Aż osiem na dziesięć polskich firm ma prezesa mężczyznę. W ostatnich latach statystyki poprawiły się symbolicznie. Im większe przedsiębiorstwo, tym mniej menedżerek.
A przecież korporacje tak dużo mówią o potrzebie równouprawnienia.
Problem dobrze pokazują też badania przeprowadzone wśród spółek giełdowych, czyli takich, które powinny świecić przykładem, również jeśli chodzi o ład korporacyjny. Udział kobiet w zarządach i radach nadzorczych to łącznie kilkanaście procent. W ciągu dekady wzrósł o zaledwie kilka punktów. Jeśli takie tempo się utrzyma, dojście kobiet do poziomu 50 proc. zajmie prawie... 100 lat.
Czytaj także: Kobietom w biznesie wciąż pod górkę
Na problem można spojrzeć z wielu stron, m.in. socjologicznej i stricte ekonomicznej. Zaczynając od ostatniej: różnorodność to nie tylko kwestia wizerunku. Ona naprawdę się opłaca. Badania międzynarodowe potwierdzają związek pomiędzy większą różnorodnością we władzach spółek a ich lepszymi wynikami i niższym ryzykiem. Takie same wnioski płyną z najnowszego badania CFA Society Poland dotyczącego polskich firm.