Nagroda Nobla dla Olgi Tokarczuk: Z pługiem na Parnas

23 lata po Wisławie Szymborskiej najważniejszą nagrodę literacką przyznano Polce. I choć dla Olgi Tokarczuk była ona kwestią czasu, to jednak zaskakuje, że stało się to już teraz.

Aktualizacja: 11.10.2019 11:10 Publikacja: 10.10.2019 18:16

Olga Tokarczuk, ur. w 1962 r., jest autorką ośmiu powieści oraz zbiorów opowiadań i esejów

Olga Tokarczuk, ur. w 1962 r., jest autorką ośmiu powieści oraz zbiorów opowiadań i esejów

Foto: REPORTER/AFP, Beata ZAWREL

Wielu o tym mówiło z nadzieją, wierzyło już mniej. Bo z jednej strony Nobel to rodzaj świeckiej kanonizacji – kojarzy się z siwymi włosami i raczej nie z kobietą, gdyż od 1901 r. uhonorowano do dziś tylko 14 autorek. Z drugiej strony kiedy, jeśli nie teraz?

Czytaj także:

Nobel łagodzi obyczaje

Proza z ojczyzny poetów

Uniwersalne filmy w obronie słabszych

Aktorski debiut dramatopisarki

W roku, w którym Akademia Szwedzka przyznać miała dwie nagrody i co najmniej jedną musiała dać kobiecie, najlepiej zaangażowanej w doniosłe tematy społeczne. Szwedzi przecież walczyli o przetrwanie, musieli odzyskać twarz po tym, jak okazało się, że wewnątrz sztokholmskiej elity noblowskiej grasował szkodnik – „mężczyzna, który nienawidził kobiet", dziś już odsiadujący karę więzienia za przestępstwa seksualne.

Witaj w klubie

Tokarczuk trafiła w swój moment. Wywiady i artykuły w światowej prasie, a przede wszystkim znakomite recenzje przetłumaczonych niedawno „Biegunów" i „Prowadź swój pług przez kości umarłych". Pierwsza powieść interpretowana była przez zachodnich krytyków jako deklaracja otwartości i fascynacji różnymi kulturami traktowanymi równorzędnie. Z kolei „Prowadź swój pług..." czytany jest jako manifest ekologiczno-feministyczny. Wymierzony przeciwko patriarchalnemu porządkowi, gdzie władzę sprawuje brutalny mężczyzna, celując strzelbą w słabsze istoty.

Za „Biegunów" dostała w 2018 r. nagrodę International Man Booker Prize i tym samym weszła do pierwszej ligi międzynarodowych pisarzy. W 2019 r. zdobyła kolejną nominację za „Prowadź swój pług...". Nagrody drugi raz z rzędu nie mogła zdobyć, ale ponowna nominacja potwierdzała: Witaj w klubie najlepszych!

Kolejnym szczeblem był właśnie Nobel. Bo jeśli obie te książki docenili zachodni krytycy, to zachwyci ich też przekład nowszej powieści pisarki – „Ksiąg Jakubowych", opowiadających o XVIII-wiecznej sekcie Żydów na Podolu, którzy pod przywództwem Jakuba Franka przechodzili na chrześcijaństwo.

Nobel za pięć, dziesięć lat, pewnie – mówili nawet sceptyczni wobec Tokarczuk krytycy. Ale że tak szybko? Jednak zaskoczenie.

Wcześniej po angielsku ukazały się jej „Dom dzienny, dom nocny" (2003) oraz „Prawiek i inne czasy" (2010), obie w przekładzie Antonii Lloyd-Jones – Brytyjki, która wraz z tłumaczami z innych języków jest cichym udziałowcem tego sukcesu.

Wciąż w drodze

Urodziła się w 1962 r. w Sulechowie (obecnie województwo lubuskie). W Warszawie skończyła studia na Wydziale Psychologii UW, potem pracowała w swoim zawodzie we Wrocławiu i Wałbrzychu. Po pierwszych sukcesach całkowicie oddała się pisaniu i zamieszkała w Nowej Rudzie w Kotlinie Kłodzkiej. Dziś bardzo dużo podróżuje – jeździ na spotkania autorskie i korzysta ze stypendiów, ciągle w drodze. Wieść o Noblu zastała ją w Niemczech.

Debiutowała w 1979 r. opowiadaniami w czasopiśmie „Na Przełaj", ale pierwszą powieść wydała dopiero 14 lat później – „Podróż ludzi Księgi". Od tamtej pory napisała ich w sumie osiem. Ma w dorobku także trzy zbiory opowiadań i dwie książki eseistyczne.

