Przedstawiciele spółek od lat działających na rynku nie zgadzają się z decyzją ratusza o przekazaniu bez przetargu Miejskiemu Przedsiębiorstwu Oczyszczania odbioru odpadów komunalnych ze wszystkich warszawskich dzielnic od przyszłego roku. Oceniają, że komunalna spółka nie jest do tego gotowa. A zlecenie miała dostać, by podreperować swoją sytuację.
– Ponieważ miasto nie ujawniło żadnego strategicznego powodu, dla którego wchodzi na in-house, możemy jedynie spekulować, że prawdziwym powodem jest stworzenie rentownego biznesu (po wyeliminowaniu konkurencji) dla MPO, aby spółka mogła zwiększyć swoją zdolność kredytową przed bankami dla realizacji spalarni – wskazuje Stephane Heddesheimer, prezesa Suez Polska. Podkreśla, że co do zasady zgadza się z koncepcją in-house, jeśli jest ona wdrażana zgodnie z prawem i nie omija obowiązujących przepisów. – Nie byłoby w tym nic złego, gdyby spółki komunalne trzymały się wprowadzonych do prawa obostrzeń mówiących, że takie zadania można powierzać podmiotom, które minimum 90 proc. działalności wykonują na rzecz macierzystej gminy – wtóruje Sławomir Rudowicz, przewodniczący Związku Pracodawców Gospodarki Odpadami.