Szachy w rządzie. Minister finansów Andrzej Domański sprawnie rozgrywa swoją partię

Andrzej Domański nie tylko sprawnie liczy budżet, ale coraz mocniej liczy się też w politycznej układance, krok po kroku stając się rozgrywającym, który nadaje rytm całej koalicji. Czy przejmie nowy superresort gospodarczy i tekę wicepremiera po spodziewanej rekonstrukcji rządu Donalda Tuska po wyborach prezydenckich?

Publikacja: 16.04.2025 04:46

Minister finansów Andrzej Domański

Minister finansów Andrzej Domański

Foto: PAP/Piotr Nowak

Poniedziałek, 10 lutego. Przestronna sala na warszawskiej Giełdzie Papierów Wartościowych – ta sama, gdzie Donald Tusk ogłaszał niegdyś, że Polska będzie „zieloną wyspą”. Elita polskiego biznesu i finansów znowu czeka na premiera, by za chwilę zobaczyć, jak wciąga on do współpracy w sprawie deregulacji gospodarki szefa InPostu Rafala Brzoskę. Po wystąpieniu Tuska głos zabiera tylko jeden minister – chociaż na sali jest ich kilkoro. To szef resortu finansów Andrzej Domański. W kompleksowym przemówieniu przedstawia on plan gospodarczy rozpisany na sześć głównych filarów. I wszyscy bardzo uważnie słuchają. Bo doskonale zdają sobie sprawy z tego, o czym od kilku tygodni opowiadają nasi informatorzy z rządu – że pozycja ministra finansów w wewnętrznej rządowej rozgrywce jest coraz silniejsza. – Domański jest kluczowy w najważniejszych tematach, od reakcji na cła Trumpa, deregulację po energetykę i finansowanie obrony – zwraca uwagę jeden z rozmówców „Rzeczpospolitej”.

Donald Tusk stawia na Andrzeja Domańskiego. Zostanie wicepremierem? 

I to wszystko potwierdza się w serii naszych rozmów. Pozycja ministra Andrzeja Domańskiego od czasu, gdy został ministrem finansów, systematycznie rośnie – polityczna, faktyczna i merytoryczna. Krok po kroku wyrasta na rozgrywającego w skomplikowanej mozaice koalicyjnych gier. Widać to jak na dłoni w kwestii wspominanej deregulacji. – Od chwili tego przemówienia na GPW, znaczna część spraw przechodzi tylko przez Domańskiego. Pozostałe resorty są na bocznym torze – mówi jeden z naszych rozmówców z rządu.

Donald Tusk na niego stawia. W kuluarach coraz głośniej się dywaguje, czy zostanie wicepremierem. Bo chyba nikt nie ma już wątpliwości, że obecny układ rządowy nie przetrwa próby czasu, w szczególności wyborów prezydenckich. 

Być może w rękach Andrzeja Domańskiego leży przyszłość całej koalicji. Czyli czy będzie ona w stanie zawalczyć o druga kadencję. Bo wtedy, w 2027 roku, będą się liczyć tak gospodarka, nastroje społeczne i budżet, jak i to, na ile uda się „dowieźć” obietnice. A to zależy właśnie od Domańskiego i jego umiejętności rozgrywania skomplikowanych budżetowych, rządowych, politycznych i medialnych szachów, które zresztą minister finansów uwielbia. Tyle że to wiele partii jednocześnie, a polityka – w przeciwieństwie do ulubionej gry szefa MF – nie ma ani jasnych reguł, ani też jasno wyznaczonego pola gry.

Kim jest Andrzej Domański i jak trafił do polityki? 

Andrzej Domański urodził się w 1981 roku Krakowie, był związany z tamtejszym Uniwersytetem Ekonomicznym. Do polityki wszedł płynnie ze świata biznesu i rynków kapitałowych. Był m.in. wiceszefem think tanku PO – Instytutu Obywatelskiego. W 2019 roku bez powodzenia kandydował z Krakowa do Sejmu. W 2023 roku dostał się do niego z okręgu warszawskiego. I został o razu szefem jednego z najważniejszych resortów.

