Widać, że w krajach Europy, w Rumunii, w Słowacji zmieniają się nastroje społeczne, zmienia się nastawienie polityków do wojny, do pomocy Ukrainie. Czekają nas wybory w Rumunii, w Niemczech, ale też sondaże w samym społeczeństwie ukraińskim pokazują, że chęć do szybkiego zakończenia wojny, nawet za wysoką cenę, jest coraz większa. Czy czas działa na waszą niekorzyść?
Ciężko powiedzieć. Nie sądzę, że długa wojna działa na korzyść jakiejkolwiek strony, naszej czy rosyjskiej. Niestety mamy straty i dla mnie to jest najbardziej bolesne. Rosjanie na pewno mają straty. Nie myślą o ludziach, ale oczywiście myślą o pieniądzach. Sankcje działają, więc wojna na pewno nie jest na ich korzyść.
Nie możemy dopuścić do tego, żeby ta historia się powtórzyła. Nie mamy pojęcia, skąd nieszczęście może do nas przyjść. Opowiadali, że Rosja to taki bratni naród, jest z Ukrainą, nigdy nie będzie nas atakował i zabijał. I właśnie przyszli do nas na wojnę. Dlatego nie wiemy, co nas czeka w przyszłości. A jeśli chodzi o Słowaków, to myślę, że tutaj największym wyzwaniem jest to, że oni nie rozumieją, że ich politycy do końca nie zdają sobie sprawy i nie rozumieją, czym jest wojna i wykorzystują po prostu koniunkturę. „Z Rosjanami trzeba się przyjaźnić, oddać im wszystko i nie trzeba Ukrainy wspierać bronią”. Taka koniunktura była na Słowacji. Oczywiście ludzie na Słowacji mają różne opinie, ale rząd Słowacji gra w bardzo niebezpieczne gierki i robi to, bo wojna nie przyszła do ich domu. Nie rozumieją tego. A ja sądzę, że zło powinno zostać ukarane. Miałem kiedyś rozmowę z (premierem Słowacji Robertem) Fico. Siedzieliśmy sobie wśród wszystkich liderów UE i on do mnie mówi, że „tutaj jeszcze trzeba zrozumieć, gdzie jest zło, a gdzie nie jest”, a ja mu na to, że nie wolno wybaczać mordercy. Powiedziałem mu: „Strzelano do pana. Dlaczego nie wybaczyliście zamachowcowi? Dlaczego aresztowaliście człowieka, który do pana strzelał?”. Przypomniałem mu, że wszyscy to potępiliśmy, bo strzelanie do ludzi to przestępstwo. I Putin jest taki sam, strzela do innych ludzi.
Przechodząc do relacji polsko-ukraińskich, ciekaw jestem, czy ma pan takie poczucie, że te relacje przeżywają od paru miesięcy jakiś kryzys, że coś się w tej polsko-ukraińskiej przyjaźni zacięło, że coś przestało w niej grać tak, jak grało wcześniej. I czy nie myśli pan, że żeby to zmienić, potrzebne są gesty, choćby na płaszczyźnie historycznej? W tym, myślę, że potrzebna jest pańska osobista gwarancja, że na wiosnę tego roku ruszą ekshumacje ofiar rzezi wołyńskiej, że ta sprawa zostanie raz na zawsze przecięta, że ta sprawa już nie będzie ciążyła taką ciężką chmurą nad relacjami polsko-ukraińskimi.
Mieliśmy różne kwestie historyczne, różne okresy w naszej wspólnej historii. Ale dziś jesteśmy tam, gdzie jesteśmy i mamy teraz najmocniejsze relacje w historii, bo są sprawdzane właśnie takimi próbami, jak obecnie. Mamy bardzo mocne relacje sojusznicze i nie chcę ich stracić. A przyczyną (ich zepsucia) może być cokolwiek. Wiecie, jak jest wojna, kiedy ludzie ponoszą takie straty, nie mają domu, ktoś stracił męża, ktoś dziecko, ktoś dom… To są mocne relacje, to są bardzo wrażliwe emocje. I tutaj chodzi o bardzo drażliwe kwestie. Zobaczcie, jak ludzie odbierają wszystko bardzo ostro w mediach społecznościowych. Ja nie mówię o tym, czy to jest sprawiedliwe, czy nie. Ja mówię po prostu o tym, że ludzie są bardziej drażliwi. Reagują gwałtownie i to potem może mieć bardzo niebezpieczne skutki.
Oczywiście, że Ukraińcy bronią ukraińskich interesów, Polacy polskich, ale proszę pamiętać o tym, że mamy też interesy ukraińsko-polskie i polsko-ukraińskie i są to bardzo ważne interesy.
Nasze Ministerstwo Kultury w kwestii historii i szacunku wobec historii zaczęło dziś pracować, oni opracowują plany, mają terminy, mają odpowiednie kroki rozplanowane. Widzą wszystkie szczegóły, zdają sobie z nich sprawę. Mieliśmy spotkanie z premierem, z prezydentem, i jest bardzo ważne, że obydwie strony twierdzą, że widzą postęp.
Ale czy może pan zagwarantować osobiście, bo jest pan postacią, która jest w Polsce ceniona, szanowana i pański autorytet jest w Polsce szalenie istotny, że te ekshumacje ruszą?
Ministerstwo Kultury otrzymało ode mnie upoważnienie i powiedziałem, że będę ich wspierał i ja, i pan premier Tusk. Będziemy ich wspierali. I będziemy pomagali w tych wszystkich procesach i od czasu do czasu będziemy obserwowali ich wyniki.
