Polski rynek magazynowy to tzw. wielka piątka: Warszawa, Górny Śląsk, centralna Polska, Wrocław i Poznań. Często mówi się o ścianie zachodniej, jako mającej potencjał związany z obsługą Niemiec, a ostatnio o ścianie wschodniej i jej potencjale wynikającym z sytuacji geopolitycznej. A jak wyglądają perspektywy północy?
Północ zdecydowanie jest takim kierunkiem rozwoju, w którym pokładamy duże nadzieje i one się już realizują. Na region patrzymy przez pryzmat portów morskich, a więc Gdańska, Gdyni oraz zespołu portowego w Szczecinie i Świnoujściu.
Każdy z tych ośrodków ma swoją specyfikę. Szczecin i Świnoujście to przeładunek towarów, Gdańsk to największy port kontenerowy na Bałtyku, a Gdynia to największy port zbożowy. Gospodarka morska specjalizuje się głównie w rybołówstwie, ale to także przemysł stoczniowy i to, co dla nas kluczowe, przeładunku towarów, które docierają do Polski lub są wysyłane drogą morską. Żeby podkreślić skalę, te wymienione trzy zespoły portowe odpowiedzialne są za 10–12 proc. polskiego PKB, to ok. 28 tys. firm i prawie 200 tys. osób, które w tych sektorach pracują. Do tego oczywiście niezbędne są magazyny.
Rozwojowi rynku pomagają inwestycje infrastrukturalne, jak budowa dróg szybkiego ruchu S6 i S7, które umożliwiają dojazd do Trójmiasta, a także realizowane przedłużenie drogi S6 łączącej Trójmiasto ze Szczecinem i Świnoujściem, co ma skrócić dojazd do ok. 3 godzin. A ze Szczecina jest tylko 1,5 godziny do Berlina.
W tej chwili wskaźnik pustostanów w magazynach na północy to poniżej 1 proc., w związku z tym nowe inwestycje, która się pojawiają, prawie natychmiast zyskują najemców, szczególnie te, które znajdują się w obszarach portowych i objęte są uproszczonymi procedurami celnymi czy składowymi.