Bycie ministrem finansów to z jednej strony niewdzięczna, z drugiej – perspektywiczna funkcja. Szefami MF byli np. Marek Belka czy Mateusz Morawiecki, którzy później zostali premierami. Niewdzięczna – bo minister finansów skazany jest na blokowanie wielu pomysłów innych resortów. W rządzie obecnej koalicji 15 października to zadanie szczególnie trudne, bo każdy z koalicjantów ma swoje własne ambicje, plany i elektoraty.

Jak Domańskiego widzą koalicjanci? „Nie jest ortodoksyjnym liberałem”

Jednak gdy rozmawiamy o Domańskim z koalicjantami, to paradoksalnie nie szczędzą mu pochwał. – Można z nim rozmawiać. Pilnuje twardo wydatków, ale porozumienie z nim jest możliwe – chwali Domańskiego jeden z polityków koalicji. – Nie jest też ortodoksyjnym liberałem, czuje dzisiejsze trendy – dodaje drugi. W rządzie Domański jest też szefem Komitetu Ekonomicznego Rady Ministrów (KERM), jednego kluczowych organów w przygotowywaniu rządowych projektów ustaw. Z naszych rozmów wyłania się obraz instytucji, której obrady to nierzadko bardzo długie, ale merytoryczne dyskusje nad kolejnymi projektami ustaw między ministrami z różnych partii.  

O ile koalicjanci mają o Domańskim raczej dobre zdanie, to zupełnie inaczej widzą w rządzie jego zastępczynię, wiceminister finansów Hannę Majszczyk, jedną z najbardziej doświadczonych urzędniczek, od lat zajmującą się budżetem. „Minister Majszczyk urzęduje w gabinecie 2306 na drugim piętrze gmachu przy Świętokrzyskiej. Można powiedzieć, że to jeden z najważniejszych gabinetów w kraju” – tak o roli Majszczyk pisali Michał Majewski i Paweł Reszka w „Rzeczpospolitej” już w 2011 roku. Uchodzi ona za osobę bezkompromisową – w tym sensie, że w praktyce żadne kompromisy z nią nie są możliwe do osiągnięcia. To sprawia, że Majszczyk pełni w skomplikowanych negocjacjach zdecydowanie inną rolę niż Domański.  

Oczekiwania wobec szefa MF są ogromne, z różnych stron, bo ma je każda branża. Np. sektor budowlany. – Po pierwsze, branża oczekuje, że resort finansów znajdzie środki na waloryzację kontraktów drogowych, które w wyniku rekordowego wzrostu kosztów budowy, spowodowanego wojną w Ukrainie, generują dla firm budowlanych ogromne straty finansowe – wylicza w rozmowie z „Rzeczpospolitą” dr Damian Kaźmierczak, wiceprezes Polskiego Związku Pracodawców Budownictwa (PZPB). – Po drugie, rynek apeluje o stworzenie stabilnego mechanizmu finansowania inwestycji kolejowych z budżetu państwa, który uniezależniłby sektor od funduszy unijnych i uczynił go bardziej odpornym na gwałtowne wahania koniunktury – dodaje. Propozycji z różnych stron można by wymienić bardzo wiele. A są jeszcze koalicjanci, obietnice samej PO, napięty budżet, duży deficyt, a do tego ogromne potrzeby finansowania atomu, OZE, obronności, inwestycji, CPK... 

Subwencja dla PiS. Andrzej Domański zdał polityczny test w oczach Donalda Tuska

Od kompleksowej reformy finansów samorządowych – oczekiwanej od dawna przez to kluczowe dla KO środowisko – przez zmiany w składce zdrowotnej po sprawy budżetowe. Jest wiele rzeczy, z których resort finansów i jego szef mogą być zadowoleni. Ale jest jeszcze inna kluczowa sprawa, jeszcze bardziej polityczna, którą szef resortu finansów mocno zapunktował u premiera. To sprawa subwencji dla PiS, w której Domański był pod olbrzymią presją opozycji. – Ten polityczny test u Tuska zdał. A to ważniejsze dla premiera niż wiele ustaw – mówi nasz rozmówca z KO. 