Relacje historyczne bardzo wpływają na relacje naszych dwóch krajów. I pan doskonale wie, że nawet w kampanii prezydenckiej w Polsce pojawia się temat rzezi wołyńskiej, tego, jak mamy pamiętać o ofiarach tej rzezi. Prowadzona jest nawet dyskusja o tym, co ma się znaleźć na tablicach (nagrobnych). Czy pan da gwarancję, że jeśli chodzi o wymagania stawiane przez rodziny ofiar rzezi wołyńskiej, to te wymagania zostaną spełnione? Czy strona ukraińska ma swoje żądania w tej sprawie i może tutaj dojść do impasu w tych dyskusjach?
Będziecie mogli wyciągać wnioski na podstawie wyników pracy. To bardzo ważne, by obydwie strony szanowały się nawzajem i szanowały wyniki swoich prac. Plan został opracowany i jest realizowany. I jestem dobrej myśli. Powinniśmy obniżać napięcie, które jest w tej dyskusji, powinniśmy o to dbać.
Dla mnie to było bardzo ważne, jak pan powiedział na początku 2022 r., że jest nas razem 90 mln. Chciałbym zapytać, co by pan powiedział kandydatowi popieranemu przez największą partię opozycyjną, przez Prawo i Sprawiedliwość, panu Karolowi Nawrockiemu, który w dość stanowczy sposób powiedział, że nie widzi Ukrainy w Unii Europejskiej i w NATO, dopóki, cytuję, „nie zostaną załatwione nasze sprawy”. Jak by pan to skomentował? Co by pan mu odpowiedział?
Jeżeli Ukrainy nie będzie w Unii i nie będzie w NATO, jeśli Ukraina nie będzie miała gwarancji bezpieczeństwa, to wtedy pan Nawrocki powinien już zacząć ćwiczyć, bo może się okazać, że będzie musiał wziąć broń do ręki, by wspólnie ze swoimi rodakami bronić swego kraju. Bo jeżeli Ukrainy nie będzie nigdzie, to ryzyko (wojny w Polsce) będzie bardzo wysokie. Rosja będzie wtedy na granicy z Polską i wtedy (pan Nawrocki) będzie miał nie polityczne zawody, lecz będzie walczył o swoje życie.
Gdy rozpoczną się negocjacje w sprawie wejścia Ukrainy do Unii Europejskiej, będzie bardzo dużo konfliktowych spraw. Mamy w niektórych sprawach inne interesy, np. w sprawie rolnictwa. Jaki jest pana plan na to, by te kwestie sporne nie przeważyły nad kwestiami pozytywnymi i koniecznością współpracy? Jak sobie pan wyobraża relacje z Polską po zwycięstwie, nie tylko w ramach Unii Europejskiej i NATO? Czy to będą jakaś specjalne relacje pomiędzy naszymi dwoma krajami i naszymi dwoma narodami?
Przede wszystkim muszą być kwestie bezpieczeństwa. Przepraszam, że się powtarzam, ale to wszystko jest związane z gwarancjami bezpieczeństwa. Wspólnie jesteśmy wiele silniejsi, mamy zamożne kraje. To może być najmocniejszy sojusz, sojusz w technologiach, np. w dronach. Tu nie chodzi tylko o wojsko, ale też o bezpieczeństwo żywności na przykład. Możemy sobie dać radę z bardzo wieloma wyzwaniami. Wiecie, że Rosja może działać nie tylko przy użyciu broni, ale może np. zablokować korytarz zbożowy, a wtedy mamy przecież morze. Dlatego trzeba myśleć o bezpieczeństwie i o sojuszu.
Mamy taką umowę podpisaną, ale to jest za mało, by na podstawie tej umowy stworzyć taki sojusz. Ja nie mówię o tym, żebyśmy byli jak Rosja i Białoruś. Nie, broń Boże, ale powinniśmy być więcej niż tylko sąsiadami, jeśli chodzi o wyzwania, na przykład w zakresie rolnictwa. Są oczywiście tematy drażliwe, które niestety są omawiane w okresie kampanii wyborczej. I to nie tylko my tak mamy, tak jest na całym świecie.
Politycy mogą robić swoją politykę, ale ludzie powinni sami w to wnikać, patrzeć na liczby. Trzeba być pragmatycznym. Jeżeli Ukraina 80 proc. swojej produkcji rolnej eksportuje do innych krajów, do innych, nie do Europy, to trzeba na to zwrócić uwagę. Nikogo tu nie oskarżam. Każdy ma swoje interesy, ale wszyscy powinniśmy być pragmatyczni.
Sądzę, że zanim coś głośno stwierdzimy — i tak będziemy z panem premierem (Tuskiem) nasze relacje budowali — że zanim coś głośno powiemy, to najpierw zadzwonimy i o tym porozmawiamy. Jesteśmy w bardzo dobrych relacjach i po co mamy ryzykować? Należy spróbować pragmatycznie popatrzeć na rzeczy. Tak mi się wydaje.
Panie prezydencie, dziękujemy bardzo. Chylimy czoła przed bohaterstwem i heroizmem narodu ukraińskiego. Życzymy Wam siły i życzymy Wam zwycięstwa. To był wywiad prezydenta Ukrainy Wołodymyra Zełenskiego dla „Rzeczpospolitej”, „Krytyki Politycznej”, Onetu i TVN24.