Artykuł na ten temat ukazał się na łamach pisma „Medical Decision Making” Jak piszą autorzy z George Washington University (USA), wielu z nas już przy pierwszych objawach grypy i przeziębienia myśli sobie: „To może wziąć antybiotyk? Nie powinien zaszkodzić, a może szybciej pomoże?”. Niestety, ten sposób myślenia jest niezwykle popularny także wśród lekarzy.
Nowe badanie prowadzone przez zespół dr Davida Broniatowskiego pokazało, że w obu wspomnianych wyżej grupach jest duży odsetek osób uważających, że antybiotyki nie mogą zaszkodzić i warto je przyjmować przy grypie lub przeziębieniu. Ludzie ci trwali w swoim przekonaniu, mimo iż poinformowano ich, że antybiotyki mają skutki uboczne, nie działają przeciwko wirusom, a także powodują antybiotykooporność bakterii.
Dlaczego i pacjenci, i medycy zachowują się w sposób irracjonalny, jeśli chodzi o antybiotyki? - Kiedy czujemy się chory, zależy nam tylko na tym, żeby jak najszybciej poczuć się lepiej, a efekty uboczne antybiotyków wydają się mniej uciążliwe od objawów przeziębienia - mówi dr Broniatowski. - Poza tym zawsze istnieje szansa - choć ekstremalnie niewielka - że choroba faktycznie jest bakteryjna - dodaje.
Tymczasem tego typu podejście, czyli „antybiotyk na wszelki wypadek”, może prowadzić do niepotrzebnego przepisywania leków z tej grupy, a przez to do rozprzestrzeniania się superbakterii, czyli bakterii opornych na wszystkie istniejące leki.
W ostatnim czasie spowodowały one 23 tys. zgonów i 2 mln zachorowań w samych Stanach Zjednoczonych. Według amerykańskich Centers for Disease Control and Prevention, całkowity koszt leczenia superbakterii przekracza 20 miliardów dolarów rocznie.