4) wydania uzyskanych korzyści.
2. Niezależnie od roszczeń określonych w ust. 1 uprawniony może się domagać:
1) jednokrotnego albo wielokrotnego ogłoszenia w prasie oświadczenia odpowiedniej treści i w odpowiedniej formie lub podania do publicznej wiadomości części albo całości orzeczenia sądu wydanego w rozpatrywanej sprawie, w sposób i w zakresie określonym przez sąd;
2) zapłaty przez osobę, która naruszyła autorskie prawa majątkowe, odpowiedniej sumy pieniężnej, nie niższej niż dwukrotna wysokość uprawdopodobnionych korzyści odniesionych przez sprawcę z dokonanego naruszenia na rzecz Funduszu, o którym mowa w art. 111, gdy naruszenie jest zawinione i zostało dokonane w ramach działalności gospodarczej wykonywanej w cudzym albo we własnym imieniu, choćby na cudzy rachunek.
3. Sąd może nakazać osobie, która naruszyła autorskie prawa majątkowe, na jej wniosek i za zgodą uprawnionego, w przypadku gdy naruszenie jest niezawinione, zapłatę stosownej sumy pieniężnej na rzecz uprawnionego, jeżeli zaniechanie naruszania lub usunięcie skutków naruszenia byłoby dla osoby naruszającej niewspółmiernie dotkliwe.
4. Sąd, rozstrzygając o naruszeniu prawa, może orzec na wniosek uprawnionego o bezprawnie wytworzonych przedmiotach oraz środkach i materiałach użytych do ich wytworzenia, w szczególności może orzec o ich wycofaniu z obrotu, przyznaniu uprawnionemu na poczet należnego odszkodowania lub zniszczeniu. Orzekając, sąd uwzględnia wagę naruszenia oraz interesy osób trzecich.
5. Domniemywa się, że środki i materiały, o których mowa w ust. 4, są własnością osoby, która naruszyła autorskie prawa majątkowe.
6. Przepis ust. 1 stosuje się odpowiednio w przypadku usuwania lub obchodzenia technicznych zabezpieczeń przed dostępem, zwielokrotnianiem lub rozpowszechnianiem utworu, jeżeli działania te mają na celu bezprawne korzystanie z utworu.
7. Przepisy ust. 1 i 2 stosuje się odpowiednio w przypadku usuwania lub zmiany bez upoważnienia jakichkolwiek elektronicznych informacji na temat zarządzania prawami autorskimi lub prawami pokrewnymi, a także świadomego rozpowszechniania utworów z bezprawnie usuniętymi lub zmodyfikowanymi takimi informacjami.
Osobie, która umieszcza pliki z muzyką w serwisach umożliwiających ich ściąganie, trudno się bronić, że zrobiła to w sposób niezawiniony. Najczęściej więc w grę będzie wchodziła zapłata trzykrotnego wynagrodzenia.
Udostępnianie tysięcy plików przez jedną osobę wcale nie należy do rzadkości. Jakiś czas temu media obiegła informacja, że policja zatrzymała kobietę z powiatu koszalińskiego, która zamieściła w jednym z serwisów ponad 12 tys. utworów muzycznych.
Związek Producentów Audio-Video wycenił poniesione z tego tytułu straty na ponad 24 tys. zł. Uprawnieni mogli więc zażądać od kobiety w sumie 72 tys. zł.
Przykład
Internauta pozwolił innym użytkownikom sieci P2P na ściągnięcie 100 filmów (co nie jest żadnym rekordem).
Przyjmując dla uproszczenia, że za jeden film należna opłata wynosiła 40 zł, po pomnożeniu przez trzy dawałoby to już 120 zł. Osoba, która umieściła bezprawnie 100 filmów, musiałaby się więc liczyć z koniecznością zapłaty nawet 12 tys. zł.
Zapłata na rzecz uprawnionego odpowiedniej sumy to jeszcze nie wszystko. Sąd może też nakazać zapłatę dodatkowej kwoty na Fundusz Promocji Twórczości, wykupienie ogłoszenia w prasie i naprawienie szkody. Bezprawne rozpowszechnianie utworów może więc nieźle uderzyć po kieszeni.
Co to jest PEER-TO-PEER
Określenia peer-to-peer używa się do sposobu wymiany plików gwarantującego równorzędne prawa obu stronom. Oznacza to, że każdy komputer podłączony do sieci p2p może zarówno ściągać, jak i udostępniać pliki.
To główny przeciwnik organizacji i firm walczących o prawa autorskie. Wraz z pojawieniem się tych programów internauci zaczęli masowo wymieniać się utworami – najpierw muzycznymi, później filmowymi. Każdy może udostępnić plik trzymany na swym twardym dysku po to, by osoba po drugiej stronie kuli ziemskiej mogła go ściągnąć.
Korzystający z tego typu programów powinni zdawać sobie sprawę, że wiele z nich w sposób automatyczny udostępnia utwory. Otóż każdy fragment ściągniętego już pliku jest dostępny dla innych użytkowników i opcji tej nie da się zablokować (np. eMule czy uTorrent).
W ten sposób użytkownik nieświadomie rozpowszechnia utwory chronione prawem i naraża się na odpowiedzialność karną. Są jednak też programy (np. Soulseek), w których można kontrolować, co się udostępnia, a to pozwala uniknąć zarzutu piractwa.
Przed odpowiedzialnością (zarówno cywilną, jak i karną) za bezprawne rozpowszechnianie utworów jest chroniony sam serwis (hoster). Ta bezkarność ma jednak swoje granice. Kończy się, jeśli usługodawca otrzyma informację, że jakiś plik narusza prawo, i nie zareaguje na to. Może to być zarówno urzędowe zawiadomienie, jak i jakakolwiek inna wiadomość o bezprawnym charakterze danych umieszczonych przez użytkowników.
Skąd taka regulacja? Zarówno polski, jak i unijny ustawodawca doszedł do wniosku, że usługodawca nie jest w stanie kontrolować tego, co robią użytkownicy. Zwłaszcza że chodzi często o miliony osób.
Nie może jednak być tak, że całkowicie umywa ręce. Dlatego też, jeśli otrzyma wiarygodną informację, że umieszczony plik narusza prawa autorskie, musi zablokować dostęp do niego. W przeciwnym razie grozi mu odpowiedzialność zarówno cywilna, jak i karna za bezprawne rozpowszechnianie utworów.
Przekonał się o tym twórca zamkniętego przed rokiem serwisu Odsiebie.com, który umożliwiał umieszczanie i ściąganie plików.
Organizacje broniące praw autorskich zgłosiły policji popełnianie przez niego przestępstw. Twierdziły bowiem, że mimo wielokrotnego informowania go o pirackich utworach nie reagował. Usuwał jedynie wybrane pliki, a większość pozostawiał.
Czytaj więcej w rozdziale
»
Prawa autorskie w Internecie:
Spis treści całego poradnika