– Znikanie drewna, sztuczne zawyżanie cen na rynku, zabałaganione dane – to nasze zarzuty wobec Lasów Państwowych – wylicza w rozmowie z „Rzeczpospolitą" dyrektor Polskiej Izby Gospodarczej Przemysłu Drzewnego Rafał Szefler. Jego zarzuty sumują się w generalną konkluzję: system sprzedaży drewna, wprowadzony przez Państwowe Gospodarstwo Leśne Lasy Państwowe, prowadzi mniejsze i średnie przedsiębiorstwa w stronę przepaści.

Geografia i historia
Kompromis miał być wypracowany przy stole negocjacyjnym, w resorcie przedsiębiorczości i technologii. Dotychczasowe spotkania przełomu nie przyniosły, wręcz przeciwnie. – Podczas poprzednich spotkań słyszeliśmy, że system będzie konsultowany z naszą branżą, po czym dyrektor LP na ostatnim spotkaniu oświadczył, że nie uwzględni właściwie żadnych naszych postulatów – mówi nam uczestnik rozmów. – Poinformował za to, że przeprowadzono już konsultacje z dużymi zagranicznymi korporacjami.
Lasy Państwowe nie mają takich odczuć. – Prezentowane na spotkaniu propozycje nie będą jedynie propozycjami LP, lecz pakietem uwzględniającym postulaty przemysłu drzewnego i ustalenia z poprzednich spotkań – odpowiada na nasze pytania rzeczniczka LP Anna Malinowska. – Jesteśmy elastyczni w kwestiach technicznych, natomiast podkreślamy od lat, że zasady sprzedaży drewna muszą być zgodne z prawem konkurencji i nie mogą narażać LP na zarzuty ze strony UOKiK.
Zgodność panuje co do jednego: istotą obecnego systemu jest cena – kto da więcej, kupuje. Dla LP wynika to z prawa konkurencji, dla organizacji protestujących przeciw obecnemu systemowi – oprócz PIGPD są to PKN Epal, Stowarzyszenie Przemysłu Tartacznego, Związek Zawodowy Przemysłu Tartacznego – jest to gra, której zwycięzcami są duże zagraniczne koncerny i pośrednicy w handlu drewnem, skłonni zapłacić znacznie więcej niż dotychczas płacono za drewno.