Jej ostatnie premiery opublikowane w Wydawnictwie Literackim to chłodno przyjęty przez krytykę zbiór nowel „Opowiadania bizarne" (2018) oraz monumentalne „Księgi Jakubowe", za które w 2015 r. odebrała po raz drugi w karierze literacką nagrodę Nike. Po raz pierwszy zdobyła ją za „Biegunów" w 2008 r.

Jej twórczość z początku kojarzono z estetyką realizmu magicznego, ale Tokarczuk szybko stworzyła dla siebie osobną kategorię prozatorską. Sięgała po lokalną mitologię, zapomniane języki, wierzenia, tożsamości etniczne i religijne. Ta literatura wymaga od czytelnika zaufania, cierpliwości, a także otwartości na świat. Także ten niematerialny. Ale jednocześnie jest to twórczość bardzo różnorodna.

Oprócz zawieszonych między światami i językami „Domu dziennego, domu nocnego", „Prawieku i innych czasów" czy „Biegunów", Tokarczuk ma również w dorobku dość przystępną czytelniczo powieść historyczną w postaci „Ksiąg Jakubowych", a także quasi-kryminał, w którym pisarka zdekonstruowała gatunek, czyniąc główną bohaterką starszą kobietę walczącą z myśliwymi. W eseistyce najbardziej udaną próbą była „Lalka i perła", gdzie skupiła się na arcydziele Prusa.

Swój światopogląd wyrażała nie tylko w literaturze, ale także w wywiadach, felietonach i aktywnej działalności m.in. w partii Zielonych. Przez pewien czas była także blisko związana z redakcją lewicowej „Krytyki Politycznej".

Już nie wypada

Jak zwykle w uzasadnieniu nagrody dostaliśmy od Szwedów poetycki kalambur: „Za wyobraźnię narracyjną, która wraz z encyklopedyczną pasją autorki zamienia przekraczanie granic w odrębny rodzaj istnienia". Ekspertów zmyliły zapowiedzi nowego przewodniczącego Komitetu Noblowskiego Andersa Olssona, który stwierdził niedawno, że dotychczasowa perspektywa akademii była zbyt „europocentryczna".

W zagranicznych triumfach Oldze Tokarczuk nie mogła zaszkodzić aura pisarki wyklętej w ojczyźnie przez narodowców i prawicowy rząd. Po nagrodzie Bookera brytyjski „Guardian" pisał o wzburzeniu, jakie na polskiej prawicy wywołały wypowiedzi pisarki z 2014 r. na temat historii Żydów w Polsce, a także przytaczał krytyczne opinie na temat „Pokotu" („antychrześcijański" i „eko-terrorystyczny" film), ekranizacji jej powieści.

Powtarzano też informację, że wydawca zatrudniał w 2014 r. ochroniarzy dbających o bezpieczeństwo pisarki, gdyż otrzymywała pogróżki. A „New Yorker" w sierpniu 2019 r. zatytułował artykuł-sylwetkę pisarki: „Powieści Olgi Tokarczuk przeciwko nacjonalizmowi".

Z tym sekowaniem przez rząd to jednak przesada, bo pisarka była w ostatnich latach promowana przez polskie instytucje kultury nie gorzej niż inni twórcy. Ciekawostką jest, że sam Jarosław Kaczyński chwalił się w 2016 r., że jest w trakcie lektury „Ksiąg Jakubowych".

Ale politycy prawicy nie pomagają. Po informacji o Noblu obficie cytowano wypowiedzi wicepremiera i ministra kultury Piotra Glińskiego, który lekceważąco mówił o twórczości Tokarczuk. I choć wicepremier próbował potem elegancko wybrnąć, zobowiązując się, że „powróci do niedokończonych wcześniej lektur noblistki", to internet aż bulgotał od komentarzy natury ideologiczno-partyjnej.

Co bardziej zapalczywi publicyści i politycy z obu stron barykady po raz wtóry dowiedli, że kultura interesuje ich głównie jako pałka na przeciwników. Spróbujmy to zignorować i doceńmy gigantyczny indywidualny sukces polskiej pisarki oraz jej tłumaczy. I najlepiej sięgnijmy do jej prozy, by samemu sobie wyrobić zdanie. Tym bardziej że od dziś już nie wypada nie znać książek Olgi Tokarczuk.

Literatura
Bezkarnie gwizdać można było tylko na stadionach
Literatura
Książki roku 2024 według „Rzeczpospolitej”: Czas hybryd i pięknych kundli
Literatura
„Boże Narodzenie w Pradze”. Wigilia w świątyniach czeskiej stolicy
Literatura
Stanisław Tym był autorem „Rzeczpospolitej”
Literatura
Reiner Stach: Franz Kafka w kleszczach dwóch wojen