Nad ranem miał pojawić się kolejny, zbliżony do ostatecznego kompromisu projekt budżetu UE na lata 2021-27. Jednak gospodarz unijnego szczytu Charles Michel zrezygnował z tego pomysłu, bo stanowiska państw członkowskich, z którymi dyskutował przez całą noc, są ciągle zbyt odległe. W czwartek spotkanie liderów w Brukseli zaczęło się po godzinie 15 od gościnnego wystąpienia przewodniczącego Parlamentu Europejskiego, który zapowiedział weto swojej instytucji wobec obecnego projektu budżetu. David Sassoli zabrał ze sobą delegację parlamentarnych negocjatorów, wśród których był Jan Olbrycht, eurodeputowany PO.
Czytaj także: Szczyt w Brukseli: Polska walczy o miliardy i uniknięcie kar
— Parlament takiego budżetu nie przyjmie. I tym razem mówimy poważnie — ostrzegł Olbrycht. PE chce znacznie większych wydatków, jego pozycja wyjściowa to aż 1,3 proc. dochody narodowego brutto w porównaniu z 1,074 proc. DNB w projekcie przewodniczącego Rady Europejskiej.
Czytaj także: Na szczycie UE zapowiada się burzliwy spór o pieniądze
To byłby poważny problem, ale zanim UE się z nim zmierzy to musi pokonać większą przeszkodę: jak przekonać do kompromisu 27 państw członkowskich. Z jednej strony są państwa przyjaciół polityki spójności, które chcą większych wydatków na ten cel. W klubie jest też Polska, ale Mateusz Morawiecki sygnalizował przed szczytem, że kierunek zmian zapoczątkowany przez Charlesa Michela, czyli do 6,5 mld euro więcej dla Polski w porównaniu z projektem Komisji Europejskiej sprzed dwóch lat, jest dla Polski do przyjęcia. W tym jest 1,8 mld euro więcej na politykę spójności. To byłoby ciągle 21 proc., czyli 17 mld euro mniej niż w obecnym budżecie na lata 2014-20, wynegocjowanym przez Donalda Tuska. Polski rząd argumentuje, że dostaniemy mniej z powodu ogólnie mniejszego pułapu wydatków na politykę spójności oraz naszego szybszego, niż średnia w UE, wzrostu gospodarczego. To jednak tylko połowa prawdy, wyjaśniająca spadek rzędu 11 proc. Reszta to efekt zmiany metodologii przez KE, która akurat uderzyła najmocniej w dwa kraje łamiące praworządność: Polskę i Węgry.