Szkoda, że nie zajmują się też zarządzaniem administracją państwową. Bo ci, którzy to robią, nie mają pełnej wiedzy o otaczającej ich rzeczywistości. Państwo polskie wie o sobie niewiele, prawie nic. Ten stan utrzymuje się od lat.
GUS, który liczy Polskę wszerz i wzdłuż, ogłosił np. niedawno, że port gdański zanotował rekordowy wzrost przeładunków. Feta trwała krótko, bo port szybko poinformował, że dane GUS „nie są odzwierciedleniem stanu faktycznego". To poważny problem. GUS np. opracowuje wskaźniki cen materiałów budowlanych. Nie nadają się one jednak do waloryzacji publicznych kontraktów na budowę np. dróg. Mimo że ceny rosną jak szalone, to... według danych GUS takiego wzrostu nie ma! Urząd zbiera bowiem ceny ze składanych wcześniej ofert, a nie z rynku. A od waloryzacji zależy przyszłość przedsiębiorstw budowlanych w Polsce. Grozi im plajta, bo przez galopujące ceny muszą dokładać do interesu.
GUS to tylko jeden z przykładów. Gdyby uważnie przeczytać projekty ustaw oraz dołączane do nich tzw. oceny skutków regulacji (OSR) – to można osiwieć! Ustawy są opracowywane i uchwalane bez elementarnej wiedzy o tym, jak wpłyną na gospodarkę! Gdy wprowadzano podzielony VAT w OSR, przyznano wprost, że nie ma wyliczeń o jego skutkach dla płynności finansowej polskich firm. Czy taki pomysł może zatopić polskich przedsiębiorców? Nikt nie wie, ale uchwalamy! To jest jak skok na główkę do nieznanej wody – może się uda, a może skręcimy kark.
Ilu pracowników w Polsce było na umowach cywilnoprawnych? Co instytucja państwowa – to inny wynik. Różnice sięgają setek tysięcy. Ilu przybyszy z zagranicy pracuje w Polsce? Liczba zezwoleń na pracę to jedno, a dane płynące z ubezpieczeń społecznych to drugie. Znów kompletny rozjazd o setki tysięcy.
Czy w takiej mgle informacyjnej da się skutecznie kierować państwem? To tak, jak wybudować dom, nie wiedząc, ile kosztują materiały lub czy grunt jest podmokły, czy piaszczysty. A do tego architekt zamiast wyliczonego co do milimetra projektu przynosi szkice nabazgrolone na serwetce. I twierdzi – „tak będzie dobrze, proszę mi wierzyć". Ja bym nie uwierzył.