W liście skierowanym na ręce prezesa Światowego Związku Żołnierzy Armii Krajowej Stanisława Olesiaka Marian Pękalski przeprasza, że: „przed podjęciem wspólnych działań nie poinformowałem o swojej pracy w polskim kontrwywiadzie cywilnym". (Polegały one na publikacji serii wydawniczej dotyczącej historii AK).

Marian Pękalski został przez SB skierowany do podziemia pod fałszywym nazwiskiem Kotarski, by inwigilować opozycję. W liście do AK przyznaje, że rozpoczął działalność operacyjną w podziemiu. „Moim zadaniem było niedopuszczenie do pozyskiwania, a następnie użycia broni palnej i materiałów wybuchowych przez niektórych opozycjonistów"  -  pisze. Zapewnia, że żadna osoba na skutek jego działań nie została aresztowana.

W żadnym z fragmentów listu nie pada określenie Służba Bezpieczeństwa. Mimo to żołnierze AK nie mają wątpliwości co do charakteru pracy Pękalskiego.  - Pozwalamy sobie przypomnieć par. 13 pkt 3 naszego Statutu, który stanowi, iż „członkami Związku nie mogą być osoby, które były m. in. współpracownikami lub funkcjonariuszami SB". Dotyczy to rzecz jasna nie tylko członków Związku, ale także jego współpracowników  - informuje wiceprezes ŚZŻAK ppłk Tadeusz Filipkowski. Dlatego Związek kończy współpracę z Rytmem.  - Jest rzeczą oczywistą, iż ujawnienie tego, kim był i co robił dyrektor Rytmu, nie jest sprawą dla nas obojętną. Każda bowiem służba w komunistycznym aparacie terroru i zniewolenia z samej swej istoty jest haniebna- informuje ppłk Filipkowski.

Pękalski mówi „Rz", że zna stanowisko żołnierzy AK, ale nie chce go komentować. Po  ujawnieniu przez tygodnik „Uważam Rze" jego przeszłości ze współpracy z Rytmem zrezygnował IPN i Instytut Studiów Politycznych PAN.