„Boże Narodzenie w Pradze”. Wigilia w świątyniach czeskiej stolicy

„Boże Narodzenie w Pradze” Jaroslava Rudiša, laureata Angelusa czytelników z 2022 r., to książka o samotności i poszukiwaniu miłości w Wigilię.

Publikacja: 24.12.2024 04:52

Most Karola z książki „Boże Narodzenie w Pradze”

Most Karola z książki „Boże Narodzenie w Pradze”

Foto: Jaromir’99/mat. pras. Książkowe Klimaty

O tym, że Praga jest magiczna, nie przekonują wyłącznie Czesi i prażanie. Termin ten ukuł w swojej eseistycznej książce „Praga magiczna” z 1973 r. Angelo Maria Ripellino, włoski slawista. Napisał o mieście Golema, Kafki, Haška, Hrabala, Čapka, ale też o Pradze z wizji Rudolfa II i Karola IV, kubistycznej, impresjonistycznej, secesyjnej, z legend i marzeń alchemików, przypominając to wszystko, o czym sami Czesi i prażanie nie wiedzą lub czego nie pamiętają.

Teraz zaś magię Pragi surrealistycznej, poetyckiej opisał w dekoracjach Wigilii Jaroslav Rudiš, a jego opowieść przepięknie zilustrował wieloletni współpracownik Rudiša Jaromir’99.

Czytaj więcej

Rudiš: Dystans do świata na sposób czeski

Jaroslav Rudiš i jego życie

– Moje ostatnie książki są bardzo osobiste. Takie jest również „Boże Narodzenie w Pradze” – powiedział w wywiadzie dla Radia Wave Jaroslav Rudiš, który w opowiadaniu pojawia się jako narrator Jary, powracający do Pragi, aby spotkać się z przyjaciółmi, wśród których jest jest dawna ukochana.

– Oni jednak nie odbierają telefonu, błąkam się więc po Pradze, spotykam trzech innych wędrowców, na granicy rzeczywistości i snu, i wspólnie spacerujemy po spokojnej, świątecznej Pradze – kontynuuje Rudiš.

Według autora nie ma innego dnia w roku niż Boże Narodzenie, kiedy w Pradze nareszcie panuje spokój.

– A jednocześnie podoba mi się, że niektóre karczmy są otwarte. Czasem moi bohaterowie siadają tam, piją piwo i czekają na świąteczny cud – dodaje.

Historia opowiada także o samotności, której wiele osób doświadcza z różnych powodów, zwłaszcza w okresie świąt Bożego Narodzenia.

– Czy to w ich mieszkaniach, w ich życiu, nawet przy piwie w pubie, czy w pociągu. Ta książka jest o nich, jest dla każdego, kto czuje się trochę samotny – dodaje Jaroslav Rudiš.

Dzieciątko Jezus w Pradze

Bogato ilustrowane opowiadanie rozpoczyna się na praskim Dworcu Głównym, który dla Rudiša, marzącego kiedyś o karierze maszynisty pociągów i wywodzącego się z rodziny o kolejarskich tradycjach, jest miejscem magicznym. A wręcz świątynią, co zostaje zadekretowane w czasie rozmowy bohaterów o tym, który kościół jest w stolicy Czech najpiękniejszy.

Można, oczywiście, dopatrywać się w tym laickiego, typowo czeskiego spojrzenia na sprawy wiary i religii, ale nie sądźmy nikogo pochopnie, ponieważ nawet w laickiej Pradze Dzieciątko Jezus się objawia. Skądinąd w bardzo czeskich realiach i z typowo czeskim rekwizytem. „Właściwie nikt nie wie, jak ono wygląda. Ale my je rozpoznajemy” – mówi narrator.

Dworzec Główny jest zaś nazwany świątynią nie tylko ze względu na wyjątkowość architektury: tu zainicjowało się kilka ważnych w życiu pisarza historii, co można określić chrztem (bojowym). To było pierwsze miejsce, jakie zobaczył w Pradze podczas pierwszej męskiej wyprawy do stolicy Czech tylko z ojcem, bez mamy, jaką odbyli na kilka dni przed Bożym Narodzeniem. Jaro miał wtedy sześć lat, można więc mówić o postrzyżynach, pierwszym przejściu ze świata dziecięcego w świat dorosłych. Jaro przez chwilę poczuł się wtedy zagubiony, co na dworcu dla dziecka może być nieprzyjemne, jednak w ujęciu pisarza jest to wspomnienie życiowej inicjacji i rozpoczęcia własnej drogi. Z jednej strony ma ona walor wolności, z drugiej zaś samotności. Oba tematy są niezwykle ważne zarówno w najnowszym opowiadaniu, jak i w „Ostatniej podróży Winterberga”.

Nie bez znaczenia było to, że gdy ojciec zostawił synka (poszedł oczywiście po piwo i kofolę), małym Jarem zajął się maszynista, który pokazał mu wnętrze lokomotywy. Ze względu na słaby wzrok Jaro maszynistą nie mógł zostać, ale każdy, kto obserwuje Instagram pisarza, zobaczy, że większość czasu spędza w pociągach i restauracjach wagonowych. Ma tam pośród personelu przyjaciół, sam często przebiera się za kolejarza i stewarda z warsu, pisze i podróżuje na spotkania autorskie po całej Europie, nawet do Wielkiej Brytanii.

