Ostatnio polscy dyplomaci dość często spotykają się z pytaniami ze strony kolegów z państw sojuszniczych oraz dziennikarzy o nasze stanowisko w sprawie polskiej oceny zagrożeń. Pytania są następujące: Czy naprawdę wierzycie, że Rosja wam zagraża? Po co wam amerykańscy żołnierze skoro NATO zadbało o bezpieczeństwo wschodniej flanki? Po co dodatkowo prowokować Rosję? Czy nie widzicie, że prawdziwe zagrożenie to terroryści nadciągający z Południa?
Rozmawiamy o bezpieczeństwie
Oczywiście na te i podobne pytania cierpliwie odpowiadamy, ale ich powtarzalność skłania do ponownego wyjaśnienia tego, jak współczesne wyzwania i zagrożenia wyglądają z perspektywy Polski. Tę perspektywę przedstawiłem w poniedziałek w Brukseli podczas rozmowy z sekretarzem generalnym NATO Jensem Stoltenbergiem. Będziemy informować sojuszników o naszych działaniach. Chcemy, by proces ten był w pełni transparentny.
Dla Polski sojusz północnoatlantycki to najważniejszy element europejskiej architektury bezpieczeństwa. To organizacja łącząca potencjały 27 państw europejskich i dwóch północnoamerykańskich w jedną, euroatlantycką wspólnotę gwarantującą swoim członkom bezpieczeństwo w oparciu o kolektywną obronę.
Kluczową gwarancją skuteczności tej obrony jest zaangażowanie USA. Szczyty NATO w Newport w 2014 r. i w Warszawie w 2016 r. zaowocowały zaangażowaniem wojskowym na flance wschodniej, a tegoroczny szczyt w Brukseli potwierdził zasadność tego zaangażowania.
Realne zagrożenie ze Wschodu
Z naszej perspektywy Rosja jest supermocarstwem dysponującym naprawdę potężnym potencjałem wojskowym, który konsekwentnie powiększa i utrzymuje w stanie wysokiej gotowości bojowej. Świadczą o tym chociażby ubiegłoroczne manewry „Zapad" czy ostatnie ćwiczenia „Wostok".