Patrząc na poranek na rynku walutowym, można byłoby dojść do wniosku, że inwestorzy rozpoczęli już weekend. Złoty notuje bowiem niewielkie zmiany. Chwilę po godz. 10 za euro trzeba było płacić 4,18 zł, czyli tyle samo co wczoraj wieczorem. Wycena dolara znajdowała się tuż poniżej poziomu 3,88 zł, co również jest wartością zbliżoną do tej wczorajszej. Frank szwajcarski był wyceniany na 4,39 zł.
- Piątkowy, poranny handel na rynku złotego przynosi klarowną stabilizację krajowej waluty, co ma związek z wyczekiwaniem eurodolara na dane o inflacji z USA. Widać, że nieco gorsze nastroje na Wall Street, gaszone są przez relatywnie lepszą postawę amerykańskich obligacji skarbowych, co wykazuje rosnące oczekiwania na łagodne dane PCE-Core i tym samym nieco bardziej gołębi Fed. W zaprezentowanym splocie danych złoty porusza się konsolidacyjnie, wyczekując na ważne impulsy ze strony taryf celnych Trumpa, danych makro oraz dalszych poczynań na froncie łagodzenia konfliktu Rosja – Ukraina – wyjaśnia Michał Pietrzyca, analityk DM BOŚ.
Waluty czekają na dane z USA
Tak, jak zostało to wspomniane, najważniejszy tematem podczas piątkowej sesji będzie odczyt danych PCE z USA za luty. - Ta preferowana przez FOMC miara procesów cenowych według konsensusu ustabilizowała się w lutym na poziomie 2,5 proc. r/r. Jednocześnie deflator w wersji bazowej prawdopodobnie wzrósł do 2,7 proc. r/r z 2,6 proc. r/r miesiąc wcześniej. Ewentualna pozytywna niespodzianka mogłaby wzmocnić apetyt na obniżki stóp procentowych. Na jej spore prawdopodobieństwo wskazuje wynik inflacji CPI za luty - wskazują ekonomiści PKO BP