Do całej sytuacji doszło w sierpniu tego roku, kiedy Ministerstwo Zdrowia podjęło walkę z tzw. receptomatami, czyli internetowymi platfomami umożliwiającymi uzyskanie recepty często bez kontaktu z lekarzem. Zamysł działania wydawał się być słuszny i potrzebny ze względu na spływające informacje o liczbie wystawianych w ten sposób recept. Poparcie płynęło także ze środowiska medycznego.
Poparcie szybko zmieniło się jednak w niechęć i krytykę zmian — zmiana podejścia wynikała z ograniczeń i limitów wprowadzonych na lekarzy, a także licznych problemów technicznych, z którymi się borykali, a których skutki odczuwali przede wszystkim pacjenci. Największą kontrowersję wywołało jednak zachowanie ówczesnego ministra zdrowia Adama Niedzielskiego, który w odpowiedzi na krytykę, udostępnił dane poznańskiego lekarza, który wystawił receptę na samego siebie. Polityk ujawnił również jakich leków recepta dotyczyła.
Czytaj więcej
Ministerstwo Zdrowia na czele z Adamem Niedzielskim podjęło walkę z internetowymi portalami do wy...
To wywołało lawinę wydarzeń: sprzeciwy i protesty medyków, konflikt z ministrem, który ostatecznie doprowadził do jego odwołania. Teraz doszła do tego kara od Urzędu Ochrony Danych Osobowych w wysokości 100 tysięcy złotych. Kara została nałożona ze względu w związku z naruszeniem przepisów RODO oraz krajowych regulacji szczególnych, za przestrzeganie których odpowiedzialność ponosi administrator danych, czyli minister zdrowia.
- Kara w tej wysokości jest maksymalną, jaką można nałożyć na podmioty z sektora publicznego. W decyzji prezes UODO podkreślił, że gdyby nie ustawowy limit kary dla takich podmiotów, to byłaby ona znacznie wyższa – przekazał „Rz” Jakub Groszkowski, zastępca prezesa UODO.