Sankcje wobec Rosji przedłużone. UE spiera się o rosyjskie aktywa

Unia Europejska przedłużyła warte 400 mld euro sankcje wobec Rosji. Dalsze osłabienie agresora wymaga jednak współpracy ze strony USA.

Publikacja: 27.01.2025 17:40

Władimir Putin

Władimir Putin

Foto: Gavriil Grigorov / POOL / AFP

Korespondencja z Brukseli.

Obietnica Donalda Trumpa zakończenia wojny w Ukrainie w 24 godziny już jest nierealna, bo od zaprzysiężenia go na urząd prezydenta minął tydzień. – Jeśli byłbym prezydentem, zakończyłbym tę wojnę w jeden dzień. (...) Dobrze znam Zełenskiego, dobrze znam Putina. Byłbym w stanie zakończyć ją w tym czasie. Na 100 procent – mówił jeszcze w 2023 roku.

Na razie jednak nie widać, jaki miałby być jego plan na zakończenie tej wojny. Unia Europejska porusza się więc jak we mgle, nie znając ciągle intencji głównego gwaranta bezpieczeństwa w Europie.

Trzy cele Unii Europejskiej. Jak bardziej osłabić Rosję?

– UE ma przed sobą trzy cele: utrzymanie silnej Ukrainy, osłabienie Rosji i sprawienie, żeby USA pozostały zaangażowane – powiedziała w poniedziałek Maria Malmer Stenergard, minister spraw zagranicznych Szwecji. Utrzymanie silnej Ukrainy to przede wszystkim pomoc wojskowa dla tego kraju zarówno w formie przesyłanego mu sprzętu, jak i inwestycji w ukraiński przemysł obronny.

W UE słychać głosy, że kupowanie przez Europejczyków sprzętu w USA na potrzeby ukraińskie miałoby też być gestem wobec Trumpa pokazującym, że Europa płaci za swoje bezpieczeństwo, a USA na tym zarabiają. 

Czytaj więcej

Król Belgów kontra Viktor Orbán. Chodzi o sankcje na Rosję

Drugi cel to osłabienie Rosji. – Sankcje gospodarcze na Rosją kosztują ten kraj 400 mld euro. To są trzy lata finansowania wojny w Ukrainie – zauważył francuski minister Jean-Noel Barrot. W poniedziałek ministrowie spraw zagranicznych UE uzgodnili przedłużenie sankcji o kolejne pół roku, bo udało się uniknąć węgierskiego weta.

Budapeszt uzyskał w zamian za swoją zgodę deklarację Komisji Europejskiej oraz wysokiej przedstawiciel UE ds. polityki zagranicznej i bezpieczeństwa w sprawie energii. Zapisano tam, że Bruksela będzie rozmawiać z Ukrainą w sprawie bezpieczeństwa energetycznego i dostaw dla UE, w szczególności Słowacji i Węgier, które do tej pory sprowadzały rosyjski gaz za pośrednictwem ukraińskiego gazociągu. Ukraiński Naftogaz nie przedłużył umowy z Gazpromem i surowiec przestał płynąć 31 grudnia 2024 roku.

Azerbejdżan ma duże możliwości eksportowe. Zdolność eksportowa wynosi 25 miliardów metrów sześciennych. Możemy wykorzystać naszą infrastrukturę, jeśli kraje w Europie będą potrzebować gazu

Wołodymyr Zełenski

To poirytowało Bratysławę i Budapeszt, mimo że już dawno słyszały, że powinny szukać alternatywnych dostaw surowca. W ostatni weekend Wołodymyr Zełenski obiecał, że przepuści przez terytorium swojego kraju gaz azerbejdżański. – Azerbejdżan ma duże możliwości eksportowe. Zdolność eksportowa wynosi 25 miliardów metrów sześciennych. Możemy wykorzystać naszą infrastrukturę, jeśli kraje w Europie będą potrzebować gazu. Ale nie rosyjskiego gazu — powiedział prezydent Ukrainy.

Eksperci jednak wątpią, czy faktycznie Azerbejdżan ma takie zasoby surowca, i podejrzewają, że mógłby raczej kupować część gazu w Rosji i potem sprzedawać gaz jako swój własny.

Niebezpieczna flota cieni na Bałtyku

To zresztą jest istotny element dyskusji o osłabianiu Rosji: jak ograniczyć proces omijania sankcji? Jednym ze sposobów jest walka z tzw. flotą cieni, czyli statkami dostarczającymi ropę rosyjską zamówioną powyżej międzynarodowego limitu cenowego.

