Polskie finanse publiczne są w szczególnie trudnej sytuacji. Deficyt przekroczył unijny limit 3 proc. PKB już w 2023 r. i w związku z tym w minionym roku Komisja Europejska nałożyła na nas procedurę nadmiernego deficytu, co oznacza, że trzeba go w miarę szybko ograniczyć. Tymczasem Polska znalazła się pod presją zwiększonych wydatków na szeroko rozumiane bezpieczeństwo, w tym głównie militarne, ale też zdrowotne czy socjalne. Redukcja dziury budżetowej wymagać więc będzie połączenia wody z ogniem, jak ta sztuka może się udać w tym roku i latach kolejnych? – zapytaliśmy o to ekonomistów.
Co z finansami publicznymi
Jeśli chodzi o rok 2025 r., Ministerstwo Finansów prognozuje spadek deficytu (liczonego według metodologii UE) do 5,6 proc. PKB z 5,9 proc. w 2024 r. To oczywiście bardzo niewielkie zacieśnienie fiskalne i rynki finansowe się z tym w zasadzie pogodziły. Osiągnięcie tego celu nie wymaga specjalnych wysiłków i przy sprzyjających okolicznościach jest całkiem możliwe.
– Wynik sektora może być nawet lepszy od tych założeń – ocenia Karol Pogorzelski, ekonomista Banku Pekao. – Na 2025 r., przynajmniej na razie, nie przewidziano dużych podwyżek transferów socjalnych, pomijając rentę wdowią, a dochody podatkowe budżetu mogą być lepsze przy wyższym od przewidywań wzroście PKB. Wydatki na zbrojenia rosną zaś wolniej od wcześniejszych oczekiwań – mówi Pogorzelski.
Jednocześnie część ekonomistów wskazuje, że warunki makroekonomiczne wcale nie muszą być tak dobre, a w związku z tym istnieją obawy dla realizacji nawet tego skromnego planu.