Za trzy tygodnie ostatecznie ma się okazać, gdzie koncern Honeywell wybuduje fabrykę turbosprężarek: w Polsce czy na Słowacji. Choć słowacki minister gospodarki już publicznie oznajmił, że Amerykanie postawią zakład niedaleko Preszowa, to według Polskiej Agencji Informacji i Inwestycji Zagranicznych (PAIiIZ) wciąż mamy szanse przejąć tę inwestycję. Sami zainteresowani do tej pory nie dali jednoznacznej odpowiedzi.
– Honeywell ma przyznaną dotację i poprosił o czas do namysłu – mówi prezes PAIZ Sławomir Majman. Zdaniem PAIZ możliwość pozytywnej dla nas decyzji jest jak pół na pół. Ale według władz Nowej Soli, gdzie miałaby stanąć fabryka, jest już za późno i szanse stopniały do najwyżej 30 proc. – Pracowaliśmy nad ściągnięciem Honeywella przez pół roku. Przygotowane były raporty środowiskowe. Ale resort gospodarki ociągał się z decyzją i od stycznia praktycznie nie ma z inwestorem kontaktu – mówi prezydent Nowej Soli Wadim Tyszkiewicz. Jego zdaniem Amerykanie poczuli się zlekceważeni.
Jeśli więc inwestycja przepadnie, to przez opieszałe tempo podejmowania decyzji o przyznaniu pomocy publicznej. Procedura rozpatrywania wniosku o dofinansowanie inwestycji (przeszło 50 mln zł z programu operacyjnego „Innowacyjna gospodarka") ciągnęła się od jesieni 2010 r. Amerykanie nie ukrywali, że bardzo im się spieszy. Tymczasem piętrzyły się przeszkody. Najpierw wyczerpała się transza z pieniędzmi na dotacje. Potem okazało się jeszcze, że inwestycja nie znalazła się w pierwszej grupie zakwalifikowanych firm. Honeywell zaczął negocjować ze Słowakami. Według ekspertów z firm doradczych tamte rozmowy mogły być o wiele bardziej efektywne.
Honeywell jest kolejnym przykładem, jak bardzo zaostrza się konkurencja o każdego inwestora w Europie Środkowo-Wschodniej. Na razie nie wiadomo, jakie instrumenty wsparcia zaoferowali firmie Słowacy. Ale eksperci zwracają uwagę, że np. dotacja na jedno nowe miejsce pracy sięga tam 23 tys. euro. Natomiast w Polsce maksymalna stawka, jaką przyznano w ubiegłym roku, wyniosła 19 tys. zł, ale to rzadki przypadek. Średnia pomoc na tworzony etat to zaledwie 7 – 8 tys. zł lub nawet mniej.
– Nasza sytuacja jest o tyle korzystniejsza, że oferujemy zdrowszą gospodarkę czy większy rynek wewnętrzny. Sąsiedzi tego nie mają, więc sypią groszem – twierdzi prezes PAIiIZ.