Bogusław Chrabota: Marzenie, które stało się codziennym wyzwaniem

Na dwudziestolecie wstąpienia Polski do Unii jedno można powiedzieć na pewno. UE przestała być dla Polaków obietnicą. Weszła w sferę realiów, codziennej praktyki, wysiłku i pracy.

Aktualizacja: 02.04.2024 14:53 Publikacja: 02.04.2024 04:30

UE przestała być dla Polaków obietnicą

UE przestała być dla Polaków obietnicą

Foto: Fotorzepa, Jerzy Dudek

Wielu (wciąż większość) czytelników „Rzeczpospolitej” pamięta Polskę sprzed akcesji. I to najlepszy punkt widzenia, by dostrzec, ile w kraju nad Wisłą się zmieniło.

Oczywiście najbardziej widoczne są zmiany wynikające z przyjęcia przez Polskę setek miliardów euro z funduszy spójności. Te pieniądze zapewniły materialny awans polskim miastom i miasteczkom. Katalog inwestycji, z tych opierających się na mechanizmach unijnej konwergencji środków finansowych, niemal nie ma końca. Ale mimo to nie wyczerpuje korzyści, jakie wynieśliśmy z akcesji.

Czytaj więcej

Sondaż. Polacy o Unii: mniej entuzjazmu, więcej sceptycyzmu

Przede wszystkim wejście do Wspólnoty było wielkim powrotem Polaków do europejskiego domu. Mam świadomość, że poszczególne pokoje w tym budynku sporo się od siebie różnią – niemniej jest, tak jak zawsze był, wspólnotą. Właśnie tak postrzega się ją z zewnątrz.

Unia Europejska to cywilizacyjna jedność. Posiada wspólną historię, własny, wywodzący się z chrześcijaństwa system wartości, przynajmniej w sensie historycznym – dużą jednolitość etniczną. A nawet, poza nielicznymi wyjątkami, jest wspólnotą językową. Na koniec – choć to pewnie najważniejsze – jest wspólnotą tradycji. Nie zawsze łatwej, pełnej kaskad i porohów, jest jednak nurtem tej samej, wspólnej rzeki. Polska przez wieki bywała jej częścią. Czasem oddalała się od jej brzegów. Ale zawsze wracała. Od 20 lat na dobre.

Bilans polskiego członkostwa w Unii. Liczby same mówią za siebie

Nie miejsce tu, by przypominać, jaki jest bilans polskiego członkostwa w Unii. Liczby same mówią za siebie. Ważniejsze jest, by powiedzieć to tysiączny raz, byśmy przyjęli to jako aksjomat: Wspólnota europejska to my. Unia to żaden zewnętrzny, obcy byt, legendarny Lewiatan, monstrum z obłąkańczych wynurzeń posłów Brauna czy Korwin-Mikkego, tylko my sami.

Jesteśmy częścią jej ciała. Mamy wspólny krwiobieg, wspólną od 20 lat przeszłość i przyszłość. Dla niektórych taka konstatacja zabrzmi jak banał. Ale tak nie jest: świadomość tego, że Unia to my, to początek trudnej prawdy o naszej, państwowej i narodowej, ale również osobistej, za nią odpowiedzialności. Mamy do tego instrumenty, bo Unia to projekt polityczny i tylko od nas zależy, jak ich użyjemy.

Przez ostatnie lata miniona władza zohydzała Unię Europejską jako zewnętrzny i wrogi ideowo projekt. Dziś czas, by wyrzucić te uprzedzenia na śmietnik historii. Polska jako jeden z największych krajów Europy, z niemal 40 milionami mieszkańców i szybko rozwijającą się gospodarką. Mamy prawo i możliwość walczyć o przyszłość Wspólnoty na własnych warunkach, wytyczać ścieżki integracji w zgodzie z naszym interesem, spierać się o kształt przyszłej Wspólnoty na równi z Niemcami czy Hiszpanami. To nasz obowiązek.

Czytaj więcej

Lepiej nie być samym. Unia Europejska zadziwiająco odporna na kryzysy

Unia nie jest procesem skończonym. Ewoluuje na naszych oczach, szuka coraz bardziej efektywnych form realizacji wspólnych celów. Niekiedy myli się i błądzi, ale dokąd jest demokracją, szanuje systemy wolnościowe i prawa społeczeństw, jest zrealizowanym marzeniem o pokojowej wspólnocie ludzi wielu narodów. Podczas ostatnich 20 lat poradziliśmy sobie jako wspólnota z wieloma zagrożeniami. Przed nami kolejne: wojna na wschodzie, budowa mechanizmu bezpieczeństwa, rozwiązanie problemu migracyjnego, rewolucja energetyczna, poszerzenie mechanizmów integracji w zgodzie z wolą europejskich narodów.

Marzę o tym, byśmy umieli sobie z nimi poradzić, by uchronić tę jedyną, najlepszą w polskiej historii wspólnotę wolnych ludzi.

Wielu (wciąż większość) czytelników „Rzeczpospolitej” pamięta Polskę sprzed akcesji. I to najlepszy punkt widzenia, by dostrzec, ile w kraju nad Wisłą się zmieniło.

Oczywiście najbardziej widoczne są zmiany wynikające z przyjęcia przez Polskę setek miliardów euro z funduszy spójności. Te pieniądze zapewniły materialny awans polskim miastom i miasteczkom. Katalog inwestycji, z tych opierających się na mechanizmach unijnej konwergencji środków finansowych, niemal nie ma końca. Ale mimo to nie wyczerpuje korzyści, jakie wynieśliśmy z akcesji.

Pozostało 87% artykułu
20 lat Polski w UE
Jędrzej Bielecki: Dzięki USA i Niemcom wróciliśmy do Europy
20 lat Polski w UE
Leszek Miller: Znów jest zainteresowanie Polską
20 lat Polski w UE
Ursula von der Leyen: Nie ma już starych i nowych Europejczyków
Materiał partnera
Ceny polis samochodowych będą rosnąć
Materiał Promocyjny
Klimat a portfele: Czy koszty transformacji zniechęcą Europejczyków?
Materiał partnera
Przed nami kolejne lata wspólnych sukcesów w UE