– Widzimy w Polsce bardzo duży potencjał. Kraj jest relatywnie duży, ma silną i zdrową fundamentalnie gospodarkę. Może tu powstać wiele ciekawych projektów technologicznych, a przy naszym wsparciu kapitałowym mogą się one rozwijać w firmy działające globalnie – mówi "Rz" Rami Kalish, partner zarządzający i współzałożyciel Pitango.
To największy izraelski fundusz venture capital, zarządzający środkami o wartości ok.1,6 mld dol. Od chwili założenia w 1993 r. zainwestował w ponad 180 spółek technologicznych. Wczoraj wspólnie z polską grupą Investin utworzył nowy fundusz Pitango Investin Ventures. Będzie on dysponował łącznie kwotą ok. 210 mln zł. Ponad połowę zapewni Narodowe Centrum Badań i Rozwoju.
Sprzedaż lub giełda
Na razie szczegóły potencjalnych inwestycji nie są znane. - Przeprowadziliśmy analizy, które jednoznacznie wskazują, że Polska jest ciekawym rynkiem i można tu znaleźć dużo ciekawych projektów, które można następnie rozwinąć w międzynarodowe biznesy - podkreśla Daniel M. Star, partner w Pitango Investin Ventures. Jak wskazuje Kalish, przy założeniu, że w jedną firmę średnio inwestuje się 2-3 mln dolarów, można oszacować że w trakcie trwania projektu nowy fundusz mógłby wesprzeć ok. 25 podmiotów. Mogą być na różnym etapie rozwoju.
– Najpierw mogą działać lokalnie, potem wejść na inne rynki Europy i świata. Taki proces doprowadzenia start-upu do firmy działającej globalnie oczywiście wymaga czasu. Nie ma tu jednej reguły. Możemy założyć, że będzie to kilka lat – mówi Kalish.
Jeśli prześledzimy historię wychodzenia z inwestycji przez Pitango, to widać że zasadniczo są dwie opcje. ?– Sprzedaż jednemu z liderów z branży hi-tech (w trakcie naszej historii były to już m.in. Apple, IBM, Intel, Cisco, Microsoft) lub upublicznienie spółki i wprowadzenie jej na giełdę – wskazuje Kalish. Gros spółek, które izraelski fundusz miał w portfelu, jest już notowanych na rynku Nasdaq.