Gdy jest jakaś zagadka, w jej rozwiązaniu może pomóc kobieta. Ma na imię Betly i jest tytułową bohaterką opery Donizettiego. Dzieło miało bardzo udaną premierę w Neapolu w 1836 r., potem ta opera o zabawnych perypetiach miłosnych powędrowała na liczne sceny włoskie, ale z czasem popadła w całkowite zapomnienie. Polskiej publiczności jest kompletnie nieznana.
Dla festiwalu „Chopin i jego Europa" „Betly" wskrzesił Fabio Bondi, od kilku lat odkrywający niedoceniane przez nas walory oper Moniuszki. Przygotowuje je z zespołem instrumentów dawnych Europa Galante. Od czasu do czasu odczytuje tak również na nowo włoskie opery pierwszych dekad XIX w.
Teraz jego wybór padł na „Betly", ponieważ w tym samym czasie, gdy w Neapolu odbyła się jej premiera, studiujący wówczas w Berlinie Moniuszko skomponował swoją pierwszą operę do tej samej opowieści, tyle że przełożonej na niemiecki. „Die Schweizerhütte" („Szwajcarska chata") Moniuszki nigdy nie została wystawiona, uchodziła za utwór zaginiony, ale w 2015 r. szczęśliwie w zbiorach Warszawskiego Towarzystwa Muzycznego odkryto jej wyciąg fortepianowy. Rozpoczęto prace, które doprowadziły do rekonstrukcji opery.
Pojawiła się więc okazja do porównań. Na razie festiwal zaprasza na koncertowe wykonanie wersji Donizettiego z udziałem włoskich śpiewaków. „Szwajcarska chata" jeszcze czeka na taką prezentację, ale po najważniejszych dziełach Moniuszki, które Fabio Biondi nagrał już na płyty, zapewne i ona go zainteresuje.
Ten weekend przyniesie więcej muzycznych atrakcji na festiwalu „Chopin i jego Europa". W sobotę odbędą się dwa wyjątkowe koncerty. Pierwszy będzie występem ojca i syna. Recital pieśni przygotował jeden z najlepszych w Europie ich interpretatorów, tenor Christoph Prégardien, a razem z nim zaśpiewa jego syn Julian, także tenor.