Czytaj więcej

Flota cieni Putina się sypie. Egzotyczne bandery znikają z masztów

Państwa bałtyckie i nordyckie są szczególnie zainteresowane uderzeniem we flotę cieni nie tylko dlatego, że chcą osłabić Rosję gospodarczo. – Flota cieni służy obchodzeniu limitu cenowego, ale nie tylko. Stwarza też wielkie ryzyko ekologiczne dla nas na Bałtyku (bo zwykle są to statki w bardzo złym stanie technicznym – red.). I stanowią też ryzyko dla infrastruktury – powiedziała Elina Valtonen, minister spraw zagranicznych Finlandii, odnosząc się do regularnych aktów sabotażu podmorskiej infrastruktury łączącej państwa nordyckie i bałtyckie.

Państwa nordyckie i bałtyckie wiążą duże nadzieje z polską prezydencją i zapowiedzianym 16. pakietem sankcji przeciw Rosji. Chciałyby, żeby – poza zaostrzeniem restrykcji wobec floty cieni – obejmował on też energię, czyli LNG i produkty ropopochodne.

Jednak każde nowe sankcje wymagają jednomyślności, o co jest coraz trudniej. Dlatego Komisja Europejska, w porozumieniu z Polską, prawdopodobnie zaproponuje restrykcje w postaci ceł, np. na produkty rolno-spożywcze i nawozy azotowe. Do nałożenia ceł wymagane jest poparcie kwalifikowanej większości.

Spór w Unii Europejskiej o rosyjskie aktywa

Istotnym elementem sporów w UE pozostaje kwestia zamrożonych aktywów finansowych, głównie Banku Rosji. Zapadła zgoda, żeby odsetki od tych aktywów, unieruchomionych na rachunkach mającej siedzibę w Belgii międzynarodowej izby rozliczeniowej Euroclear, szły na pomoc dla Ukrainy, również wojskową.

To wsparcie rzędu kilku miliardów euro rocznie, ale stawka jest większa: aktywów Banku Rosji jest 210 mld euro. W UE jest poważny opór wobec użycia tych pieniędzy, napędzany ostrzeżeniami Europejskiego Banku Centralnego, który obawia się, że przejęcie pieniędzy rosyjskiego państwa podważyłoby wiarygodność europejskiego systemu finansowego. Jednak w sytuacji, gdy Ukraina pilnie potrzebuje finansowania swojego przemysłu obronnego, a stanowisko USA w tej sprawie jest niejasne, rośnie też presja na sięgnięcie do rosyjskich pieniędzy.

W sprawie scenariuszy pokojowych dla Ukrainy i ewentualnego udziału UE w ich realizacji, np. w postaci sił rozjemczych, w Unii nie ma realnej dyskusji. Problemem pozostaje brak komunikacji z Waszyngtonem. Administracja nowego prezydenta kontaktuje się z politykami niektórych państw członkowskich, ale nie ma na razie żadnej linii komunikacji z szefami unijnych instytucji, w tym z Kają Kallas, wysoką przedstawiciel UE ds. polityki zagranicznej i bezpieczeństwa.

Korespondencja z Brukseli.

Obietnica Donalda Trumpa zakończenia wojny w Ukrainie w 24 godziny już jest nierealna, bo od zaprzysiężenia go na urząd prezydenta minął tydzień. – Jeśli byłbym prezydentem, zakończyłbym tę wojnę w jeden dzień. (...) Dobrze znam Zełenskiego, dobrze znam Putina. Byłbym w stanie zakończyć ją w tym czasie. Na 100 procent – mówił jeszcze w 2023 roku.

Pozostało jeszcze 94% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Polityka
Grenlandczycy powiedzieli, czy chcą być częścią USA. Sondaż nie zostawia złudzeń
Materiał Promocyjny
Gospodarka natychmiastowości to wyzwanie i szansa
Polityka
Nowy dekret Łukaszenki. Pozwolił Rosjanom brać udział w wyborach
Polityka
Trump rusza do Arktyki – przez Grenlandię
Polityka
Serbia: Studenci usunęli premiera. Sytuacja w kraju budzi niepokój nie tylko w Europie
Materiał Promocyjny
7 powodów, dla których warto przejść na Małą Księgowość
Materiał Promocyjny
Wystartowały tegoroczne ferie zimowe