyć Andrzej Duda po wyprowadzce z Pałacu Prezydenckiego? „Rzeczpospolita” sprawdza

Karol Nawrocki jako jego następca z pewnością mógłby wesprzeć jego międzynarodową czy partyjną karierę. Kto wie, może nawet forsować go na lidera prawicy i przyszłego premiera, bo zdaje się i takie nieuczesane myśli przychodzą do głowy Dudzie i jego najbliższemu otoczeniu.

Właśnie dlatego urzędujący prezydent pokazał na łódzkiej konwencji Nawrockiego swoje jastrzębie szpony; uderzył w Donalda Tuska i jego rząd, zarzucając mu cynizm, draństwo i hipokryzję, i straszył matactwami podczas wyborów. Gdyby tego było mało, użył retorycznej maczugi także przeciw Unii Europejskiej: „Co to jest, jeśli ktoś korzystając z tego, że ma władzę i wsparcie liberalno-lewicowych elit, które od dziesięcioleci obsiadły wszystkie instytucje UE i które tak naprawdę czyniły wszystko, żeby ich konfrater Donald Tusk ze swoją ekipą wygrał te wybory, odsuwając Zjednoczoną Prawicę od władzy?”. Właśnie to zdaniem Dudy jest cynizmem i draństwem.

Czy dzięki Karolowi Nawrockiemu Andrzej Duda może zostać w polityce?

Ale ważna jest też odpowiedź na pytanie, skąd ten przypływ politycznej furii prezydenta, skąd te pełne niechęci słowa o obsiadywaniu instytucji czy Tusku w roli „konfratra”. Otóż uważam, że Andrzej Duda tak właśnie myśli. Nie zawsze daje temu wyraz; często obowiązuje go jednak jakaś forma protokołu. Tym razem jednak mógł być szczery, zyskując przy tym polityczne punkty potrzebne do dalszej roli w polskim życiu publicznym. Forum było doskonałe, okoliczności również. Gdyby w istocie jego udział w kampanii Nawrockiego mógł przeważyć, osobisty scenariusz dla Dudy mógłby się ułożyć w sposób perfekcyjny.

Osobiście bym jednak jego szans na prawicy nie wykluczał. Nawet przy Jarosławie Kaczyńskim. Bo ten ostatni jest na tyle pragmatyczny, by wybrać rozwiązanie, które zapewni mu polityczną przewagę

Tylko czy cele, do których zamierza dążyć Andrzej Duda, są faktycznie osiągalne? Pozornie nie ma szans; lista potencjalnych sukcesorów Jarosława Kaczyńskiego jest długa i nieźle obsadzona. Wielu bliższych prezesowi polityków ma też większe kompetencje od Andrzeja Dudy. Osobiście bym jednak jego szans na prawicy nie wykluczał. Nawet przy Jarosławie Kaczyńskim. Bo ten ostatni jest na tyle pragmatyczny, by wybrać rozwiązanie, które zapewni mu polityczną przewagę. A wierny Andrzejowi Dudzie elektorat to wartość nie do pogardzenia. Właśnie dlatego prezydent tak intensywnie wraca do gry.

Jeśli ktoś miał złudzenia, że urzędujący prezydent wywiąże się z własnej obietnicy i nie zaangażuje w kampanię Karola Nawrockiego, to wykazał się wyjątkową naiwnością. Dlaczego to zrobił? Bo Andrzej Duda jest z krwi i kości pisowcem, wychowankiem środowiska Jarosława Kaczyńskiego. Idee i poglądy jego partii, osobiste uprzedzenia i obsesje prezesa ma w swoim politycznym DNA. Tak jest i tak było zawsze, nawet wtedy, kiedy swoje decyzje próbował maskować wyższą racją, czyli ponadpartyjnym interesem publicznym. Staje się też – pod koniec kadencji – bardziej pragmatyczny.

Pozostało jeszcze 85% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Komentarze
Bogusław Chrabota: Strażnik ładu społecznego kontra kandydat obywatelski. Wyborcza niedziela
Komentarze
Estera Flieger: Donald Tusk atrakcją „pikniku tysiąclecia”
Komentarze
Po konwencji w Łodzi i wiecu w Poznaniu – 1:0 dla Karola Nawrockiego
Komentarze
Joanna Ćwiek-Świdecka: Sweet focie na pogrzebie papieża to jednak żenada
Materiał Promocyjny
Jak Meta dba o bezpieczeństwo wyborów w Polsce?
Komentarze
Michał Kolanko: Jeden sondaż wiosny nie czyni. Ale PiS ma powody do zadowolenia po badaniu, w którym wygrywa z KO