Premier Tusk potwierdził we wtorek (o czym pisaliśmy też wcześniej) informacje o rekonstrukcji rządu w czerwcu i zmianach strukturalnych. Co to w praktyce oznacza? „Rzeczpospolita” poznała kształt zmian. Wszystko zależy ostatecznie od wyborów prezydenckich i układu sił w koalicji – gdzie napięcie od wielu miesięcy i tak rośnie – ale kierunek na „odchudzenie” rządu jest ustalony.
Rekonstrukcja: Zmiany na Miodowej, superresort gospodarczy?
Co w praktyce może znaczyć ostatnia deklaracja Tuska? Po pierwsze, połączenie resortu przemysłu z resortem rozwoju i stworzenie – być może z innymi obecnie samodzielnymi resortami – dużego ministerstwa odpowiedzialnego za gospodarkę. W kuluarach rządu od wielu tygodni można spotkać się z opinią, że zarówno pod względem personalnym, jak i merytorycznym pomysł utworzenia osobnego resortu przemysłu na Śląsku z prof. Marzeną Czarnecką na czele nie był trafiony.
Czytaj więcej
- Nie będzie żadnej zmiany, żadnej rekonstrukcji, bez naszej zgody - mówił na konferencji prasowej w Sejmie marszałek Sejmu Szymon Hołownia.
Po drugie, zmiany mają dotyczyć (co już wielokrotnie sygnalizowaliśmy) resortu zdrowia. Zgodnie z naszymi rozmowami w czerwcu z rządu odejdzie Izabela Leszczyna, a jej miejsce miałby zająć obecny wiceszef NFZ Jakub Szulc.
Po trzecie, wraca pomysł z połączeniem resortów nauki i edukacji (lub przeniesieniem nauki do nowego resortu gospodarczego). Szczególnie po potencjalnym odejściu Barbary Nowackiej do Kancelarii Prezydenta, jeśli wybory wygra Rafał Trzaskowski. Takie przejście mogłoby też dotyczyć szerszego grona osób kojarzonych z Trzaskowskim, które obecnie są w rządzie.