Czytaj więcej

Sprawa wypłaty pieniędzy dla PiS. Bez decyzji, PKW nadal w rozkroku

A jakim negocjatorem jest Domański? – Prowadzi dialog, profesjonalny i otwarty. Nie spycha spraw na zastępców – mówi „Rzeczpospolitej” jeden z samorządowców biorących udział w rozmowach o reformie finansów lokalnych. – Rozumie sytuację polityczną i nasze racje – dodaje.

Rząd Donalda Tuska czeka rekonstrukcja

Co dalej? Po wyborach prezydenckich rząd czeka rekonstrukcja i konsolidacja. Ale kształt tej rewolucji zna jedynie sam premier Donald Tusk. Wciąż nie jest jasne, jaka będzie w nowym gabinecie rola Andrzeja Domańskiego. Coraz więcej mówi się o stworzeniu nowego superresortu gospodarczego, ale na razie duża część spraw ekonomicznych jest w rękach koalicjantów, np. PSL. W samym rządzie silna jest dziś pozycja szefa Komitetu Stałego Rady Ministrów, Macieja Berka. Uchodzi on wręcz za najważniejszego współpracownika Tuska w całym gabinecie. Berek gra na podobnej szachownicy, a często nawet na polach bliskich Domańskiemu, jest też „zwrotnicowym” prac całego rządu. Pytanie więc, jak mocne figury ma dziś na planszy minister finansów?

Porzućmy jednak szachowe metafory, bo minister finansów uprawia też inny sport – biega. Zresztą nawet sam Donald Tusk opublikował pod koniec sierpnia 2025 roku na serwisie X zdjęcie, jak biega z Domańskim i ustala ostatnie szczegóły budżetu.

I w tym sporcie też znajdziemy metaforę pasującą do polityki, bo partyjne rozgrywki to nie sprint, a raczej dłuższe dystanse, które właśnie preferuje Domański. Dla szefa MF ta kadencja to dopiero pierwsze okrążenie – z licznymi płotkami do przeskoczenia. Niektóre z nich zastawiła na niego sama KO, np. kampanijną obietnicę podwyższenia kwoty wolnej do 60 tys. zł. Można powątpiewać, czy w obecnych realiach sytuacji budżetowej uda się tę sprawę „dowieźć” do wyborów w 2027 roku. A opozycja na pewno przypomni Domańskiemu o wszystkich niezrealizowanych obietnicach.


Poniedziałek, 10 lutego. Przestronna sala na warszawskiej Giełdzie Papierów Wartościowych – ta sama, gdzie Donald Tusk ogłaszał niegdyś, że Polska będzie „zieloną wyspą”. Elita polskiego biznesu i finansów znowu czeka na premiera, by za chwilę zobaczyć, jak wciąga on do współpracy w sprawie deregulacji gospodarki szefa InPostu Rafala Brzoskę. Po wystąpieniu Tuska głos zabiera tylko jeden minister – chociaż na sali jest ich kilkoro. To szef resortu finansów Andrzej Domański. W kompleksowym przemówieniu przedstawia on plan gospodarczy rozpisany na sześć głównych filarów. I wszyscy bardzo uważnie słuchają. Bo doskonale zdają sobie sprawy z tego, o czym od kilku tygodni opowiadają nasi informatorzy z rządu – że pozycja ministra finansów w wewnętrznej rządowej rozgrywce jest coraz silniejsza. – Domański jest kluczowy w najważniejszych tematach, od reakcji na cła Trumpa, deregulację po energetykę i finansowanie obrony – zwraca uwagę jeden z rozmówców „Rzeczpospolitej”.

Pozostało jeszcze 89% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Polityka
Matczuk: Przy świątecznych stołach Polacy będą rozmawiać o porażce Trzaskowskiego
Polityka
Bosak skomentował słowa Mentzena ws. aborcji po gwałcie. „Bardzo niedelikatne”
Polityka
Aleksander Kwaśniewski: Mentzen byłby trudniejszym przeciwnikiem dla Trzaskowskiego w drugiej turze
Polityka
Wielkanoc bez cięć. Co stabilne wydatki mówią o nastrojach przed wyborami?
Materiał Partnera
Konieczność transformacji energetycznej i rola samorządów
Polityka
Kampania prezydencka o smaku trumpizmu