Kafka z żarówkową głową

Świątyniami są w Pradze także piwiarnie, w nich bowiem spotykają się Czesi, zwierzając się ze swoich radości i problemów, szczerzej niż w konfesjonale. Jaro rytualnie wręcz zaczyna swoją pielgrzymkę po praskich gospodach od Czarnego Woła nieopodal Hradczanów. Mógłby wejść do pierwszej lepszej piwiarni koło dworca, ale rytuał to rytuał, wszystko musi odbyć w ściśle określonym przez tradycję porządku, na co wpływ mają wspomnienia. To pod Czarnym Wołem ojciec Jara wypił pierwsze piwo w Pradze z kolegą z wojska, tu pierwsze piwo z licealną miłością Haną wypił Jaro. Dokonał wtedy wspaniałego wyboru: zamiast do Muzeum Komunistycznej Partii Czechosłowacji poszedł z Haną do słynnej gospody, („święty lokal”), o której wspominał mu ojciec, gdzie na ścianach pysznią się herby i sylwety czeskich rycerzy. Jaro siada zawsze pod herbem panów ze Smiřic z Czeskiego Raju, skąd on również pochodzi.

Pod Czarnym Wołem dzieją się rzeczy magiczne. To trzeba zacytować: „Gość (…) obejmuje kufel dłońmi, jakby chciał się ogrzać. (…) Potem wychyla kufel. Gdy naczynie jest puste, głowa mężczyzny rozbłyskuje niczym żarówka. Łagodnym, żółtym światłem. Wszyscy milkną i spoglądają na świecącego mężczyznę, a świecący mężczyzna rozgląda się po lokalu. Potem wstaje, płaci i wychodzi”. Gdy zgromadzeni w gospodzie pytają z niedowierzaniem, czy to, co widzieli, stało się naprawdę – jedna z obecnych kobiet mówi do męża: „Po pięciu piwach też zaczynasz świecić. I po dwóch rumach”.

Polka w Pradze

Potem zaś rozpoczyna się piwna kolęda, zwana też zwierzęcą rundką, Jaro udaje się bowiem szlakiem legendarnych praskich piwiarni o specyficznych nazwach: Pod Kocurem, Pod Hipopotamem, Pod Dwoma Kotami, Pod Złotym Tygrysem. Trafia też Pod Kotwicę i Pod Wystrzelone Oko.

Ponieważ magia musi mieć swoje tajemnice i trzeba zapoznać się z nią osobiście – zdradzę tylko, że w opowiadaniu powraca motyw miłości do Hany podlany rumem. Piwosz z głową świecącą jak żarówka okazuje się panem Kavką, ale ostatecznie pozwala się nazywać Kafką, a ma też wiedzę tajemną na temat słynnych praskich pisarzy oraz ich życia pozagrobowego.

W mieście, gdzie zwierzęta patronują najlepszym gospodom, również wigilijne karpie mogą liczyć na szczęśliwe życie, zaś Jaro na spotkania pomagające przetrwać samotność – z Włoszką, zafascynowaną Pragą, i królem włamywaczy, lecz w wigilijną noc łagodnym jak gołąbek. Mamy też jak zwykle u Rudiša polski motyw, tym razem Polkę, która uznała, że rozpoznała wśród wiernych w katedrze świętego Wojciecha.

A może wszystko to jest zmyśleniem nad wieloma kuflami piwa jak to, że na wszystkich bohaterów czekają prezenty w nieoczekiwany sposób związane z dworcem głównym, który jest symbolem piękna, podróży, wolności, ale też samotności?

O tym, że Praga jest magiczna, nie przekonują wyłącznie Czesi i prażanie. Termin ten ukuł w swojej eseistycznej książce „Praga magiczna” z 1973 r. Angelo Maria Ripellino, włoski slawista. Napisał o mieście Golema, Kafki, Haška, Hrabala, Čapka, ale też o Pradze z wizji Rudolfa II i Karola IV, kubistycznej, impresjonistycznej, secesyjnej, z legend i marzeń alchemików, przypominając to wszystko, o czym sami Czesi i prażanie nie wiedzą lub czego nie pamiętają.

Pozostało jeszcze 93% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Literatura
Stanisław Tym był autorem „Rzeczpospolitej”
Literatura
Reiner Stach: Franz Kafka w kleszczach dwóch wojen
Literatura
XXXII Targi Książki Historycznej na Zamku Królewskim w Warszawie
Literatura
Nowy „Wiedźmin”. Herold chaosu już nadchodzi
Materiał Promocyjny
Najlepszy program księgowy dla biura rachunkowego
Literatura
Patrycja Volny: jak bił, pił i molestował Jacek Kaczmarski
Materiał Promocyjny
„Nowy finansowy ja” w nowym roku