W swojej tezie Sąd Najwyższy wskazał, że „we współczesnym społeczeństwie otyłość nie jest cechą preferowaną, a nierzadko interpretowana jest jako świadcząca negatywnie o człowieku – jako gnuśnym, niedbającym o siebie, skłonnym do niepohamowanego objadania się”.
Zdaniem SN autora wpisu nie broni fakt, że „nie posłużył się bardziej dosadnym czy wręcz wulgarnym określeniem”, bo użycie słowa „otyły”, czyli – co do zasady – neutralnego, w konkretnym kontekście też może zostać odebrane jako zachowanie pogardliwe. A to podpada już pod pojęcie „zniewagi” zagrożonej odpowiedzialnością karną.
Prawnicy: skoro „perfidny” nie obraża, to czemu karać za „otyłego”?
Autor wpisu za winnego znieważenia uznany został przez Sąd Rejonowy w Wieliczce. Ten orzekł bowiem, że wpis, w którym autor punktował, że trzyosobowa rodzina przedsiębiorców nie zapewnia swoim pracownikom umów i nie wypłaca wynagrodzenia, naraził tę rodzinę na utratę zaufania potrzebnego do prowadzenia działalności gospodarczej. Zaś jeden z jej członków, syn starszego małżeństwa – określony mianem „otyłego synusia właścicieli firmy” – został we wpisie znieważony.
Sprawa trafiła następnie do Sądu Okręgowego w Krakowie, który uniewinnił mężczyznę. Ten wyrok uchylił SN i odesłał do ponownego rozpatrzenia w „okręgu”, który ostatecznie ocenił ją tak, jak początkowo wielicki skład. Mężczyzna musiał więc zapłacić grzywnę w wysokości 1000 zł.