Dziś już wiem, że emisja szkalującego mnie programu w TVP SA nie była dziełem przypadku, ale właśnie jedną z wielu zaplanowanych przez tę grupę pracowników Ministerstwa Sprawiedliwości akcji.
Sprawę, w której padłem ofiarą wyrafinowanego oszustwa i w której zapadł prawomocny wyrok skazujący osobę, przedstawiono fałszywie, sugerując niedwuznacznie, że do wydania wyroku wykorzystałem swoją pozycję.
Nie można gorzej podważyć zaufania do sędziego. Nie miałem już wówczas wątpliwości, ani nie mam ich teraz, że zostałem zaatakowany, bo tak jak wielu sędziów, jak Stowarzyszenie Sędziów Polskich Iustitia i jak wielu obywateli przeciwstawiam się politycznemu zamachowi na niezależność sądów, na Sąd Najwyższy i na nasze prawo do wolnych, a nie partyjnych, sądów. Nie mogłem milczeć i nie będę milczeć, gdy łamana jest konstytucja. Mimo kosztów, które poniosłem, a mam tu na myśli przykrości, jakie spotkały moich bliskich, nie żałuję swojej aktywności i nie zamierzam z niej rezygnować. Sędziowie dziś bronią wartości, a nie zajmują się zorganizowanym hejtem jak pracownicy Ministerstwa Sprawiedliwości kierowani przez byłego już podsekretarza stanu Łukasza Piebiaka.
Jak tę całą aferę odbierają inni prześladowani sędziowie?
Bez wątpienia największe natężenie tych niegodnych działań uderzyło w prezesa SSP Iustitia, sędziego Krystiana Markiewicza, wobec którego posunięto się aż do wysyłania kłamliwych anonimów na adres domowy. My, sędziowie, jesteśmy także zwyczajnymi ludźmi, którzy mają rodziny, dzieci. Hejterskie konto Kasta Watch atakowało wulgarnie i obelżywie wielu sędziów, choćby Igora Tuleyę, Waldemara Żurka czy Wojciecha Łączewskiego. To na pewno każdego z nich boli tak po ludzku. Na taką mowę nienawiści zorganizowaną, co trzeba raz jeszcze podkreślić, przez pracowników kierowanego przez Zbigniewa Ziobrę Ministerstwa Sprawiedliwości nie może być zgody. Organy państwa muszą ścigać osoby dopuszczające się takich działań.
Jak ocenia tę całą aferę środowisko?